Artykuły

Dzieciństwo zostawia twałe ślady

Dorastały w warunkach odmiennych niż ich rówieśnicy. Zmuszone do szybkiego dojrzewania, przedwcześnie dorosłe, wpadły w pułapkę emocji. 0 nadwrażliwości, która nadal potrafi ranić, opowiadają aktorki: MARIA PAKULNIS i OLGA BOŃCZYK.

Każdy człowiek rodzi się "jakiś", wychowuje się przecież w określonym środowisku. To, jakimi ludźmi jesteśmy w dojrzałym życiu, to nasz wybór - twierdzi Maria Pakulnis. Są tacy, którzy nie chcą przeżywać, wolą pozostać obojętnymi. Ona przez całe życie miała oczy szeroko otwarte. - Emocjonalność to moja filozofia - mówi aktorka. Olga Bończyk jest bardziej ostrożna, bo uczuciowość, empatia mogą czasem w życiu podciąć skrzydła, odebrać radość, chęć działania. - To, co jednych w ogóle nie dotyka i spływa po nich jak woda po kaczce, ja noszę niczym kangurzyca maleństwo w torbie. Tę moją cechę nie każdy jest w stanie zrozumieć - przyznaje.

Czerwiec tego roku. Na Dworcu Centralnym w Warszawie Maria Pakulnis z innymi artystami bierze udział w maratonie czytania tekstów Sławomira Mrożka. Przypadł jej felieton "Smutek czy depresja". - Kiedyś smutek towarzyszył każdemu inteligentnemu człowiekowi, a dziś chcemy go nasilę eliminować zżycia, jakbyśmy zapomnieli, że jest wpisany w naszą naturę! Bo to refleksja, chwila zatrzymania się i zastanowienia nad tym, co ze sobą robimy Dziś wszyscy mają "depresję". Ludziom, którzy okazują wrażliwość, doprawia się gębę nienormalnych albo histeryków. Myślę, że jest dokładnie odwrotnie. To oni są zdrowi.

Giżycko, jeziora, lasy. W takiej scenerii dorasta mała Marysia. Nikt nie czeka na nią, gdy wraca ze szkoły. Nie ma nikogo, kto porozmawiałby, przytulił. - Zawsze czułam się gorsza, z tzw. ostatniej ławki. W domu było biednie. Nosiłam pocerowany fartuszek, kanapkę do szkoły dostawałam nie taką, jakie przynosiły koleżanki, nie jadłam obiadów w szkolnej stołówce, zawsze byłam gdzieś z boku. To budziło sprzeciw, pytania. Nie wiedziałam, dlaczego tak jest. Mimo wewnętrznej dumy, świadomości swoich korzeni nie miałam poczucia, że ktoś za mną stoi, ktoś obroni, powie ciepłe słowo. Towarzyszyło mi rozdygotanie, lęk. Człowiek, który "więcej widzi i czuje", często zamyka się w swojej skorupie, żyje w świecie na poły autystycznym - mówi Maria. - Jako dziecko byłam bardzo emocjonalna, ale również zamknięta w sobie. Nikt nie wiedział, co we mnie, w środku, się dzieje.

Opoką były las, łąka... To tam szła w samotności się wypłakać, pogadać ze sobą. Natura wydawała się czymś magicznym, osobliwym teatrem. Pobudzała wyobraźnię. - W Giżycku odebrałam wielką, choć bolesną życiową szkołę, ale w Warszawie urodziłam się po raz drugi - wspomina. Studia aktorskie były szokiem. Piękne, modnie ubrane dziewczyny i ona, z warkoczem, w nie takiej sukience, prowincjonalna, bez obycia. - Byłam nieśmiała, płakałam w poduszkę, nie mogłam spać. Wszystko brałam do siebie. Łatwo mnie było urazić. Znów czułam się inna. Ale byłam dobrym obserwatorem. Odnalazłam własną drogę. W poukładaniu się ze sobą bardzo pomogła jej szkoła teatralna. - Człowiek wychodzi na scenę "nagi" i musi pokazać, co ma w środku, A ja wtedy już wielu rzeczy doświadczyłam, byłam bogatsza wewnętrznie o te emocje. Zobaczyłam, że mam w sobie siłę przetrwania, a moja nadwrażliwość to coś artystycznie cennego, co może się podobać. Wokół mnie byli ludzie, bo w szkole, a potem w teatrze trzeba pracować w zespole. Coś zagrać, przetworzyć, coś nawzajem sobie dać. To mnie oswoiło. Ten czas wychodzenia ze skorupy był dla mnie fascynujący,

Maria Pakulnis przeżywa wszystko głęboko. Kiedy mówi o tym, co ją porusza, zapala się. To słychać w głosie, widać po błyszczących oczach, żywej gestykulacji.

- W Teatrze Współczesnym poznałam Krzysztofa Zaleskiego, mojego późniejszego męża. Był moim mistrzem - wspomina. Od niego uczyła się zasad, konsekwencji w działaniu, szukania pozytywnych stron w każdym życiowym doświadczeniu. - Bo jeśli człowiek dostanie po tyłku, uczy się hartu. Mąż powiedział kiedyś: "Czasami człowiek jest pokonany, ale nigdy zwyciężony". Ta maksyma towarzyszy mi w życiu. Trzeba iść do przodu, szukać dobra, umieć wybaczać. Tego też starałam się nauczyć naszego syna Janka - Maria zamyśla się. - Matka jest dla syna pierwszym wyobrażeniem kobiety, przewodnikiem. To ja w dużej mierze obudziłam w nim umiejętność okazywania uczuć. Janek od dziecka jest refleksyjny, nawet nadwrażliwy. Bardzo się wszystkim przejmuje. Ma to po mnie.

Aktorka nie ukrywa: pewne rzeczy po prostu ją bolą. - Odbieram je bardzo mocno, A potem noszę w sobie długo, bo trudno o nich zapomnieć. Jeśli ktoś mnie skrzywdzi czy postąpi niesprawiedliwie, eliminuję go ze swojego życia na zawsze, tracę ufność, nawet jeśli po jakimś czasie wybaczam - mówi. Twierdzi, że przeraża ją dzisiejszy świat: okrucieństwo, bezwzględność, wzajemna pogarda, chęć poniżenia kogoś, zniszczenia, bezinteresowna nienawiść człowieka do człowieka.

Ale aktorstwo wymaga empatii: otwarcia się na drugiego człowieka, wniknięcia w jego emocje. - Nie rozgraniczam: życie prywatne i zawodowe. Moja emocjonalność i praca są ze sobą naturalnie związane. Obojętne, co człowiek robi, nie powinien działać bez emocji, na sucho. Jeśli w pracy jest tylko warsztat, technika i wyrachowanie, zawsze będzie to bezduszne, płaskie, (a wszystko robię z sercem. Nie umiem i nie chcę inaczej - wyznaje aktorka, - Czytam scenariusz, sztukę i już widzę sceny, słyszę partnera. Podobnie odbieram muzykę, obrazy, książki czy swój rozkwitający ogród. Nadwrażliwość to sposób postrzegania całego świata, każdej chwili.

Chwała Bogu, że nadwrażliwi dostrzegają więcej! W dzisiejszych strasznych czasach ważne, aby ludzie odnaleźli w sobie choć trochę wrażliwości. Bo wtedy szanuje się innych, a nie idzie przez życie jak taran. Teraz popularne jest, żeby mieć twardy kark, mocne łokcie, bo "inaczej sobie nie poradzisz". Ja nie uznaję takiego świata. Mam swój własny: książki, ogródek i przyjaciół. Na szczęście otaczam się osobami, które mnie akceptują, a nie oceniają, i same są wrażliwe.

Olga Bończyk:

Zrozumiałam, że wrażliwość pozwala mi czerpać większą radość z drobiazgów.

Na najnowszej płycie Olga śpiewa piosenkę o rodzicach. Bardzo osobistą. Sama napisała tekst i muzykę. - Cała płyta będzie nieprawdopodobnie optymistyczna. O tym, że trzeba zamykać pewne sprawy i iść naprzód. Ja miałam z tym problem od dziecka.

Wrocław. Olga i jej brat Mirek mają niesłyszących rodziców. W takim domu emocje dziecka słyszącego są wymazane. Olga bardzo szybko pojmuje, że jej krzyk, płacz, okrzyki radości nie zdadzą się na nic. Bo nikt tego nie usłyszy. - Zazwyczaj dzieci wyrzucają emocje na zewnątrz i tak sobie z nimi radzą. Ja nie mogłam tego robić, tłumiłam je w sobie. Emocje zbierały się we mnie latami - wspomina aktorka. Przez całe dzieciństwo dostawała od świata informację, że ma nienormalną rodzinę. Nie rozumiała, dlaczego: widzi zadbany, ciepły dom, czułych rodziców. A że nie słyszą,., - To potwornie bolało, ale zaciskałam zęby, emocje trzymałam w sobie- - Ten schemat jest w niej nadal. Ludzie nigdy nie rozumieli, dlaczego nie potrafi mówić o pewnych rzeczach. - Nie rozczulam się nad sobą, bo nie umiem poradzić sobie z tym, co na zewnątrz. Czasem myślę, że nie nadaję się do tego świata, do zawodu. Kocham aktorstwo, ale w kształcie: scena, koncert, praca nad rolą w studiu. Gdy wychodzę z tego kokonu, za bardzo dotykają mnie opinie Jestem nieodporna, "naga". Jeśli coś mnie dręczy coś zaboli, dotknie, emocje nabrzmiewają tak, że stają się nieznośne. Muszę mieć kilka dni, czasem tygodni, by to przetrawić. Wycofuję się wtedy, chowam "do nory" - przyznaje.

Ma za sobą dwa małżeństwa, kilka związków. Zdaje sobie sprawę, że przez nadwrażliwość bywa trudną partnerką, zwłaszcza gdy "włazi do nory". - Tracę wtedy pogodę ducha, niby rozmawiam, ale myśli krążą wokół sytuacji, która mnie poruszyła. Mój partner musi to zrozumieć, a nie irytować się: "No nie! Jeszcze o tym myślisz?"

Od niedawna jest w związku. Szczęśliwa, spełniona. Informacja o tym poszła w świat. -I przy okazji ktoś wylał na mojego partnera wiadro żółci, ale to JA przez trzy dni chodziłam do tyłu. W gardle ścisk i od razu chrypa. - Pół godziny temu Olga wyszła od laryngologa. Zajrzał do gardła: "Jesteś zdrowa. Chrypa to objaw stresu". Olga potrafi wieczorem zdenerwować się, a rano nie móc powiedzieć słowa. - Bo nie umiem wykrzyczeć emocji. Intelektualnie potrafię sobie rozpracować sytuację: "Nie przejmuj się, to idioci", ale emocji nie da się okiełznać.

Od dziecka żyje ze stemplem na czole: opiekun. Jest "dzieckiem CODA". To międzynarodowe oznaczenie dzieci słyszących, które wychowywały się w domach osób głuchych. - W takich rodzinach role się odwracają - opowiada. - Jako 10-latka musiałam zadbać, by mama i tata prawidłowo komunikowali się ze światem. Osoby głuche wyrażają swoje uczucia przez ciało, mimikę. Miałam wyostrzony zmysł odbierania tego, co moi rodzice czuli. Byłam uwrażliwiona na najmniejszy ich gest, skrzywienie kącików ust, drgnienie brwi, mimikę.

To rozwinęło w niej wyjątkową empatyczność, taki szósty zmysł. Całe życie jest czujna. Skupiona na drugim człowieku. Pomaga, choć czasem wychodzi na tym jak Zabłocki na mydle. - Nie zmienię tego - zapewnia. - To odruch, nie kalkulacja. Zawiodłam się na wielu ludziach. Dziś powinnam mieć skórę aligatora. Mimo to, poznając nowe osoby, daję im wielki kredyt zaufania.

"Nigdy się nie zmienię- i nie chcę się zmienić", powiedziała kiedyś przyjaciółce. - Świat staje się coraz bardziej brutalny, interesowny, chamski, ale to nie znaczy, że i ja przepoczwarzę się w tym kierunku. Jestem niereformo-walna w rozdawaniu siebie. Była akcja: aktorzy jeździli po Polsce i czytali w szpitalach bajki dzieciom. Zauważyłam, że im bliżej imprezy, tym więcej aktorów się wycofuje. "Pani Olgo, pani nie odmówi, prawda?", pytali organizatorzy. Po pewnym czasie okazało się, że przejechałam pół Polski, bo co rusz zastępowałam kolegów. Myślałam sobie: "Aktorzy niesłowni, a chore dzieci czekają".

Od kilku lat pracuje z terapeutką. - Potrzebuję tego, aby nie oszaleć. Uczę się rozdzielać sprawy na ważne i te mniej, aby nie dotykały mnie w równym stopniu. Wiem, że na wiele z nich nie mam wpływu, np. gdy coś o mnie napiszą. Nie da się strzepnąć pewnych rzeczy jak pyłku z ramienia. Czy to mi przeszkadza? Bardzo. Bo z chrypa koncertu nie zaśpiewam. - Trzy lata temu, po rozstaniu z ostatnim partnerem, straciła głos, operowano jej struny głosowe. - Mogłam nie wrócić do zawodu. Ale emocje są też elementem mojej wrażliwości na scenie.

Dziś Olga jest "w norze". Niedawno wróciła z festiwalu i okazało się, że jednemu z jej kotów-powsinogów złamano kręgi w ogonie. - Minął tydzień, a ja nie mogę przeboleć, że ktoś skrzywdził zwierzaka - mówi głosem, jakby miała zapalenie krtani. - Kiedyś byłam nieśmiała i nie do końca wierzyłam w siebie - tłumaczy po chwili. - Od kilku lat jestem "poukładana": wiem, kim jestem, dokąd zmierzam, co jest moim celem, gdzie moje miejsce. Zobaczyłam, że na wiele rzeczy mam wpływ - wtedy jestem dzielna, działam błyskawicznie. Ale przygniatają mnie sytuacje dziejące się poza mną: ktoś krzywdzi zwierzę, człowieka obsmaruje w gazecie. Wtedy zderzani się ze ścianą. Spadam na dno przepaści. To nie do zniesienia.

Trzeba umieć korzystać ze swojej emocjonalności, ale nie można się jej poddawać. - Pracuję nad tym, aby nie dzielić włosa na czworo, nie doszukiwać się drugiego dna. Smutek, tragedie, problemy staram się postrzegać bardziej jako fakt, bez taplania się w emocjach - mówi. Ratuje ją praca, którą uwielbia. Wzrusza się przy muzyce symfonicznej. Maluje. To swego rodzaju terapia, ucieczka. Skupienie na ruchach pędzla, wejście w świat piękna, które sama tworzy, daje balans, koi, odpręża. Cieszy się, że na tarasie urosły pomidory, bazylia, tymianek... -Bo ta moja wrażliwość pozwala też czerpać większą radość z drobiazgów -uśmiecha się.

***

MARIA PAKULNIS

Aktorka teatralna i filmowa. Zagrała wiele ról. Można ją zobaczyć m.in. w warszawskich teatrach Komedia i Kamienica. Niezapomniana NadieżdaTumska w "Ekstradycji". A ostatnio - Ewa Sztern w serialu "Nad rozlewiskiem".

OLGA BOŃCZYK

Aktorka filmowa i teatralna. Wokalistka. Absolwentka wydziału wokalno -aktorskiego Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Posługuje się językiem migowym. Występuje w kilku warszawskich teatrach, m.in. Kamienica, Capitol,Och Teatr. Za chwilę wydaje solową płytę "Piąta rano".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji