Artykuły

Uczę się żyć od nowa

Rolą Maliniaka w "Czterdziestolatku" przeszedł do historii polskiego kina.

W teatrach od czasów Moliera istnieje tradycja, która wymaga wręcz heroizmu. Z szacunku dla publiczności gra się bez względu na sytuację osobistą. W chorobie i wobec najgorszego - śmierci. Tak robią aktorzy na świecie. U nas też. Jacek Woszczerowicz grał w dniu śmierci syna. Krystyna Janda w dniu śmierci męża. 8 czerwca, następnego dnia po śmierci żony Krystyny, Roman Kłosowski wystąpił na scenie łódzkiego Teatru Powszechnego w spektaklu "Akt bez słów - Komedia - Ostatnia taśma Krappa - Oddech" (inscenizacja złożona z tekstów Samuela Becketta, powstała w teatrze im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim, z okazji 60-lecia pracy artystycznej aktora).

Wraz z odejściem żony zmieniło się wszystko

- Gdybym Łodzi tak bardzo nie kochał, nie byłoby mnie tu dzisiaj. Wczoraj odeszła moja żona. Jednak ona zawsze mówiła, że nie mogę się załamywać, dlatego nie odwołałem spektaklu i przyjechałem do Państwa - powiedział po przedstawieniu.

Państwo Kłosowscy przeżyli wspólnie 58 lat. - Nie sztuką było żyć, kiedy miałem unormowany dom i poczucie bezpieczeństwa - mówi. - Wraz z odejściem żony zmieniło się wszystko. Brak mi Krysi. Kochałem ją bardzo. Za miłość, za cierpliwość. Za całe nasze życie. Była moim opiekuńczym aniołem. Pokonałem chorobę nowotworową, mam kłopoty ze wzrokiem. Pomagała mi w pracy. Szczęściem jest, gdy osoba kochana potrafiła być jednocześnie najlepszym przyjacielem. Wracam do domu, wciąż jeszcze z nadzieją, że czeka na mnie. Wierzę, że nadal mi pomaga. Jeśli pracuję, to dla mej.

Poznali się w Szczecinie. On prowadził wówczas poradnię dla kandydatów do szkoły teatralnej, ona była jedną z nich. - Była naprawdę zdolna, ale poradziłem, żeby zajęła się teatrem od drugiej strony. Po czym wzięliśmy się za ręce i tak już zostaliśmy - mówi.

"Dziewczyno, coś ty za ropielca przytargała?"

- Na początku to była wielka fascynacja, chemia, potem fascynacja przerodziła się w głębsze, prawdziwe uczucie. Zobaczyłam człowieka, który nic nie udaje, nie kłamie, ocenia brutalnie szczerze, wręcz okrutnie, ale tak jest dobrze - mówiła o mężu pani Krystyna.

Po dwóch latach znajomości zapadła decyzja o ślubie. - W wydanej niedawno książce "Z Kłosem przez życie" wspomina, jak poznał rodzinę przyszłej żony: "Miałem tremę. Przecież nie będę recytował, nie wygłoszę monologu, a ocena za wygląd kiepsko rokuje. Na dworzec w Poznaniu przyszli powitać nas bracia Krysi: Józek i Jędrek. Wysocy, szukali kandydata nad głowami pasażerów. Tymczasem ja zawsze poruszałem się bliżej parteru. Usłyszałem szept Jędrka: "Dziewczyno, coś ty za ropielca przytargała". Sięgnijcie Państwo po tę książkę.

- Nie byłem wzorowym mężem. Lubiłem wódeczkę, podobały mi się też inne kobiety, ale nigdy nie upokorzyłem małżonki. Można grzeszyć, ale nie wolno zranić. W tej chwili uczę się żyć bez Krysi. To jest bardzo trudne. Jedynie mój zawód trzyma mnie przy życiu - mówi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji