Artykuły

Opera za trzy grosze

TO już czwarta po wojnie realizacja "Opery za trzy grosze" Brechta na scenach warszawskich. W marcu 1958 roku Konrad Swinarski przygotował ją dla telewizji warszawskiej; spektakl był jednak uprzystępniony publiczności. Siedem miesięcy później z premierą "Opery za trzy grosze" wystąpił Teatr Współczesny - w tej samej inscenizacji, reżyserii i scenografii (Z. Pietrusińskiej) oraz w nieznacznie tylko zmienionej obsadzie. Przed trzema laty pokazał tę najpopularniejszą sztukę Brechta Jerzy Rakowiecki w Teatrze Ludowym. Obecnie "Opera" trafiła na scenę Teatru Narodowego. Ponadto Warszawa oglądała tę sztukę podczas gościnnych występów Berliner Ensemble (w 1949) i praskiego Teatru Buriana "D -34" (w 1958 r.). Z ciekawszych realizacji pozawarszawskich warto wymienić wrocławską Rotbauma (1958) i białostocką Ireny Górskiej (1959) Każda z wymienionych tu realizacji była jakąś wyraźnie określoną propozycją artystyczną, każdy z tych spektakli miał określony styl, klimat: od rozbudowanej widowiskowo, bliskiej pierwowzoru Gaya, podwórzowej ballady złodziejsko - żebraczej Buriana poprzez połączenie Gayowskiej ballady z drapieżnością Brechtowską u Rotbauma, oba najbliższe Brechta agresywne spektakle Swinarskiego, Brechtowski spektakl berlińskich artystów, białostocką premierę Górskiej, która ze zrozumiałą nieufnością odniosła się do rzekomej "rewolucyjności" sztuki - aż po przedstawienie Rakowieckiego, który poszedł za Górską, robiąc konsekwentnie jeszcze jeden krok dalej w kierunku kabaretu, eksponując słusznie przede wszystkim muzyczne wartości dzieła i traktując całą "akcję" jako umowne ramy dla tego właśnie kabaretu.

Jan Maciejowski powrócił do "klasycznego Brechta" i to do tego z 1928 roku. dopatrując sie w tekście ostrych akcentów klasowych i rewolucyjnych. Świadczy o tym wyeksponowanie i akcentowanie wszystkich tych właśnie songów i dialogów, które takie właśnie akcenty zawierają, świadczy o tym przede wszystkim finał pierwszej części, teatralnie zrobiony bardzo interesująco. Oczywiście z tzw. całym dobrodziejstwem inwentarza, do wulgaryzacji socjologicznej i demagogii społecznej włącznie. Bo jeśli jest w tym utworze zawarta krytyka społeczna, to jest to krytyka z pozycji lumpenproletariackich, Przecież sam Brecht w sześć lat po napisaniu "Opery za trzy grosze" usunął w opartej na niej wspaniałej "Powieści za trzy grosze" te wszystkie songi, w których postulat "chleb i moralność" został zwulgaryzowany jako "chleb zamiast moralności" (najpierw chleb a później moralność - doktrynersko-mechaniczne pojmowanie tezy "byt określa świadomość"

PRZEDSTAWIENIE jest poza tym bezstylowe, można jedynie mówić o kilku znakomicie zrobionych scenach, świadczących o klasie reżyserskiej twórcy przedstawienia; zostało też ono bardzo solidnie opracowane pod względem muzycznym.

To niezdecydowanie się na określony styl i poetykę widowiska odbijało również w grze aktorów. Nie było właściwie ani jednej postaci określonej wyraźnie, o wyrazistej twarzy, wyrażającej własny stosunek do sztuki i odtwarzanej roli. Jerzy Kamas jest bardzo zdolnym i niezwykle sympatycznym aktorem, był więc sympatycznym Mackie Majchrem - ale bez tego nalotu arystokratyczno-złodziejskiego kabotynizmu, cechującego np. niedoścignionego w tej roli Wolfa Kaisera z berlińskiego przedstawienia czy Tadeusza Plucińskiego ze spektaklu Swinarskiego. Nie mogła się też zdecydować na żadną wyraźną propozycję postaci Polly - Ewa Pokas (i znów reminiscencja ze spektaklu Swinarskiego: Kalina Jądrusik - najlepsza Polly z dziesięciu jakie oglądałem!). Dopracowali się natomiast wyrazistości rysów, bliskich Brechta, Henryk Machalica jako Jonatan Peachum i Wiesława Mazurkiewicz w (przerysowanej nieco) roli Celii. Zbyt serio a nawet "z przeżyciem" (a tu znowu potrzebny cienko zrobiony kicz spod znaku "romantyki spod latarni") grała i śpiewała Rudą Jenny - Maria Chwalibóg. Dobry Braun Zdzisława Maklakiewicza, dobra jego córka Lucy - Anity Dymszówny, dobra cała "ferajna" z Bukowskim na czele. Trafne - nieliczne zresztą - skróty tekstu; niepotrzebnie chyba wprowadzone songi, powstałe kilkanaście lat później. No więc są dobre sceny, są niektóre dobre postaci, ale przedstawienie jest niedobre. I trochę naiwne w swej fałszywej socjologii i "drapieżności społecznej".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji