Artykuły

Śmiechem w tenora, czyli żarty o muzykach

Mieszkańcy Wąchocka, milicjanci, teściowe, Czukcze, Chuck Norris, baby u lekarza, blondynki czy - ostatnio - chłopi z Łotwy. Niewybredne żarty nie ominęły rzecz jasna poletka kultury. I tu znaleziono sobie chłopców do bicia. Tenorów. - pisze Jerzy Snakowski w felietonie z cyklu "Okio uchem" w portalu trojmiasto.pl.

Ich kosztem budujemy nasz towarzyski prestiż. Dzięki ich poniżaniu nasze życie jest przyjemniejsze i weselsze. To kozły ofiarne, wyselekcjonowane grupy społeczne, obiekty kpin - bohaterowie okrutnych żartów dalekich od poprawności politycznej.

Mieszkańcy Wąchocka, milicjanci, teściowe, Czukcze, Chuck Norris, baby u lekarza, blondynki czy - ostatnio - chłopi z Łotwy. Niewybredne, acz lubiane przez nas żarty nie ominęły rzecz jasna poletka kultury. I tu znaleziono sobie chłopców do bicia, czy raczej wyśmiewania.

Wchodząc do operowego czy filharmonicznego bufetu i słysząc zbiorowy rechot można być pewnym, że właśnie ktoś opowiedział dowcip o altowioliście lub tenorze. Skąd skłonność do kąsania niewinnych altowiolistów, którzy przeważnie w orkiestrze grają drugie lub wręcz trzecie skrzypce, tworząc częściej harmoniczne wypełnienie niż sekcję wirtuozów - nie mam pojęcia.

A jednak jest mnóstwo branżowych dowcipów o nich: "- Jaka jest różnica między dyrygentem a altowiolistą? - Dwa takty". Tak samo jak nie wiem, czym narazili się światu mieszkańcy Wąchocka i łotewscy chłopi. Ale co do blondynek i tenorów to nie mam najmniejszej wątpliwości. To ludzka zazdrość, okropna i pielęgnowana w milczeniu zawiść, spowodowały, że zrodziła się potrzeba zemsty, odegrania się i rewanżu.

Jakże łatwo jest wyśmiać, wykpić, poniżyć. Zranić śmiechem. Zabić pogardliwym rechotem. I - cóż za perfidia! - robi się to pod płaszczykiem żarciku. Tak rodzą się powiastki w stylu: "Po przesłuchaniu tenor do dyrygenta: - Mistrzu, czy dostanę się do opery? - Tak. Pod warunkiem, że kupi pan bilet".

Jak nic, to zawistny spisek barytonowo-basowy wspomagany przez frakcję sopranową tworzy te okrutne żarty słowne. Ginący w blasku tenora barytony i basy, skazani na granie tych złych albo tych nudnych i statecznych, obdarzani mniejszym aplauzem, pozbawieni możliwości zaśpiewania "O sole mio" i "Nessun dorma", nie sprawdzający się w sukceso- i fortunogennej formule "koncert trzech głosów", pojawiający się na afiszu na dalszych pozycjach wymyślają te plugawe pomówienia.

Ileż radości maluje się na ich twarzach, gdy pytają "Jak doprowadzić mózg tenora do wielkości ziarnka grochu?", a po krótkiej pauzie odpowiadają z sadystycznym uśmieszkiem: "Napompować go". W ich żartach Caruso, Gigli, Pavarotti, Cura, Beczała jawią się jako półgłówki, którym wysokie dźwięki wyżarły szare komórki. Zazdroszczą tenorom okrutnie popularności. Przeraża ich prawda, że "publiczność chora, gdy nie ma tenora", przeklinają los i naturę, że w cywilizacji, która upodobała sobie i ceni to, co wysokie, obdarzeni zostali głosami niższymi.

W akcie poniżania wtórują im sopranistki. Prowadzą z tenorami nieustające boje o sympatię dyrektorów, dyrygentów i publiczności, że wspomnę tylko przepychanki i małe bitwy na łokcie w trakcie ukłonów, które toczyli Maria Callas - sopran i Mario del Monaco - tenor. Ale gdy nie mogą dać kuksańca w bok na scenie, wówczas w ciszy garderób układają żarciki - słowne laleczki voodoo ("Tenor to nie jest rodzaj głosu męskiego. To diagnoza").

Patrzę na znanych mi tenorów z naszym Pawłem Skałubą na czele i wiem, że to nieprawda. Niestety żart i stereotyp są silniejsze, bo efektowniejsze od prawdy i tenorzy będą musieli to znosić do końca świata. Ale nie martwcie się - tych, co was kochają jest więcej. To na was przychodzi publiczność, a bez was nie odbędzie się żaden spektakl (konia z rzędem temu, kto wskaże dziesięć oper bez udziału tenora).

I wiem, że sami z siebie potraficie się śmiać. Bo większość żarcików o was słyszałem z ust nie kogo innego, jak samego najprawdziwszego tenora, Jacka Laszczkowskiego. Kto chce posłuchać, niech odwiedzi bufet pracowniczy Opery Bałtyckiej. A tym, którzy biorą dowcipy do siebie, by następnie cierpieć niewymowne katusze, dam tarczę obronną, kontrdowcip, ciętą ripostę. Zapamiętajcie i brońcie się: "- Dlaczego żarty o tenorach są takie krótkie? By sopranistki mogły je zapamiętać".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji