Artykuły

Sympatia.pl

Zainspirowany tekstem Pawła Wodzińskiego o quasi demokratycznych praktykach dotyczących środków przyznawanych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego dla teatrów w ramach programu "Teatr i taniec" zacząłem liczyć - pisze Michał Centkowski w felietonie dla e-teatru.

Żywiłem bowiem naiwne przekonanie, że przytłaczającą większość przeznaczonych na wsparcie życia teatralnego pieniędzy rozdzielała jednak komisja merytoryczna, zaś do dyspozycji wyjętej spod jurysdykcji demokratycznych procedur woli pana ministra, czy też jego urzędników, pozostawiono jakiś ułamek. Drobną część stanowiącą jedynie procent, umożliwiający ewentualne wsparcie tych inicjatyw, które z jakichś nieznanych bliżej powodów, w natłoku wniosków i spraw, umknęły kilkuosobowemu gremium pracującemu nad oceną projektów. Lub też na przykład mimo wysokiej oceny merytorycznej, z jakiś przyczyn zabrakło im niewiele do wymaganego progu punktowego, otarły się zatem o kwalifikację i Minister uznał je za warte wsparcia w oparciu o wspomniane odwołania.

Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się że w ten budzący uzasadnione kontrowersje, nieprzejrzysty sposób, rozdysponowano ponad 7 milionów złotych (dokładnie 7 mln i 90 tysięcy). Podczas gdy komisja po merytorycznej ocenie rozdzieliła nieco ponad 10 mln. Podług jakich kryteriów, wedle jakich wytycznych przyznawane są te środki? Próżno dochodzić.

Pośród długiej listy środków przyznanych przez pana ministra podług własnego uznania, bez udziału komisji eksperckiej, szczególnie zaintrygowała mnie, najbardziej chyba spektakularna, bo jedna z dwóch najwyższych dotacji. Otóż pół miliona złotych na "produkcję wybranych pozycji" repertuarowych dwóch scen prywatnych - Teatru Polonia oraz Och Teatru w sezonie 2013 otrzymała pani Krystyna Janda. Warto wspomnieć że jest o sto tysięcy więcej, niż na przykład otrzymał Międzynarodowy Festiwal Teatralny Boska Komedia (jeden z trzech najwyżej ocenionych merytorycznie przez komisję wniosków).

Jaką to ślepotą i ignorancją wykazała się, wyłoniona ostatecznie przez Pana Ministra komisja ekspercka przyznając temu wyśmienitemu, wartemu pół miliona złotych publicznej dotacji projektowi ledwie 27 punktów z 60 przypadających na część merytoryczną? Szczęśliwie jednak Pan Minister w porę dostrzegł ten błąd, i co za tym idzie, brakujące 30 punktów merytorycznych przestało być problemem.

Ta (nie)nowa, acz interesująca interpretacja koncepcji publiczno-prywatnego partnerstwa to oczywiście jeden z wielu przykładów, niezwykłej hojności p. Ministra i jego urzędników, którzy z pominięciem procedury rozdzielili niemal drugie tyle co komisja ekspertów. Wolałbym jednak by tego rodzaju miłe, acz kosztowne prezenty czynił Pan Minister z własnej kieszeni, a nie ze środków publicznych.

I zaczynam się zastanawiać, po co więc istnieje wspomniana procedura, skoro w najlepszym razie stanowi fasadę dla jakiejś pół demokratycznej struktury. Czy nie jest to objaw przedziwnej schizofrenii?

Nie zazdroszczę też członkom wspomnianej komisji. Świadomość, jak dalece niezajmujące dla pana Ministra pozostają ich kompetencje, ich merytoryczne oceny, musi być cholernie frustrująca.

Rozumiem i podzielam szczerą sympatię Pana Ministra dla pani Jandy, i dla wielu innych beneficjentów ministerialnej hojności. Po prostu myślałem naiwnie, że czasy gdy o wydawaniu z publicznej kasy milionów złotych decydowała jedynie wola urzędnika mamy już za sobą.

Chyba czas wydorośleć i postawić to fundamentalne pytanie, którym Paweł Wodziński kończy swój tekst: Kto mianowicie na tym quasi demokratycznym systemie tak naprawdę korzysta?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji