Artykuły

Odważny debiut niedoszłego prokuratora

"Znieczuleni" w reż. Rafała Matusza w Teatrze im. Osterwy w Gorzowie Wlkp. Pisze Jacek Sieradzki w Przekroju.

Teatr często dziś włóczy się po marginesach społecznych, czasem szukając "brutalistycznych" podniet, czasem skuszony modą. Ale bywa też, że wiedzie go tam autentyczne przerażenie - jak choćby w "Znieczulonych", debiucie dramatycznym Wacława Holewińskiego. Kiedyś dysydenta i podziemnego wydawcy, dziś pisarza, a po drodze kandydata (niedoszłego) do zawodu prokuratora. Podczas aplikacji napatrzył się zapewne na takie historie. Matka chytreńka pod przygłupią maską, córka o nieprzeciętnym sprycie i synek matoł. Zatłukli, poćwiartowali i zakopali głowę rodziny, pijaka i dręczyciela. Kłamią, zwalają na siebie winę. Unikną kary; prawo nie rozstrzygnie, kto mordował, kto podżegał. A jeśli pójdą siedzieć, to po nic - wyjdą tacy sami. Zwierzęce życie: unikać ciosów, zdobyć azyl (wszelkim kosztem, także najbliższych), odgryźć się, jak los pozwoli. I nie wychodzić z kryjówki, nie dać sobie pomóc. Któż by zresztą miał pomagać? Pani psycholog zapięta w kostiumik jak w zbroję, przerażona więźniarką przeciwniczką? Prokurator urzędas pogodzony z bezradnością, klepiący nieadekwatne formułki? W udanej i lojalnej wobec dramatu inscenizacji Rafała Matusza właśnie w tych rolach jakoby z "porządnego" świata (w których Marzena Wieczorek i Cezary Żołyński odważnie portretują znajome z życia rozdarcie między poczciwymi chęciami i kompletną bezsilnością) czai się podstawowe pytanie: Kogo tu właściwie znieczulono?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji