Artykuły

W Nowym poszaleli!

"Poszaleli" w reż. Eugeniusza Korina w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Michał Lenarciński w Dzienniku Łódzkim.

Teatr Nowy w Łodzi zainaugurował sezon przedstawieniem "Poszaleli", na które złożyły się: piosenka "Miłość ci wszystko wybaczy" Warsa i 01-dena oraz "Damy i huzary" Aleksandra Fredry. Po jego obejrzeniu nie mam wątpliwości, że w "Nowym" poszaleli.

Lepiej iść do dentysty rwać zęby niż obserwować to, co przez trzy godziny w paroksyzmach twórczej choroby realizatora (Eugeniusz Korin jest autorem inscenizacji, reżyserii, opracowania muzycznego, reżyserii świateł i scenografii) wije się po scenie. Jedynym humanitarnym uczuciem, jakie towarzyszy oglądaniu "Poszaleli", jest współczucie wobec aktorów, którzy muszą obnosić swe twarze i nazwiska przy okazji podobnej degrengolady. Gdyby aktorzy, zamiast grać ten spektakl, zamordowali z premedytacją Eugeniusza Korina, uniewinniłby ich każdy sąd.

W "Damach i huzarach" chodzi o to, by ośmieszyć postawy dojrzałych wiekiem ludzi wobec małżeństwa. Fredro zwracał uwagę, że każdy wiek ma swoje prawa i na wszystko jest w życiu właściwy moment. Eugeniuszowi Korinowi to nie wystarcza, więc akcję fredrowskiej komedii przenosi w lata 20. XX wieku, w nadziei, że "miłość wybaczy...". Tymczasem bezdenna pustka spektaklu pozwala ulokować akcję w jakimkolwiek momencie historycznym, choć wydaje się, że z estetyką przedstawienia najlepiej rymowałaby się epoka kamienia łupanego.

Zamiast dam i huzarów mamy na scenie kretynki i debili, którzy dostatecznie nie opanowali sztuki mówienia, więc muszą do siebie ryczeć. Zindywidualizowany jest za to ruch -występują: chód dragona, drobienie, taniec św. Wita, przebieranie nogami, zaplatanie ich i wyrzucanie w górę. Tekstem nikt ma się nie przejmować, bo reżyser uważa - i słusznie -że ryk zagłuszy każdą myśl.

Być może zamysłem reżysera było zrobienie parodii komedii bulwarowej, ale w takim razie co ma do tego Fredro? Skoro jednak autor "Zemsty" posłużył Korinowi za materiał parodystyczny, ogromna szkoda, że ostrze satyry zwróciło się przeciw teatrowi i jego aktorom. Najbardziej żal mi utalentowanej trójki absolwentów łódzkiej filmówki: Ksawerego Szlenkiera, Malwiny Irek i przepięknej Weroniki Książkiewicz. dla których "Poszaleli" to zawodowy start. Trzeba nie mieć sumienia, żeby młodym ludziom fundować tak okrutne doznania. Żal też było patrzeć jak Anna Majcher, nie mogąc zdecydować, jaka jest jej bohaterka, grała podwójną parodię: barokowej szafy na kółkach i dworcowej bufetowej. I jak z niejakim wdziękiem siadała okrakiem na krześle, przez otwór w oparciu przeciskała biust i "galopowała". Bo "Poszaleli" to, prócz reżyserskiej biegunki, wulgarny pokaz trywialności i prostactwa. Mniej smaku mają już tylko bawarskie filmy pornograficzne.

Janusz Michaluk, dyrektor naczelny Teatru Nowego, w przeciwieństwie do Jerzego Zelnika (dyrektora artystycznego) aktorem nie jest i, choć nic nie mówił, nietrudno było wyczytać z jego oblicza przerażenie. Ja także nie umiem zrozumieć, dlaczego Jerzy Zelnik (aktor!) dopuścił do tej, uwłaczającej artystom i teatrowi, premiery. Miłość pewnie wybaczy, ale widzowie?

Na koniec pragnę jeszcze przestrzec wszystkich nauczycieli, by broń Boże nie polecali spektaklu swoim uczniom. Istnieje ogromne ryzyko, że po obejrzeniu tego przedstawienia młodzież już nigdy w życiu nie będzie chciała przyjść do teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji