Artykuły

Chorzów. Musical o bankierach i żądzy pieniądza

Szwajcarski desant na Rozrywkę! Musical pt. "Frank V" autorstwa dramatopisarza spod Alp reżyseruje Szwajcar. Sponsorami spektaklu są szwajcarskie firmy, a ambasada tego państwa objęła nad nim patronat.

Próby do musicalu Frank V, którego premiera odbędzie się w sobotę 14 września o godz. 19.00 w Teatrze Rozrywki w Chorzowie idą pełną parą. Jednak wcale nie ze szwajcarską dokładnością, bo chociaż twórcy spektaklu są Szwajcarami, to teatr to przecież nie bank.

Sztukę satyryczną Frank V napisał w 1958 r. szwajcarski dramaturg Friedrich Dürrenmatt. Muzykę do niej skomponował inny twórca spod Alp: Paul Burkhard (ten od przeboju O mein papa, wykonywanej we wszystkich koncertach życzeń, również w Polsce). W Chorzowie reżyseruje ją Rudolph Straub, też Szwajcar, urodzony w miejscowości Zug.

Co najbardziej kojarzy się ze Szwajcarią?

Frank V nie opowiada ani o zaśnieżonych szczytach, ani o zegarmistrzu, ale o tym, co napędza ludzkość: o pieniądzach. A konkretnie o prywatnym banku, który sposobem działania przypomina bardziej mafię niż solidną instytucję finansową.

Główną rolę, tytułowego Franka V, bankiera, (bez aluzji do franka szwajcarskiego) gra Artur Święs. Za scenografię odpowiada Paweł Dobrzycki, za kostiumy: Dorota Roqueplo. Muzykę zaaranżował Bolesław Rawski.

- Friedrich Dürrenmatt był kiedyś bardzo popularnym dramatopisarzem, z popularnością porównywaną do Mrożka, ale jakiś czas temu znikął z repertuarów teatru - mówi Dariusz Miłkowski, dyrektor Teatru Rozrywki. - Teraz pomału kilka jego sztuk wraca do teatrów, przede wszystkim Wizyta starszej pani. Ponieważ Frank V ma podtytuł "opera bankierska", to stwierdziliśmy, że zgadza się to z emploi naszego teatru i trochę trafia w ducha czasu. Cały świat przecież przeżywa kłopoty, którym są podobno winne banki. Pieniądz jest fantastycznym wynalazkiem, który popchnął cywilizację niesamowicie do przodu, ale jednak zetknięcie się społeczeństwa i ludzi z tym wynalazkiem powoduje, że coś się psuje. Pieniądz demoralizuje - dodaje dyrektor Miłkowski.

- Za pomocą różnych koneksji zawodowo-towarzyskich zgłosił się do nas szwajcarski reżyser Rudolph Straub, który pracuje na całym świecie, od Korei Południowej po Francję. Miał on już styczność z Polską, w teatrze Szwedzka 2/4 w Warszawie. Ale jak się trafia na szwajcarskiego reżysera, to myśli się o możliwości wykorzystania go. Stąd pomysł na dramaturgię szwajcarską i na Franka V. A przy okazji za pomocą Ambasady Szwajcarii w Polsce udało nam się namówić kilka firm szwajcarskich, które zasponsorowały nam m.in. szwajcarskie honorarium reżysera. Jeden spory wydatek z głowy - cieszy się dyrektor Miłkowski.

- Kilka razy pracowałem już w Polsce, w teatrze i na planie filmowym - mówi reżyser Rudolph Straub. - Mam tu kilku przyjaciół. Tak więc przyjaźń była tym, co popchnęło mnie znowu do pracy tutaj. Był to pomysł scenografa Pawła Dobrzeckiego, by zrobić sztukę Frank V w Teatrze Rozrywki. Powiedział, że po aferze Amber Gold i innych podobnych w innych krajach, powinniśmy ją zrealizować w tym bardzo dobrym teatrze, ale zrealizować w inny sposób niż była robiona dotychczas. Część muzyczna jest większa u nas niż w oryginalnej wersji, ponieważ dysponujemy też dodatkową muzyką. Zresztą Bolek Rawski, który jest odpowiedzialny za nowoczesną aranżację muzyki oryginalnej, też jest moim dobrym przyjacielem - dodaje reżyser.

Friedrich Dürrenmatt napisał tę sztukę 50 lat temu. Przewidział pewne wydarzenia, które nastąpiły dopiero kilka lat temu.

- Pod koniec lat 50. Frank V jednak nie odniósł sukcesu, bo nikt nie rozumiał przesłania tej sztuki - mówi reżyser. - Wtedy banki raczej pomagały ludziom. Teraz za to widzowie pewnie lepiej zrozumieją, co autor miał na myśli i przed czym przestrzegał. Dürrenmatt traktuje ten temat niezupełnie serio, jego sztuka to groteska, sporo w niej czarnego humoru. Jeśli chcielibyśmy przedstawić tę historię na poważnie, ze wszystkimi technicznymi detalami, to byłoby to bardzo nudne, ludzie zasnęliby w fotelach. Dürrenmatt znalazł dobry sposób by to opowiedzieć, używając przy tym drastycznych teatralnych środków. To będziemy chcieli pokazać - dodaje Rudolph Straub.

Do zagrania głównej roli we Franku V przygotowywał się Jacenty Jędrusik. Przygotowania przerwała jego nagła śmierć. Rolę tę przejął po nim Artur Święs, aktor Teatru Śląskiego w Katowicach, który świetnie sprawdza się też w teatrach muzycznych (ostatnio zagrał główną męską rolę w My Fair Lady w Operze Śląskiej w Bytomiu).

- Zespół zareagował z ciekawością na reżysera ze Szwajcarii - mówi Dariusz Miłkowski, szef Rozrywki. - Reżyser ma asystentów, którzy przekładają jego słowa na polski. Posługuje się oczywiście angielskim, do tego niemieckim i francuskim, a nasza ekipa ma dzięki temu możliwość podszkolenia swoich umiejętności językowych. Koledzy twierdzą, że jest rzetelnym fachowcem i dobrze im się z nimi współpracuje. Już raz próbowaliśmy tak pracować, z islandzkim reżyserem, i się udało - dodaje dyr. Miłkowski.

Pytany o to, czy Teatr Rozrywki przewiduje jakieś zniżki dla bankowców czy bankierów na ten spektakl mówi śmiejąc się:

- Dla bankierów to chyba zwyżki!

Kolejne spektakle Franka V: niedziela 15.09, godz. 17.00, wtorek i środa 17 i 18.09 godz. 19.00. Bilety kosztują od 20 do 85 zł (dla bankowców i bankierów nie ma zniżki!).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji