Artykuły

Pod sztukaterią

Na Litwie sztuka ta pod tytułem "Musu Klase" trafia obecnie na przestrzeń pamięci pełną napięcia. Z jednej strony nie było tam Jedwabnego, a co za tym idzie debaty. Z drugiej zaś, i tego badacze Holokaustu boleśnie dowiedli, nie ma drugiego takiego regionu, gdzie związek pomiędzy prześladowaniem i zagładą a udziałem w nich ludności miejscowej byłby aż tak bliski - pisze Thomas Irmer po wileńskiej premierze "Naszej klasy".

Ogromny, lekko podniszczony sufit ze sztukaterią kołysze się zawieszony ukośnie nad sceną Teatru Narodowego w Wilnie. Jego mniejszy pierwowzór znajduje się zapewne w jednym z pięknych domów starego miasta tuż obok. Tutaj żyli Litwini, Żydzi i Rosjanie drzwi w drzwi. Ich kościoły i synagogi były tak liczne, że mówiło się o Jerozolimie Wschodu. Aż w 1941 roku pod niemiecką okupacją z uliczek i podwórek zrobiono getto. Z 220000 Żydów w kraju przeżyło tylko 8000.

Sztukateria z wielką dziurą pośrodku zwisa nad tutejszą scenografią prapremiery sztuki "Nasza klasa". Opowiada ona dziesięć historii życia uczniów szkoły z roczników 1919/20 w pewnym niedużym mieście we wschodniej Polsce. Klasa w czasach pokoju to jeszcze żyjący razem sąsiedzi, później historia rozdziela młode żywoty. Po sowieckiej okupacji następuje niemiecka, potem wyzwolenie w postaci stalinowskiego ucisku. W życiu małego miasteczka rodzi to egzystencjalne pytania o zdradę i solidarność wśród sąsiadów.

"Sąsiedzi" tak nazywa się książka polsko-amerykańskiego historyka Jana Tomasza Grossa, który w 2001 badał sprawę pogromu Żydów w polskim mieście Jedwabne - dokonanego pod bacznym okiem niemieckich okupantów Polski. Debata wokół Jedwabnego była ostra i wstrząsnęła martyrologicznie naznaczonym obrazem własnym Polaków z czasów drugiej wojny światowej. Na kompleks Jedwabnego składa się też sposób, w jaki te wydarzenia później zostały mniej lub bardziej przemilczane jako czyn niemieckich okupantów.

Sztuka Tadeusza Słobodzianka "Nasza klasa" powstała pod wrażeniem sporu o Jedwabne w Polsce. Sąsiedzkie uwikłania, chuligańskie pragnienia i trudne do ogarnięcia procesy polityczne prowadzą do pogromu, dla którego autor nie musi podawać nazwy miejscowości. Każda postać opowiada tylko małą część, wpadając drugiej w słowo - jest to sztuka kolektywnej pamięci. Światowa prapremiera dramatu odbyła się w 2009 roku w londyńskim National Theatre, krótko po tym w Warszawie, następnie w USA, Kanadzie jak również w Izraelu.

Ostrzenie ołówka

"Nasza klasa" to najbardziej doceniona sztuka w polskim teatrze ostatnich 20 lat. W Niemczech warszawskie przedstawienie można było zobaczyć na festiwalu "Neue Stücke aus Europa" w Wiesbaden, specjalnie przetłumaczono ją na ten pokaz - jak dotąd jednakże ani żaden teatr ani wydawca nie odważyli się za nią zabrać. Tymczasem "Nasza klasa" przechodzi nową fazę recepcji, mianowicie poza granicami Polski w innych krajach, które w języku historyków tworzą miejsca zdarzeń dla prześladowań i zagłady. W budapesztańskim teatrze Katona grana jest w reżyserii Gabora Matego w przestrzeni klasy typowej dla rocznika 1920. Prawie wszystko pokazywane jest tu jedynie za pomocą szkolnych przyborów, choćby gwałt zaznaczony ostrzeniem ołówka. To intensywny spektakl.

Na Litwie sztuka ta pod tytułem "Musu Klase" trafia obecnie na przestrzeń pamięci pełną napięcia. Z jednej strony nie było tam Jedwabnego, a co za tym idzie debaty. Z drugiej zaś, i tego badacze Holokaustu boleśnie dowiedli, nie ma drugiego takiego regionu, gdzie związek pomiędzy prześladowaniem i zagładą a udziałem w nich ludności miejscowej byłby aż tak bliski. Większość litewskich Żydów została zabita praktycznie w swoich własnych domach, w zasięgu głosu, po sąsiedzku podczas rozstrzeliwań. Jednocześnie, jak nigdzie indziej, proporcjonalnie ogromna liczba prześladowanych była ukrywana i znalazła ratunek. Prawie każda rodzina zna jedno i drugie - ukrywanie i zdradę. To takie zagęszczenie jak w sztuce Słobodzianka, w której choćby młodą Rachelkę ratują ci, którzy podczas pogromu byli przy stodole.

Reżyserka Yana Ross, wychowywała się w Rydze i Moskwie, kształciła w USA, a mieszka w Wilnie. Opowiada o wątpliwościach, jakie mieli aktorzy co do sposobu wystawienia "Naszej klasy" w Wilnie. W zasadzie prawie każdy mieszka pod sztukaterią mieszkania, które wtedy opustoszało na skutek wypędzenia. W próbach starano się o osobistą konfrontację, sztukę tym samym przeniesiono do Wilna i jednocześnie w obszar rozważań, które nie odnoszą się już do przypadku indywidualnego.

W prawie czterogodzinnym przedstawieniu dziesięć historii życia staje się panoramą traumy, sięgającej od wschodniopolskiego albo litewskiego miasteczka aż po Nowy Jork i Izrael - oraz trzymającej w niewoli również tych, którzy przeżyli, nieważne czy jako współwinni czy głęboko poszkodowani. Muzyka Antanasa Jasenki z tamtych dziesięcioleci grana przez małą orkiestrę dętą rodem z cyrku wprowadza rzekomą nostalgię jako antidotum na zapomnienie. Pod ciężką płytą są tańce i śpiewy, żeby w następnej chwili wspominać to, co najgorsze.

Dla Słobodzianka, urodzonego w roku 1955 na Syberii jako dziecko zesłańców, litewska premiera sztuki jest znacząca dlatego, że łączy holokaust i gułag. I to nie w sposób reakcyjny na wzór Ernsta Noltego, ale jako teatr wielkiej wagi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji