Artykuły

Polowanie na Mrożka

Rok 1970, agent "Zbyszek" donosi: - Przy nieodporności psychicznej Mrożka tylko powrót do kraju może go uchronić przed zniszczeniem kariery pisarskiej i alkoholizmem - o inwigilacji Sławomira Mrożka pisze Małgorzata I. Niemczyńska w Gazecie Wyborczej.

Teczka jest wiązana na sznurek, ma wyblakły kolor zielony. Na okładce numery i dwie pieczątki. 48940/11 to dawny numer akt operacyjnych, jest też nowy, nadany przez Instytut Pamięci Narodowej. Na środku wypisane niebieskim długopisem: "MROŻEK Sławomir". W środku 121 zszytych kart, dwie karty ze spisem zawartości, do tego notatka informacyjna. W niej podstawowe dane.

Imię ojca, miejsce urodzenia. Data urodzenia (pomylona). W fotokopii ankiety członkowskiej Związku Literatów Polskich krótka charakterystyka. Przy punkcie "Pochodzenie społeczne" wpisano "inteligencja pracująca". "Zajmowane stanowisko - praca literacka". "Przebieg pracy zawodowej - miody utalentowany satyryk, wydal powieść satyryczną, kilka zbiorków satyr prozą i stale publikuje satyry w prasie". "Oceny pracy zawodowej" brak. Przy "Ocenie etyczno-moralnej" krótka notatka: "Przynależność do ZLP jest wyrazem jego właściwej postawy etyczno-moralnej".

Dokładnej daty nie ma, ale jako adres figuruje Kraków, ulica Krupnicza 22 (tam mieścił się słynny Dom Literatów), a przy stanie cywilnym wpisano "wolny". Jeszcze lub już "bezpartyjny". Muszą to być zatem lata 50.

Talent sztucznie propagowany

W1968 r. wszystko jest już inaczej. Mrozek dawno oddal legitymację partyjną, ożenił się z malarką Marią Obrembą, pięć lat wcześniej wyjechał z kraju. Najpierw mieszkał na Riwierze Włoskiej, a niedawno przeniósł się do Paryża.

Polska Ludowa prowadzi z nim dziwną grę. Paszport przedłuża mu zwykle na krótko lub wcale. Urzędnicy udają, że nie wiedzą, skąd te opóźnienia - Mrozek udaje, że absolutnie im wierzy. Jednak dwuznaczność takiego stanu rzeczy coraz bardziej go brzydzi. "Swoją porcję gówna zjadłemjuż wcześniej, nie zdążyłem jeszcze jej zwymiotować i nie miałem ochoty połykać więcej" - napisze w "Moim życiorysie".

W tym czasie w teczce pojawiają się dokumenty w stylu: "Rozpracowywany przez Departament II MSW literat Sławomir MROŻEK s. Antoniego, ur. 26.V.1930 r. [w rzeczywistości 29 czerwca] w Borzęcinie, zamieszkały ostatnio w Warszawie ul. Piekarska 4 m. 5, w kwietniu 1962 r. [3 czerwca 1963 r.] wyjechał na trzymiesięczny pobyt do Wioch. Razem z nim wyjechała jego żona Zofia [Maria] Obremba-Mrożek c. Teodora, ur. 24.1 V. 1927 r.

Mrożkowie obecnie zamieszkują w Chiavari, presso Genova, via Prandina 18/18. Ich paszporty ważne były do dnia 15.V.1963 r. [data prawdopodobnie pomylona], Sławomir Mrożek i jego żona nie czynili starań o przedłużenie paszportów w naszej placówce konsularnej na terenie Włoch. Znajomym oświadczali, że do Polski mają zamiar powrócić w marcu 1964 r. po premierze sztuki Sławomira Mrożka w Bolonii.

Powrót ich jednak nie doszedł do skutku. (...) W j ednym z listów z lipca br. do teściowej zamieszkałej w Warszawie i opiekującej się dzieckiem [Sławomir i Maria nie mają dzieci] Mrożkowie zakomunikowali, że obecnie do kraju nie mogą wrócić gdyż nie posiadają paszportów, które jakoby zostały im odebrane przez polskie władze konsularne, lub też zginęły.

Z agenturalnych danych wynika, że postępowanie Mrożka zwróciło na niego uwagę przedstawicieli Wolnej Europy i wrogich ośrodków emigracyjnych w Londynie który [którzy] w lipcu 1964 r. starali się nawiązać z Mrozkiem na terenie Wioch kontakt jako z osobą odmawiającą powrotu do Polski. Na terenie kraju natomiast można zaobserwować w środowisku niektórych artystów teatru i literatów sztuczne propagowanie twórczości i talentu Sławomira Mrożka".

Podpis: "dyrektor departamentu II - płk. R. Matejewski".

Dwa inne dokumenty zostały wysłane z Rzymu, pierwszy 11 marca 1965 r. Adresat: "Do rąk własnych Tow. Stradowski".

"Tow. Willmann depeszą nr 73 z dnia 11 b.m. podaje:

(...) Mrożek z żoną zapowiedział w piśmie z 9 b.m. do ambasady złożenie prośby o przedłużenie jak również rozszerzenie ważności pasz-portujego i żony na kraje pozaeuropejskie.

Posyłamy mu odpowiednie formularze. (...) Próby nawiązania przez nas kontaktu z Mrożkiem pozostały bez rezultatu, a jego stosunki z niektórymi tut. emigrantami budzą u nas zastrzeżenia".

Następny szyfrogram wychodzi już nazajutrz do "tow. Birecki-Daniłowicz".

"Tow. Willmann depeszą nr 75 a 12.3.65 podaje:

(...) W październiku i listopadzie ub. r. przebywał w Chiavari Kazimierz Brandys, który był w stałym kontakcie z Mrożkiem. Może zna on bliżej plany M.".

Pod oboma dokumentami nazwiska z adnotacją "otrzymują". Wśród nich podkreślony na różowo "Tow. Moczar" - wtedy szef MSW.

Jestem pisarzem polskim

W autobiografii "Baltazar" Mrożek napisze po latach: "Przez pięć lat targowałem się z władzami Polski Ludowej, upierając się przy swoim, aż wreszcie, znużony ich krętactwami, poprosiłem o azyl we Francji. Dopomógł mi w tym udział Polski w najeździe na Czechosłowację".

Sierpień 1968 r., piękny letni dzień. Mrożek słyszy w radiu informację o inwazji wojsk ZSRR, Polski, Węgier, NRD i Bułgarii na "bratni kraj", co ma położyć kres Praskiej Wiośnie - postępującej od kilku miesięcy liberalizacji. To, co wtedy czuje, nazwie później: "ślepa furia".

Siada przy stole, by napisać krótki list. Wkrótce drukują go "Le Monde" i "Kultura" paryska:

"Jestem pisarzem polskim, nie emigrantem, członkiem Związku Literatów Polskich. Wobec czynnego udziału Rządu PRL w zbrojnej agresji na Czeską Socjalistyczną Republikę Ludową i okupacji wojskowej tego kraju, oświadczam, co następuje: Protestuję przeciwko tej akcji. Jestem solidarny ze wszystkimi Czechami i Słowakami, którzy się tej akcji sprzeciwiają. Szczególnie z moimi towarzyszami, pisarzami czeskimi i słowackimi, którzy są prześladowani i więzieni".

Informacja o jego geście szybko dociera do kraju. Stefan Kisielewski komentuje w dzienniku: "Mrozek ogłosił za granicą protest (...). Będzie o to heca, odciąży to trochę nas, bo jemu za granicą nic nie zrobią. Jest tu dyrektor teatru z Łodzi, opowiadał, jakie hece robi mu cenzura z każdym słowem i jak wyrzucono aktora, który powiedział zdanie skreślone przez cenzurę. Teraz mówi, że mamy dwóch autorów z głowy: Mickiewicza i Mrożka".

Mrozkowi akurat znowu kończy się paszport, udaje się do polskiego konsulatu w Paryżu. Urzędnik, którego będzie wspomina łjako "pana Józia", beznamiętnie powiadamia go, że zamiast kolejnego przedłużenia dostaje dwa tygodnie na powrót do kraju. Nawet na niego nie patrzy -jakby rozmawiał ze ścianą za plecami petenta. Mrożek pyta, czy przysługuje mu odwołanie, "pan Józio" odpowiada, że nie. Pisarz spokojnie mówi "do widzenia" i bez pośpiechu wychodzi.

Po latach stwierdzi: "To było najważniejsze chyba do widzenia w moim życiu".

Z teatrów wycofać

W teczce pojawia się kartka zwięzłego maszynopisu. W lewym górnym rogu: "Główny Urząd Kontroli Prasy Publikacji i Widowisk". Niebieskim długopisem dopisane: "tow. Jakubik". Drukiem: "Warszawa, dnia 2 września 1968 r. Poufne".

"W trakcie pobytu poza granicami kraju pisarz Sławomir Mrozek ogłosił publiczną deklarację przeciwstawną polityce zagranicznej rządu PRL, głównie w kwestii czechosłowackiej. Fakt ten zmusza nas do rozciągnięcia, na utwory tego pisarza oraz na informacje i artykuły o nim, ograniczeń podobnych jak wobec grupki pisarzy zaangażowanych w anty-socjalistyczne wystąpienia w ubiegłych miesiącach. Resort kultury skierował odpowiednie polecenia dot. zawieszenia lub wycofania utworów Mrożka z repertuaru teatrów".

Podpis: "Naczelnik Wydziału Instruktarzu - L. Kimlowski".

W ciągu jednej nocy książki Mrożka znikają z półek w polskich księgarniach. Podobno specjalnie zmobilizowane wozy milicji jeżdżą od jednej do drugiej, zabierając każdy egzemplarz. Dramaty zostają zdjęte z afiszy. Mrozek podejrzewa, że władze nie zrobiły tego wcześniej, bo był zbyt popularny. Teraz już nic ich nie powstrzyma. W prasie pojawiają się artykuły pokazujące jego "prawdziwe oblicze". Jak sam napisze: "Była to twarz zdrajcy, żydowskiego pachołka perfidnie zatruwającego duszę narodu polskiego w służbie syjonistycznego spisku, deprawatora młodzieży szargającego polską tradycję i wartości patriotyczne, liżącego kapitalistyczne pośladki i ssącego imperialistyczne śmierdzące piersi, zdegenerowanego Judasza socjalistycznej ojczyzny".

"Walka Młodych" publikuje 15 września 1968 r. artykuł pod tytułem "Czy Mrozek zostanie tyranem?". Wydawany przez PAX "Wrocławski Tygodnik Katolików" pisze 22 września: "Niektórzy ludzie są zdziwieni, że w chórze oszczerców i renegatów znalazł się pisarz, któremu w Polsce czyniono tak wiele honorów. Jest to jednak naturalna konsekwencja. Zapał kosmopolity zwalczającego tradycje narodowe rodzimego kraju owocuje zdradą, gdy przychodzi godzina próby".

Teczka zawiera m.in. kilka tłumaczeń protestu Mrożka przeciw inwazji na Czechosłowację. Fotokopię wycinka z "Le Monde". Koperty z tym samym protestem w języku polskim wysłanym do polskich redakcji (publikacji nigdy się nie doczekają): "Przekroju", "Życia Warszawy", "Trybuny Ludu", Wydawnictwa Literackiego. Każdy z tych listów zaczyna się od słów: "Niniejszym zawiadamiam uprzejmie, że w dniu dzisiejszym wysyłam do głównych redakcji pism w krajach europejskich następujące oświadczenie".

Kolejny dokument to "Serwis Nasłuchu Polskiego Radia z 6.9.68 r. str. 295-6 Wolna] Europa, godz. 20.10":

"Sławomir Mrozek, pisarz o światowym rozgłosie, jedna z największych karier w historii naszego piśmiennictwa, twórca odkrywczy, dynamiczny, na wskroś nowoczesny, którego utwory sceniczne zyskały sobie uznanie publiczności i krytyki teatralnej w dziesiątkach krajów, jak spostrzegamy, ciężko naraził się partyjnym jaskiniowcom PRL. Ino patrzeć jak elementy nie-oświecone w aparacie propagandowym PZPR (...) zaczną ludziom w kraju tłumaczyć, że Mrożek jest pisarzem III klasy".

Kilka stron później ciąg dalszy zapisu audycji RWE: "nie było dotychczas w Polsce ani jednego oficjalnego bilansu powojennej kultury polskiej, w której nie szczycono by się krajowymi i zagranicznymi sukcesami Sławomira Mrożka. Nie brakowało nawet dygnitarzy w Warszawie, którzy międzynarodowe sukcesy Mrożka skłonni byli przypisywać swojej opiece nad tym talentem".

Wioski polonista Pietro Marchesani będzie opowiadał w filmie dokumentalnym "Mrożek i Baltazar", jak w przeszłości uczył się polskiego z podręcznika wydanego przez Uniwersytet Warszawski. W jednym z ćwiczeń był przykład, że na pytanie "Czyja jest ta książka?" można odpowiedzieć zarówno "To jest moja książka", jak i "To jest książka Mrożka" (pytamy albo ojej właściciela, albo o autora). Po 1968 r. naukowcowi wpada w ręce ten sam podręcznik. Źle zamazane nazwisko Mrożka przebija jeszcze spod nowego, ale oficjalnie już go nie ma. - Pomyślałem sobie: "To jest kraj wariatów" - przyzna Marchesani. - Mają tyle pieniędzy, tyle czasu, żeby nawet w ćwiczeniach dla cudzoziemców... Czy to nie obłęd?

Niezbyt korzystnie go oceniali

Pisarz zostaje w kraju wciągnięty na indeks, ale jego dramaty po sukcesie "Tanga" grywane są w wielu krajach, nie grozi mu to, że nie miałby gdzie publikować. Francuski azyl dostaje bez trudu.

Kolejne notatki z teczki donoszą o reakcjach na protest Mrożka w środowiskach artystycznych. Nieopisany fragment większej całości:

"Dnia 2 bm. w porze obiadowej przybył i przysiadł się do grupy działaczy kultury w Klubie niejaki Markowski, Żyd, znany mi z wrogiej postawy w marcu [1968]. Ten publicysta teatralny przyniósł wiadomość i z radością opowiedział, że autor Tanga S. Mrozek przebywający aktualnie w Paryżu jako Polak wyraził swój negatywny stosunek do interwencji woj sk radzieckich i sojuszniczych w CSRS, prosząc telegraficznie jakąś redakcję w Londynie o opublikowanie jego stanowiska. Ponieważ chciał zdążyć z tym przed ustabilizowaniem się sytuacji w CSRS (...), ponaglał telefonicznie ową redakcję /nie wiem jaką/, aby się pospieszyła (...).

Inni natomiast niezbyt korzystnie oceniali osobowość Mrożka"; pewien pisarz "uzasadnił Markowskiemu ów krok Mrożka twierdząc, że uczynił to li tylko dlatego, aby w ten sposób kupić sobie na zachodzie popularność i możliwość wystawiania tam swych dzieł dramatycznych".

W teczce zaczynają się mnożyć notatki, według których Mrozek żałuje decyzji o proteście.

Źródło: "Ewa". 28 października 1968 r. (fragment):

"V. Od Kuśniewiczowej Anny dowiedziałam się o S. Mrozku, którego w Paryżu spotkała Joanna Wilińska z red. Szpilek. Mrozek zaprosił ją do siebie na wieczór. Mieszka w dwu pokojowym mieszkaniu, komorne wynosi 800 franków miesięcznie, co nawet na stosunki francuskie jest b. wysoką sumą. Opowiadał Wilińskiej, o swej wizycie w Konsulacie PRL, gdzie zażądano od niego w ciągu miesiąca decyzji czy wróci do kraju, ponieważ nie zostanie mu przedłużony paszport.

W tej sytuacji postanowił zostać w Paryżu, mimo świadomości, że poza Polską jego kariera literacka jest bardzo krótkotrwała. W tej chwili w Paryżu mają wystawiać jego Policjantów. Ale ponieważ twórczość swą wiązał z tematyką wyłącznie polską ma świadomość swej krótkiej popularności za granicą. Wilińska stwierdziła, że nie robi wrażenia człowieka zadowolonego z siebie i swej sytuacji polityczno-życiowej".

Wrażliwy, z kompleksami

Po informacji o śmierci żony Mrożka (Maria Obremba zmarła po nagłej, krótkiej chorobie, gdy przebywali akurat w Berlinie Zachodnim) w teczce znajduje się tajne pismo z 10 marca 1970 r. Źródło: "Zbyszek". Przyjął: "mjr Kocjan". W maszynopisie czytamy m.in. o proteście Mrożka w związku z interwencją w Czechosłowacji:

"Motywy, które go do tego skłoniły, jak później sam mówił były: tak we Francji jak i w innych państwach zachodu jak również St. Zjednoczonych - gdzie sztuki teatralne jego były wówczas grane lub w okresie prób czy w planach repertuarowych mogły się utrzymać na afiszach czy też być realizowane tylko po jego negatywnej dla naszego obozu wypowiedzi. (...) Mógł oczywiście tego nie zrobić, ale wtedy stracił by możliwości utrzymania - bo jest to podstawowa forma jego zarobkowania, przecież nie bardzo ma szansę znalezienia wydawcy swoich książek, które mogą być zrozumiane [słowo dopisane niebieskim długopisem] chyba tylko przez Polaka. Co innego teatr, łatwiej przenikający do wyobraźni (...).

Nie bez znaczenia jest też sprawa, że dla psychiki [słowo dopisane] jego jako pisarza -jest dopingującym i mobilizującym do pisania fakt wystawienia w teatrze. Po tej wypowiedzi (...) dalej pracował nie zajmując się sprawami polityki. Już wydawało się, że jest w dobrej formie psychicznej - gdyż trzeba go znać by wiedzieć, że jest to artysta bardzo wrażliwy, zamknięty w sobie z kompleksami - gdy trudności z paszportem nie wytrzymał nerwowo. Według jego relacji z kwietnia - maja 69 roku, musiał koniecznie wyjechać do Anglii na Kongres pisarzy. Było to coś w rodzaju sympozjum jego twórczości a więc dla jego kariery i warsztatu pisarskiego sprawa najwyższej wagi. Wielokrotnie chodził do konsulatu tłumacząc że musi mieć paszport na wyjazd do Anglii (...) zaś decyzji na razie nie było.

Gdy termin wyjazdu był już bliski jeszcze raz prosił Konsula i tłumaczył, że bardzo ubolewa, ale będzie zmuszony zrzec się obywatelstwa i prosić władze francuskie o paszport dla bezpaństwowca. (...) Bardzo żałował, że był zmuszony tak postąpić ale było to na pewno niedopuszczalne niedopilnowanie terminów przez pracowników konsularnych. Fakt ten załamał go i twierdzi, że nie może znaleźć sobie miejsca, również z Francji jest niezadowolony i w korespondencji z Krzysztofem, Teodorem Toeplitzem rozważa możliwość powrotu do Polski jeśli by władze taką zgodę wyraziły. Przy jego nieodporności psychicznej, potrzeby opieki, powrót do kraju jest jedynym ratunkiem dla uchronienia przed zniszczeniem kariery pisarskiej i popadnięcia w alkoholizm do czego ma skłonności. (...) Przez Polskę może zostać bezpowrotnie stracony".

Powrót

Po datowanych na 1 lutego 1971 r. wnioskach Mrożka o skreślenie go z listy ZLP oraz ZAiKS-u, związanych najprawdopodobniej /. podjętymi przez niego staraniami o otrzymanie francuskiego obywatelstwa, w teczce pojawia się tajny "wyciąg informacji" z 13 listopada 1972 r.:

"Wydawnictwo Literackie w Krakowie rozpoczęło ostatnio druk starych dramatów Sławomira MROŻKA (...). W sprawie tej po przyjeździe delegacji partyjno-rządowej z Francji był wzywany do kierownika Wydziału Kultury KC PZPR tow. KWIATKA, dyrektor Wydawnictwa Literackiego Andrzej KURZ. Przekazano mu tam polecenie wszczęcia zaraz druków wspomnianych utworów Sławomira MROŻKA. Jest to decyzja tow. SZYDLAKA [wtedy członek Biura Politycznego i sekretarz KC PZPR]. Okazało się bowiem, że MROŻEK w czasie pobytu polskiej delegacji w Paryżu skarżył się, że Wydawnictwo Literackie w Krakowie zwleka z rozpoczęciem druku jego prac. Przyrzekł on, że zerwie w ogóle współpracę z Kulturą paryską (...) jeśli jego dzieła będą drukowane w Polsce. O wszczęciu druku powiadomiono natychmiast Mrożka telegramem, a następnie listem. Mimo, iż upłynął już od tego czasu ponad miesiąc MROZEK nie dal żadnej odpowiedzi. Druku jednak nie wstrzymano (...).

Dyrektor A. KURZ oświadczył, iż zamierza wykorzystać do skontaktowania się z S. MROZKIEM znanego aktora krakowskiego Leszka HERDEGENA, który przy wyjeździe do Paryża ma się skontaktować z MROŻKIEM. baj znają się bardzo dobrze. (...)

Większe kłopoty - wg dyr. KURZA - będą z ewentualnym drukiem nowych dramatów, bo te zawierają szereg aluzji politycznych np. w westii wkroczenia wojsk Układu Warszawskiego do SCRS".

Podpis: "kpt. Tadeusz CIEPAŁ".

Dalej recenzja "Szczęśliwego wydarzenia" w reżyserii Erwina Axera (wycinek z "Trybuny Ludu" z listopada 1973 r., recenzja w miarę przychylna - o sztuce, że "nie est zł", podpis: Michał Misiorny). Mrozek ostatecznie wraca na afisz.*

* W cytatach dokumentów znajdujących się w archiwum IPN-u zachowana została pisownia oryginału

Nieco zmieniony fragment opowieści Małgorzaty I. Niemczyńskiej "Mrozek. Striptiz neurotyka" (wyd. Agora) - pierwszej po śmierci Sławomira Mrożka poświęconej mu książki portretu. Na rynku od 22 października

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji