Artykuły

Festiwal Prapremier 2013: Strzępka i Demirski pojechali po kolei

Skorumpowane spółki, przekupni urzędnicy i upadek obyczajów - brzydką twarz Polski po transformacji pokazali twórcy spektaklu "Firma" podczas tegorocznych Festiwalu Prapremier - pisze ata w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Festiwalowa publiczność dobrze już zna teatr tworzony przez duet Monika Strzępka/Paweł Demirski. I wie, że nikt tak dobrze jak oni nie demaskuje słabości naszego państwa, nie wytyka wad systemu i przywar obywateli. Artyści znani są przecież ze swoich demaskatorskich zapędów - wcześniej śmiali się z ogólnonarodowego pędu budowy stadionów przed Euro 2012 i gejowskich aktywistów (ich "Tęczowa trybuna 2012" została uznana za najlepszy spektakl X Festiwalu Prapremier w 2011 roku), nie zostawili suchej nitki na polskiej służbie zdrowia w "Położnicach szpitala św. Zofii". Teraz na warsztat wzięli polskie koleje. W "Firmie" prezentowanej w niedzielę w ramach XII Festiwalu Prapremier prześwietlili to, co zostało ze sprywatyzowanej spółki PKP i pokazali smutną prawdę o stanie krajowych linii kolejowych.

Bo tytułowa "Firma" to właśnie PKP. Zarządzana przez rodzinny klan, który szczyci się powiązaniami z prokuraturą, nie wstydzi się bliskich przyjaźni z parlamentarzystami i nierzadko wpada do baru na jednego z przedstawicielami tajnych służb.

Nadzór nad spółką to pasmo niekończących się afer, korupcji, skandali z udziałem polityków i innych przekrętów.

Wszystko suto podlane ironicznym humorem i scenkami jak z prawdziwego horroru, w których nie brak krwi i trupów wychodzących z szafy. Ale to - jak zresztą zawsze u Strzępki i Demirskiego - śmiech przez łzy. Bo liczby nie kłamią. Podczas spektaklu wyświetlane są bowiem dane, które czarno na białym pokazują, do czego doprowadziły absurdalne decyzje polityków. Począwszy od podziału państwowej spółki na 184 mniejszych, a skończywszy na liczbie połączeń, wagonów, stacji, które w porównaniu z tymi z lat 80. wyglądają przynajmniej blado.

Ale "Firma" to nie tylko demaskatorski spektakl o kolejach w Polsce. To też gorzka diagnoza nas samych - Polaków, dla których skorumpowany świat i nepotyzm to już coś naturalnego. Głosy oburzonych nikną gdzieś pod ciężkim milczeniem tych, którzy na taki stan rzeczy się godzą.

Spektakl został ciepło przyjęty przez bydgoską publiczność, chociaż nie jest bez wad. Momentami wydaje się przegadany, nuży też monotonia środków teatralnych i akcje skonstruowane w taki sam sposób. Mimo trafnej diagnozy stanu polskiej kolei i błyskotliwych stwierdzeń o polskim społeczeństwie, do genialnej "Tęczowej trybuny 2012" temu spektaklowi jednak bardzo daleko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji