Artykuły

Okiem Jerzego Stuhra

Myślałem właśnie o festiwalu w Katowicach. Gdyby pokazać, że teatr to pojęcie bogate i różnorodne... Gdyby umieć wykorzystać tę różnorodność - to sam bym zaproponował festiwalowi "Interpretacje" - "Ich czworo" Zapolskiej, co będę niedługo robił na scenie teatru "Polonia". Dramat zadziwiająco bliski współczesnej obyczajowości. I bardzo dobry do dyskusji - mówi Jerzy Stuhr w Polsce Gazecie Krakowskiej.

Czy istnieje na co dzień kontakt między artystą a odbiorcami? Taki, ujawniający się w zwykłym wpływaniu jednej strony na drugą? Czy taki kontakt w ogóle się czuje? Czy jest potrzebny?

- Powinien być nawet bardzo potrzebny! Ale w praktyce, jak się wydaje, liczy się głównie ten kontakt okazjonalny. Tu jakieś spotkanie, tu premiera, tu podpisanie książki...

A na co dzień? Odbiorcy bywają różni i to dobrze. A jak się kontaktują? Byłem w Świnoujściu jeszcze raz na monodramie Krysi Jandy "Danuta W.". Poznałem panią Danutę Wałęsową, która też tam przyjechała...

To straszne, co o niej i jej rodzinie wypisują internauci. Krysia się denerwowała: dla kogo się to pisze? Przypomniałem jej "Strasznych mieszczan" Tuwima. Dziwne, że ostatnio ten stary, trochę zapomniany wiersz tak się wspaniale "nadaje" do naszego, całkiem niby nowego życia społecznego.

"Straszni mieszczanie" w strasznych mieszkaniach, co to "bełkocą i bredzą" - to są adresaci tych opinii. Bo zawsze można liczyć, że z radością zaakceptują pomyje wylewane "na kogoś obok". I poczują się lepsi.

Z drugiej strony ci, którzy tchórzliwie, bo anonimowo te pomyje wylewają na bliźniego, wcale nie oczekują specjalnej aprobaty. Bo przecież oni sami sobie sprawiają przyjemność, obrażając, kogo się da. Nie powinno się oczywiście tego czytać, bo to jest już samonapędzająca się, zła energia. Ale jednak niektórzy czytają, nawet próbują z Internetem dyskutować!

A czy ci, którzy wypluwają z siebie anonimy, to są odbiorcy? Odbiorcy sztuki? Nie wiem.

Gdyby ktoś, ni stąd, ni zowąd chciał np. napisać o kimś coś pozytywnego, to pewnie żaden operator by tego nie zamieścił, a czytający nawet by tego nie zauważyli. Bo pewnie wyglądałoby to, jak pomyłka, wypadek przy pracy, działanie poza konwencją i zwyczajem.

Mój Maciek miał ostatnio w Awinionie dwukrotnie standing ovation! Teatr Warlikowskiego, który od pewnego czasu co roku występuje na Festiwalu Teatralnym w Awinionie i wciąż z wielkim powodzeniem, tym razem przedstawił z sukcesem "Kabaret Warszawski", a potem, na życzenie specjalnego stowarzyszenia festiwalowych widzów, zostały pokazane fragmenty największego sukcesu sprzed kilku lat, czyli ich "(A)polonii".

Maciek, jako jeden z aktorów, który miał największe sukcesy w ostatnich pięciu festiwalach, został zaproszony na scenę i przedstawił monolog z "Apolonii". A publika, 2000 osób, wstała i biła mu brawo!

Ale w tabloidzie o tym się nie przeczyta, a internauci zauważają zupełnie inne dziedziny życia wybranego akurat "do obróbki" człowieka.

W życiu artystycznym, tym prawdziwym, tym zmieniającym się - dzieje się dużo. Dużo i... szybko. Teraz, gdy wszystkie siły i całą uwagę mobilizuję na mój film, widzę jeszcze wyraźniej, jak wielu spotkaniom muszę odmówić! Ileż razy wygłosiłem ostatnio tę formułkę: "Niestety, przepraszam, nie teraz, do marca jestem zajęty tylko realizacją filmu". Od małopolskiego konkursu na scenariusze "Trzy Korony" - do kierowania katowickim festiwalem teatralnym "Interpretacje", przez mnóstwo spotkań w pojedynczych ośrodkach czy miejscowościach. A przecież to tylko cząstka imprez. I choć nieustannie narzekamy na niedobory finansowe, na kłopoty organizacyjne, na merytoryczną zawartość prezentacji, to właśnie takie imprezy, organizowane z potrzeby serca, są prawdziwym kontaktem artysty i odbiorcy.

Myślałem właśnie o festiwalu w Katowicach. Gdyby pokazać, że teatr to pojęcie bogate i różnorodne... I nie musi tak być, jak mówiono po niedawnym festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku, że z Szekspira miał tylko tytuły dramatów.

Gdyby umieć wykorzystać tę różnorodność - to sam bym zaproponował festiwalowi "Interpretacje" - "Ich czworo" Zapolskiej, co będę niedługo robił na scenie teatru "Polonia". Dramat zadziwiająco bliski współczesnej obyczajowości. I bardzo dobry do dyskusji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji