Artykuły

Stary Teatr: zamiast przewietrzenia jest tornado

Kontynuujemy dyskusję o tym, co możemy oglądać na deskach Starego Teatru pod rządami Jana Klaty. Spływają do nas kolejne listy w tej sprawie - Dziennik Polski oddaje głos widzom.

Pod większością zarzutów wypowiedzianych przez pana Marka Kęskrawca na łamach "Dziennika Polskiego" mogę się podpisać (tekst "Pustka w Czystej Formie" z 14.10 - przypis red.). Ja również sądzę, że nie jest zachęcające i perspektywiczne to, co płynie z desek Teatru Starego pod nową dyrekcją.

Fakt to był bezsporny, że z utęsknieniem czekałem na zmianę w teatrze, gdyż z końcem działalności pana Grabowskiego teatr zapadał się w niebyt czasów minionych (chlubny wyjątek od tego stanowi "Paw Królowej") i wybranie Klaty, z jego rewolucyjnym podejściem, wydało mi się zbawienne. Liczyłem, iż będzie odświeżającym powiewem, wietrzącym mury tejże nobliwej instytucji.

Niestety, jak oczekiwania były duże, tak też i rozczarowanie przyszło niemałe.

Zamiast przewietrzenia, duet Klata/Majewski zgotował destrukcyjne tornado. I stwierdzenie wyjęte z wywiadu Jana Klaty dla "Rzeczpospolitej" udzielonego przed premierą "Do Damaszku", iż "...Głównym grzechem artystów jest pycha" w stu procentach odpowiada temu, co się obecnie dzieje.

Jednocześnie nie zgodzę się, że wszystko przez ostatnie 10 miesięcy było złe (jak sugeruje pan Marek, prócz pierwszej części "Dumanowskiego", ja nie podzielam jego oceny). Bo pojawienie się Strzępki/Demir-skiego z kontrowersyjną "Bitwą Warszawską", jaki i Libera z "Być jak Steve Jobs", były dobrym posunięciem, na poziomie, a nie jestem już od dawna gwałtownie dojrzewającym 16-latkiem, jak określił target tychże przedstawień pan Marek.

Przecież "Bitwa..." w podsumowaniu magazynu "Teatr" jest jednym z lepszych przedstawień sezonu 2012/2013 w Polsce!

Natomiast resztę dokonań teatralnych jak i około teatralnych (m.in. tk#b, rysunki z przedstawień z gatunku bazgrołów z dziecięcych zeszytów, zamysł estetyczny plakatów), chyba można zaliczyć do porażek.

Wiele osób może mi zarzucić, że i w przedstawieniu Garbaczewskiego, Passiniego, Klaty czy w "Dumanowskim" można różnych niuansów się doszukać, pewno można. Można grzebać, grzebać i się dogrzebać do czegoś pozytywnego, odkrywczego, ale nie każdy oczekuje po teatrze "grabarsko-archeologicznych" doznań.

Na wielki plus obecnej dyrekcji na pewno należy również zapisać transfery młodych aktorów. Justyna Wasilewska - myślę, że w wielu przedstawieniach będzie nas cieszyła swym kunsztem, podobnie jak Marcin Czarnik, Krzysztof Zarzecki.

Co się zaś tyczy ostatniego przedstawienia w reżyserii Jana Klaty - "Do Damaszku", które trzeba to uczciwie powiedzieć zachwyca (na pewno mnie zachwyciło) obrazem, formą, grą aktorską (doskonała kreacja Justyny Wasilewskiej, mistrzowski jak zwykle Globisz, urokliwa Segda), dźwiękiem, przestrzenią, jest również kolejnym przedstawieniem, które stawia barierę między sceną a widownią w zrozumieniu treści, zrozumieniu reżysersko-dramaturgicznego zamierzenia, przekazu.

Majewski - etatowy dramaturg Klaty, ponownie "zaszalał" z oryginałem, co nie zdarza mu się pierwszy raz na deskach tegoż teatru.

Przypomnijmy, że to on stoi również za dramaturgicznym "sukcesem" "Pocztu królów", "Koprofagów", "Wesela hrabiego Orgaza"...

Skomponował kolejny raz sztukę z niezrozumiałych, bełkotliwych scen, w których się gubimy. Gdyż za mocno "działając" na oryginalnym tekście, który zapewne dobrze pan Majewski zna, wypuszcza spod pióra humbug dla widzów.

Może gdyby przed pójściem do teatru przeczytać ten dramat? (A podejrzewam, że ,,Do Damaszku" zna znikomy procent widowni). Może wówczas wystąpiłaby większa synergia pomiędzy twórcą a widzem? Może...?

Jednak teatr ma wszak mówić swym własnym językiem, przemawiać bez wspierania się dodatkowymi środkami, a tekst przystosowanego do sceny dramatu ma być wyjściem do dialogu z publicznością, ze światem, a nie przypisem do oryginalnego dramatu klasyka.

I wcale nie chodzi mi (nie spodziewam się, nie oczekuję tego po teatrze) o literalne, jeden do jednego przetransponowanie tekstu na scenę (wówczas to dopiero byłaby nuda), nie chodzi mi, aby było łatwo, ani wygodnie, ani przyjemnie, ale o przekaz, który będzie czytelny nie tylko dla dramaturga i twórców sztuki, ale również i przede wszystkim dla nas, Widzów!

Jednak nie stawiałbym Klaty ani Majewskiego od razu pod pręgierz, wszak to jest dopiero 10. miesiąc ich bytności dyrektorskiej w Krakowie (co, jak w każdym wywiadzie podkreślają - nie jest proste) i dopiero jedno przedstawienie z sezonu Swinarskiego za nami.

Dajmy im szansę i pozwólmy wykonywać zamysł, dzięki któremu wygrali konkurs o dyrektorskie krzesło.

PAWEŁ (nazwisko do wiadomości redakcji)

**

DYSKUSJA TRWA

Zapraszamy wszystkich teatromanów do dyskusji: redakcja@dziennik.krakow.pl

Nadesłane teksty na temat Starego Teatru publikujemy na stronie internetowej www.dziennikpolski24.pl

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji