Artykuły

Juro znowu mnie udusi

- Na razie układam w myślach scenariusz. Wchodzę na salę prób. Siedzi pianistka, obok stoi Placido Domingo. A ja zaczynam śpiewać najlepiej jak potrafię - mówi ELŻBIETA KACZMARZYK-JANCZAK, solistka Opery Wrocławskiej. stale współpracująca również z Teatrem Muzycznym w Lublinie.

Placido Domingo to legenda opery. Jak to się stało, że to właśnie pani zaśpiewa razem z nim?

- Do tej pory nie wiem. Myłam okna w domu, i myję sobie te okna, myślę zupełnie o niczym, gdy zadzwonił telefon.

Z propozycją wystąpienia z Domingo?

- Tak. Tyle, że ja w ogóle nie zrozumiałam o co chodzi. Dzwonił Bogdan Hoffman, kierownik organizacji pracy artystycznej Teatru Wielkiego i pyta czy chciałabym zaśpiewać 22 października w Warszawie partię Fricki w Walkirii? Z Placido Domingo.

I co pani na to?

- Jak to co? Byłam przekonana, ze to żart. Hoffman zapytał dlaczego jestem zdziwiona Więc powiedziałam mu, ze właśnie myję oknn i to ostatni telefon którego się w tej chwili spodziewałam. Oczywiście nie dokończyłam mycia okien. Za to obdzwoniłam wszystkich moich przyjaciół z tą wiadomością.

Ale dlaczego właśnie pani?

- Nie mam pojęcia! Śpiewałam w ubiegłym roku Walkirię we Wrocławiu. To był świetny spektakl. Podejrzewam też, że moje notowania wzrosły po moim debiucie w operze w Dusseldorfie, gdzie ostatnio śpiewam Aidę. Ale to tylko moje domysły.

Jakie to uczucie śpiewać z osobą, której plakaty wieszało się nad łóżkiem?

- Jeszcze nie wiem. Na razie układam w myślach scenariusz. Wchodzę na salę prób. Siedzi pianistka, obok stoi Placido Domingo. A ja zaczynam śpiewać najlepiej jak potrafię.

***

Jutro znowu mnie udusi

Godzina 18.30. Korytarz w garderobach Teatru Muzycznego w Lublinie jest pusty. Wszyscy są na próbach. Śpiewacy ćwiczą sceny z "Wesołej wdówki". W sali na górze orkiestra gra "Księżniczkę czardasza". Otwieramy garderobę. Na drzwiach nazwiska solistek. Wśród nich Elżbieta Kaczmarzyk-Janczak. W niedzielę [16 października] zaśpiewa i zagra tytułową rolę w "Carmen".

Ognisty debiut

Śpiewała od zawsze. Kiedy mieszkała w Szczecinie zapisywała się do wszystkich możliwych chórów, ognisk, kółek teatralnych. Ani jej rodzice, ani dziadkowie nie byli zawodowymi muzykami. - Dziadek był szewcem i sam zrobił sobie... skrzypce - wspomina. - Tata nigdy nie uczył się grać, ale siadał do fortepianu. Skończyła Akademię Muzyczną we Wrocławiu. Debiutowała na deskach Opery Wrocławskiej. - Śpiewałam wtedy partię Jadwigi w "Strasznym dworze" - opowiada. - Na premierę zaprosiłam mojego profesora Przegrodzkiego, znakomitego aktora. I kiedy zaczęłam śpiewać, wybuchł pożar w Teatrze Polskim, teatrze mojego profesora. Na drugi dzień dostałam od niego kwiaty z bilecikiem: "Droga Elżbieto, życzę ci wiele sukcesów. Jeśli twój debiut spowodował pożar w teatrze, to boję się pomyśleć, co będzie później".

Publiczność na kolanach

A później było tylko lepiej. Śpiewała Fenenę w "Nabucco" Verdiego. Partią Amneris w "Aidzie" rzuciła na kolana publiczność w Deutsche Oper am Rhein w Dusseldorfie. Śpiewała Gołdę w "Skrzypku na dachu" i Rozynę w "Cyruliku sewilskim" Rossiniego. W "Giocondzie" Ponchielliego zagrała La Ciecę. Jako pierwszy mezzosopran w Polsce nagrała płytę z "Trubadurem". Ale najbardziej lubi Carmen. Szczególnie tę w Lublinie Każda kobieta chciałaby być przez chwilę Carmen - mówi pani Elżbieta. - A poza tym to piękna muzyka, która nie nudzi się słuchającym ani przez sekundę. Gram w niej z mężem, Tomaszem Janczakiem. W każdym spektaklu mąż zabija mnie na scenie. I jeszcze mu za to płacą. A ja i tak co wieczór otrzepuję się i wstaję. Nie ma tak dobrze.

Zachwycona Lublinem

Do Lublina trafiła przez reżysera Zbigniewa Czeskiego. obił we Wrocławiu "Ptasznika z Tyrolu", gdzie główną rolę grał właśnie Tomasz Janczak. Potem zaprosił ich oboje do "Barona cygańskiego" w lubelskim teatrze. Tak zaczął się romans pani Elżbiety z Lublinem. A romans przerodził się w miłość. - Kiedy tu przyjechałam, byłam zachwycona - mówi Elżbieta Kaczmarzyk-Janczak.

- Bo to teatr jak żaden inny. Jeśli będzie tu opera, to będzie jedna z najlepszych scen w Polsce. Tu każdy czuje się jak w rodzinie. To szczególna zasługa pionu technicznego: garderobianych, fryzjerek, inspicjentów, rekwizytorów. - Dzięki nim teatr żyje. Ma duszę - mówi pani Elżbieta. Jak nie ma ich na próbach, to wszyscy twierdzą, że próba była bez sensu. Wspaniałe garderobiane Agnieszka, Ula, Małgosia, Marta, ukochana fryzjerka Monika, boski rekwizytor pan Michał... Uwielbiam ich!

Nie zadziera nosa

A miłość jest obopólna. - Ela jest wspaniała - mówią garderobiane. - Wszędzie jej pełno. I nie zadziera nosa, chociaż ma do tego pełne prawo. Jest najlepszą artystką, jaka śpiewała dotychczas w tym teatrze. To śpiewaczka obdarzona pięknym, szlachetnym mezzosopranem - mówi Jacek Boniecki, yrektor artystyczny Teatru Muzycznego. - W tej chwili pierwszy mezzosopran w Polsce. Bozia dała jej wielki talent. Myślę, że zrobi karierę nie tylko w Polsce ale i na zachodzie. Tymczasem sama śpiewaczka twierdzi, że nic w życiu nie udało jej się tak bardzo jak... mąż. Poznali się w 1993 roku na kursie wokalnym w Dusznikach. - Wcale nie chciałam tam jechać, ale koleżanka mnie namówiła

- wspomina pani Elżbieta. - Powiedziała, że będą fajni chłopcy z Łodzi. I byli... Kiedy w końcu dałam się wyciągnąć na jedną z dyskotek, tańczyliśmy z Tomkiem kilka godzin. Potem on przyjechał do mnie do Wrocławia. I tak nam zostało.

Telefon z życzeniami

Zawód jaki oboje wykonują, powoduje, że mają dla siebie bardzo mało czasu. Od dwunastu lat spędzili ze sobą jedne czy dwa święta Bożego Narodzenia. Podobnie jest z sylwestrem. Gdy po raz pierwszy spędzali święta razem mąż pani Eli żartował, że wyjdzie do drugiego pokoju i zadzwoni, żeby złożyć jej życzenia. Ale mimo tych wszystkich niedogodności solistka zapewnia, że nie zamieniłaby tego zawodu na żaden inny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji