Artykuły

"Tango" Mrożka dzieje się dziś

Nie tak dawno TVP pokazała przeniesioną na ekran, z Teatru Narodowego inscenizację "Tanga". Było to pożegnanie z wybitnym reżyserem Jerzym Jarockim, który zmarł, bodaj nie doczekawszy teatralnej premiery. Teraz okazało się, że to także zapowiedź pożegnania samego Mrożka - pisze Piotr Zaremba w tygodniku W Sieci.

Na skutek przesuwających się deadline'ów (długi weekend) dopiero teraz mogę zareagować na wieść o śmierci Sławomira Mrożka. Zatem garść uwag teatralnego i telewizyjnego widza.

Nie tak dawno TVP pokazała przeniesioną na ekran, z Teatru Narodowego inscenizację "Tanga". Było to pożegnanie z wybitnym reżyserem Jerzym Jarockim, który zmarł, bodaj nie doczekawszy teatralnej premiery. Teraz okazało się, że to także zapowiedź pożegnania samego Mrożka. Ta inscenizacja, zrobiona w sumie po bożemu (choć z paroma tajemniczymi sygnałami od Jarockiego, ale Mrożka chyba udziwnić się na dobre nie da), każe zapytać: czemu zachwyca? I czy zachwyca?

Ile razy współczesna sztuka pokazała fenomen świata, który doszedł do granic tzw. postępu? Dalszy marsz to już tylko zjadanie własnego ogona, ośmieszanie się, dreptanie w kółko. "Odebraliście nam nawet bunt" - mówi Artur, jeden z bohaterów tej rodzinnej opowiastki dziejącej się w jednym mieszkaniu. Ale nie ma też jak zawrócić, poniszczono tabu, do ewentualnego użycia zostały puste formy. Pojawia się pustka totalna. Tworząc przestrzeń, w którą wchodzi przemoc.

Brzmi znajomo, wydaje się przetrawione, a przecież mało kto zajął się tym tematem tematów tak wprost i do końca. W efekcie Mrożek to jeden z nielicznych, który opowiedział nam syntetycznie kawał historii zachodniego świata. Opowiedział nawet trochę z wyprzedzeniem, bo kiedy sławni aktorzy Teatru Współczesnego w Warszawie grali tę sztukę po raz pierwszy w roku 1965, Zachód tak jeszcze nie wyglądał. A jeśli Mrożek zrobił to jako jeden z nielicznych (mnie, prawdę mówiąc, porównywalny utwór nie przychodzi do głowy), to za samo "Tango" trzeba go uznać za genialnego.

Relacjonował to wszystko z boku, tonem chłodnego badacza, nie angażując się. Upadek świata obwieścił ktoś, kto nawet nie jest konserwatystą. Ale kto nie widzi powodu, aby nas oszukiwać.

Kiedy byłem młody, widownia, w każdym razie jej część, odbierała "Tango" jako przestrogę przed zwycięskim komunizmem, który miał symbolizować panoszący się w finale cham, czyli Edek. Ale kiedy komunizm triumfował w Europie około roku 1945, rozkład Zachodu nie był tak zaawansowany. Mrożek o komunizmie mówił zresztą kilka razy wprost - choćby w "Emigrantach", ale chyba nie w "Tangu". W każdym razie nie tylko o komunizmie. To tak naprawdę opowieść o czymś, co jeszcze do końca nie przyszło, bo świat zachodniej cywilizacji dopiero teraz dociera do punktu, jaki oglądamy w tej sztuce. Z wszelkimi, groźnymi tego następstwami. To warto czytać uważnie. To nam zostawił.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji