Artykuły

Chuligan wolności

Jego przenikliwość i zdumiewająca wprost intuicja polityczna wydawały się niektórym podejrzane, choć fascynowały. Wypowiadane niekiedy z nonszalancją uwagi o świecie, kulturze, a zwłaszcza życiu intelektualnym irytowały, ale rzucały też nowe światło na współczesność. Dosadne sformułowania bulwersowały - o Andrzeju Bobkowskim w Gazecie Wyborczej.

Wieczny tułacz, niepoprawny awanturnik nazywany "chuliganem wolności". Jego wizerunek ze "Szkiców piórkiem", dziennika z czasów wojny - młody człowiek przemierzający niemal całą Francję na rowerze, notujący swoje obserwacje - na stałe wszedł do historii polskiej literatury. Cytatami z tej książki można i dziś - po blisko 70 latach od tamtej podróży - skomentować niejedno wydarzenie. Andrzej Bobkowski (1913-61) za życia opublikował tylko jedną książkę - "Szkice piórkiem". Pisał niewiele, choć próbował różnych form. Był prozaikiem, diarystą, epistolografem, dramaturgiem. Jest też autorem setek wspaniałych listów, które stopniowo są publikowane, m.in. do Jerzego Giedroycia, Jarosława Iwaszkiewicza czy Tymona Terleckiego. Bobkowski niemal całe życie przeżył poza Polską - najpierw we Francji, potem w Gwatemali, przez co długo nie było go w krajowym obiegu czytelniczym.

Od piątku w Krakowie jest czynna wystawa "Chuligan wolności" poświęcona jego życiu i twórczości, na której znajdą się fotografie i listy pochodzące z prywatnych zbiorów i archiwum paryskiej "Kultury", rysunki, książki i osobiste pamiątki z Krakowa, Paryża i Gwatemali. Wystawę można oglądać w Bibliotece Jagiellońskiej do 20 listopada. Wstęp wolny. W niedzielę wieczorem w winiarni Konfederacka 4 w Krakowie odbędzie się przyjęcie urodzinowe z tortem oraz pokazem filmów dokumentalnych Macieja Nowickiego o pisarzu: "Zawiedziony kochanek Europy" i "La Douce France". Tego samego dnia o godz. 12 Teatr Bagatela zaprasza na spotkanie teatralne, w ramach którego będzie się można zapoznać z dramatem "Czarny piasek". Na scenie Śródmiejskiego Ośrodka Kultury (29 października, godz. 19) zobaczymy monodram na motywach "Szkiców piórkiem" i "Z dziennika podróży". Pod hasłem "Bobkowskiemu na urodziny" przejedzie rowerowa Masa Krytyczna. 28-29 października odbędzie się konferencja naukowa poświęcona Bobkowskiemu (Collegium Maius, UJ).

Joanna Podolska o Bobkowskim:

"Trzeba być subiektywnym w tej beznadziejnej epoce kultu mdłego obiektywizmu" - pisał Bobkowski. I żył zgodnie z tą dewizą.

"Nie wierzę w żaden ustrój, wszystkie ideologie mam gdzieś i systemami pogardzam. Pozwolić człowiekowi ŻYĆ - oto jedyny system i ideologia. Pozwolić żyć, a nie KAZAĆ żyć, zostawić mu wybór celu jego życia" - pisał w styczniu 1943 roku.

Wiele z jego uwag zapisanych "Szkicach piórkiem" jest aktualnych do dziś: "Nie wiem, czy istniała kiedykolwiek tak kłamliwa epoka jak nasza - pisał w 1942 roku. - Gdy pomyśleć, że to jest dwudziesty wiek, że TO i wiele innych rzeczy, gorszych, dzieje się po tym wszystkim, co zostało napisane i tylekroć podkreślone krwią, wówczas ogarnia człowieka czarna noc. Coraz częściej mam wrażenie, iż obok huku bomb słyszę huk rozsypującej się w gruzy kultury, tej od 'Deklaracji praw człowieka' i innych bzdur".

"Szkice piórkiem" ukazały się w Paryżu w 1957 roku nakładem Instytutu Literackiego. Trafne przewidywania dotyczące powojennej Europy, które docenił redaktor "Kultury", nie spodobały się wielu krytykom. Bobkowskiemu zarzucano, że dopisywał swoje komentarze post factum. Pisarz bronił się już z dalekiej Gwatemali, gdzie wyjechał, by zachować niezależność. "Tu nie doszedłbym do niczego, bo nie umiem pisać, dusząc się" - wyjaśniał. Marzeń nie udało mu się ziścić. Był wolny, ale borykał się z kłopotami finansowymi. Utrzymywał się z budowy modeli latających, w końcu otworzył nawet własny warsztat i sklepik, ale zaczęły się kłopoty ze zdrowiem.

Oprócz "Szkiców piórkiem" Bobkowski zostawił sztukę teatralną "Czarny piasek", kilkanaście opowiadań, esejów i notatek rozsianych po różnych czasopismach, a także listy, które przyniosły mu miano jednego z najwspanialszych polskich epistolografów XX wieku. - Była to natura kontestująca, buntownik, który zawsze starał się być niezależny. Nie wchodziła w grę żadna kalkulacja - opowiadał Giedroyc, który zaliczał Bobkowskiego do swoich najbliższych współpracowników.

Jego wizerunek ze "Szkiców piórkiem", dziennika z czasów wojny - młody człowiek przemierzający niemal całą Francję na rowerze, notujący swoje obserwacje i refleksje o naturze Francuzów i Niemców, o polskości i Polakach, o literaturze i kulturze, a także o tym wszystkim, co go intrygowało i fascynowało - wszedł na stałe do historii polskiej literatury. Cytatami z tej książki można i dziś - po blisko 60 latach od wydania - skomentować niejedno wydarzenie.

"Gdy raz nastąpi dokładne zamącenie wody, trzeba wiele czasu, aby brudy osiadły znowu na dnie. Zamącenie jest dziś kompletne, totalne. We wszystkim. Zmienił się świat, zmienili się ludzie, myśli, kierunki, idee. Powrót do 'przed tym' jest niemożliwy. Ale w takim razie co? Oddziaływanie człowieka na to, co ujmuje się ogólną nazwą 'ewolucja ', jest w gruncie rzeczy ograniczone. Prawdziwy wynik końcowy jest zwycięstwem sił, które ścierają się pod powierzchnią, niewidoczne, biorą górę. Tym siłom trudno nadać kierunek. Można je rozpętać, ale trudno nimi pokierować, jak trudno pokierować ogniem lub powodzią" - zanotował w 1942 roku.

I niemal w tym samym czasie: "Istotne przyczyny zła tkwią dzisiaj przede wszystkim w niezrozumiale wielkim potencjale AKCEPTACJI byle czego. Ludzie stali się tak samo cierpliwi jak papier".

Właściwie każdy jego tekst to zapis osobistego przeżycia i doznania. "Trzeba być subiektywnym w tej beznadziejnej epoce kultu mdłego obiektywizmu" - pisał. I żył zgodnie z tą dewizą. Nigdy nie wahał się kwestionować autorytetów i głosić niepopularnych, często bardzo kontrowersyjnych opinii. "Emigracja to nie jest ucieczka DLA Polski, to ucieczka OD Polski, od grobów, od nieszczęść, od ciągłych próżnych wysiłków. Ucieczka od ciągłego kłopotu, od ciągłej pracy bez wynagrodzenia, od entuzjastycznej śmierci" (sierpień 1944 roku).

Jego przenikliwość i zdumiewająca wprost intuicja polityczna wydawały się niektórym podejrzane, choć fascynowały. Wypowiadane niekiedy z nonszalancją uwagi o świecie, kulturze, a zwłaszcza życiu intelektualnym irytowały, ale rzucały też nowe światło na współczesność. Dosadne sformułowania bulwersowały.

"Był postacią nieprzeciętną i fascynującą" - napisał Jerzy Giedroyc we wstępie do wydanego w 1997 tomu ich korespondencji.

Józef Czapski w pożegnalnym tekście o Andrzeju Bobkowskim opublikowanym w "Kulturze" we wrześniu 1961 roku, niedługo po śmierci pisarza, wyznał: "...dotyka w opowiadaniach swoich, w miłosnych, czujnych opisach natury, w nagłych opowieść przerywających rozważaniach, wyznaniach nie tylko świata i człowieka, ale jakby samą istotę tej ścieżki trudnej, po której do ostatniej chwili szedł. Co chwilę dotyka dna".

Bobkowski urodził się w 1913 roku w Wiener Neustadt w Austrii. Jego ojciec Henryk Bobkowski był wykładowcą w Cesarsko-Królewskiej Akademii Wojskowej. Matka pochodziła z Wileńszczyzny. Rodzice reprezentowali dwie odmienne kultury, dwa światy. "Była to bezustanna kąpiel albo w lodowatej wodzie ojcowskiej, albo w ciepłej wodzie matczynej. Jedno walczyło o ciało, drugie o duszę, jedno uczyło chodzić twardo po ziemi, drugie w obłokach".

Ukończył gimnazjum im. Nowodworskiego w Krakowie, potem studia ekonomiczne w Warszawie. W grudniu 1938 roku ożenił się z Barbarą Birtusówną, krakowską plastyczką, z którą przyjaźnił się jeszcze w czasach szkolnych. Oboje wyjechali do Paryża, gdzie zastała ich wojna. Bobkowski zgłosił się do polskiego wojska, ale do armii go nie wzięto. Wiosną 1940 roku musiał ewakuować się na południe Francji. Większość podróży odbył na rowerze. Właśnie ta wędrówka została opisana w "Szkicach". Dziennik, który pierwotnie nosił tytuł "Wojna i spokój", ukazał się w druku dziewięć lat po wyjeździe autora z Europy. Bobkowscy opuścili Francję w 1948 roku. W Ameryce chcieli rozpocząć nowe życie. "Wyrwałem się nareszcie z obozu Europa, uniezależniłem od 'funduszów ', od planu Marshalla, od intelektualizmu, który już dawno przestał nim być, a stał się niemal wyłącznie polityką i zagadnieniem społecznym, od 'zapatrzenia' w metody 'rozwiązań' pchające dziś cały Zachód europejski w zwyczajny totalizm, w coraz to cięższy do zniesienia ucisk Państwa, w zubożanie wszystkich celem niewzbogacenia nikogo".

- Bobkowski kochał wszystko, co Europę stworzyło. Ale w czasie wojny, a zwłaszcza w pierwszych powojennych latach, wiarę w Europę stracił. Chciał stąd uciec, by - paradoksalnie - zabrać ze sobą europejskie wartości, w które wierzył - tłumaczył w 1998 roku Giedroyc.

Dzięki namowom Giedroycia mobilizował się i przysyłał pojedyncze opowiadania i eseje do "Kultury", czasami publikował w londyńskich "Wiadomościach", ale tylko w wolnych chwilach. W Gwatemali zajął się produkcją modeli latających, które w dzieciństwie były jego pasją, a na emigracji stały się zawodem. Z czasem założył sklepik z zabawkami. Zgromadził wokół siebie grono młodych entuzjastów modelarstwa i stworzył klub. Uważał, że kiedy stanie się niezależny materialnie, będzie mógł poświęcić się twórczości. Niestety, choroby nowotworowej nie udało się zahamować. Zmarł 26 czerwca 1961 roku w wieku 48 lat. Został pochowany w grobie rodzinnym doktora Quevedo. 21 lat później spoczęła obok niego Barbara Bobkowska.

Poza "Szkicami..." zostawił też sztukę teatralną "Czarny piasek" (1959), sporo opowiadań, szkiców i notatek rozsianych po czasopismach. W 1970 roku nakładem "Kultury" wyszedł tom szkiców i opowiadań pt. "Coco de Oro". W 1994 roku warszawskie wydawnictwo Interim opublikowało kolejny tom pt. "Opowiadania i szkice". Były to głównie eseje z "Wiadomości" i "Tygodnika Powszechnego". Krążyły legendy o listach pisarza - Bobkowski został "zaocznie" uznany za jednego z najwspanialszych epistolografów polskich XX stulecia. Jego listy zaczęły się pojawiać sporadycznie na łamach czasopism krajowych i emigracyjnych wkrótce po śmierci pisarza, niekiedy wywołując burzę polemik. Można było przeczytać korespondencję z Jarosławem Iwaszkiewiczem i Andrzejem Chciukiem, Tymonem Terleckim i Kazimierzem Wyką, Pawłem Mayewskim i Kazimierzem Wierzyńskim, spore fragmenty listów do rodziny. Ale dopiero opublikowany w 1997 roku tom korespondencji Bobkowskiego i Giedroycia obejmujący kilkaset stron pokazał szeroką skalę możliwości tego twórcy - jego talent, kontrowersyjne poglądy, pasje, zachwyty i słabości.

Mogą wziąć go sobie za patrona skrajni konserwatyści i anarchiści. Cytować go całymi garściami prawicowi politycy, którzy twierdzą, że nierozliczenie się z komunizmem rzuca cień na dzisiejszy klimat intelektualny w Polsce, i entuzjaści jednoczącej się Europy.

Można zarzucać mu - jak czynił to Konstanty Jeleński - kult siły oraz "zdrowego anarchizmu", pogardę dla kundli czy "mischlingów", antysemityzm. Ale z drugiej strony można też uważać go za zdecydowanego przeciwnika wszelkich nacjonalizmów, kosmopolitę walczącego z rozmaitymi przejawami narodowego otumanienia. Jego dziennik czy opowiadania mogą stać się obowiązkową lekturą kontestującej młodzieży, która odnajdzie tam zachętę do wiecznego buntu i czynnego przeciwstawiania się miałkości życia, ale mogą też być zarzewiem głębokich dysput o sensie życia, podejściu do wiary, destrukcji cywilizacji.

"Tylko człowiek nie jest fikcją - wszystko inne jest fikcją" - pisał w "Szkicach". I choć nieraz po ludzku mylił się, był zawsze wierny sobie.

***

"Andrzej Bobkowski. Życie zapisane" wystawa otwarta 24 października w warszawskim Muzeum Literatury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji