Artykuły

Oburzeni aktorzy bronią Swinarskiego

Słynni aktorzy Starego Teatru, biorący udział w głośnej inscenizacji z 1965 r., są zdumieni przebiegiem prób do współczesnej wersji "Nie-Boskiej komedii". Dyr. Majewski w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" nie chciał odnosić się "do plotek i pomówień", nie zanegował jednakże żadnej z naszych informacji. Także tej o oskarżeniu przez Frljića inscenizacji Swinarskiego o antysemicki wydźwięk. Dlatego poprosiliśmy aktorów, którzy grali w tamtym spektaklu "Nie-Boskiej komedii", o komentarz - pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

Anna Polony, Izabella Olszewska i Tadeusz Malak, aktorzy, którzy grali w "Nie-Boskiej komedii" wystawionej w Starym Teatrze przez Konrada Swinarskiego, ze zdumieniem i oburzeniem przyjęli informacje o rzekomo antysemickiej wymowie tamtego spektaklu. A taki właśnie jest punkt wyjścia czy też pretekst, którym posługuje się Olivier Frljić, reżyser zapowiadanej na 7 grudnia premiery spektaklu anonsowanego przez Stary Teatr jako "Nie-Boska komedia" Zygmunta Krasińskiego.

Z prób do spektaklu Frljicia, trwających od wielu tygodni, wycofało się aż siedmiu aktorów: Bolesław Brzozowski, Anna Dymna, Mieczysław Grąbka, Tadeusz Huk, Ryszard Łukowski, Jacek Romanowski i Krzysztof Zawadzki. To niemal 40 proc. obsady aktorskiej sztuki. Nie chcieli brać udziału w przedstawieniu Frljicia, który podczas prób w ogóle nie korzystał z dramatu Krasińskiego. Zdumiewały ich i inne pomysły pojawiające się w czasie prób; m.in. hymn polski śpiewany na melodię "Deutschland, Deutschland uber alles", który poprzedza scenę gwałtu zbiorowego na jednej z postaci. Efektem gwałtu jest dziecko, symbolizowane przez zawiniątko, z którego wysypują się... ciasteczka w kształcie Gwiazdy Dawida, zjadane przez kroczące na czworakach postaci...

Jaka będzie ostateczna wizja premiery, o ile do niej dojdzie? W rozmowie z "Dziennikiem Polskim" wicedyrektor Starego Teatru, Sebastian Majewski stwierdził, że decyzja o dotrzymaniu terminu premiery zostanie podjęta dopiero po próbie generalnej. - Może nie będzie to "Nie-Boska komedia", bo tekstu "Nie-Boskiej komedii" tam nie będzie - powiedział nam Majewski.

Dyr. Majewski w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" nie chciał odnosić się "do plotek i pomówień", nie zanegował jednakże żadnej z naszych informacji. Także tej o oskarżeniu przez Frljića inscenizacji Swinarskiego o antysemicki wydźwięk. Dlatego poprosiliśmy aktorów, którzy grali w tamtym spektaklu "Nie-Boskiej komedii", o komentarz.

Ostro na ten temat wypowiada się Anna Polony, która w spektaklu Swinarskiego grała Orcia: - Szkalowanie imienia wybitnego reżysera, współtwórcy wielkości Starego Teatru, w celu stworzenia pod szyldem "Nie-Boskiej komedii", pod szyldem klasycznego dramatu, jakiegoś współcześnie prowokującego wydarzenia, jest czynem niegodnym artysty. Przypisywanie inscenizacji Swinarskiego antysemickiej wymowy to ogromne nadużycie. Jak można powiedzieć o Swinarskim, że był antysemitą, skoro miał wśród Żydów wielu przyjaciół, skoro reżyserował w Tel Awiwie? Przecież by tam nie jeździł, a przede wszystkim by go nie zapraszali - mówi Anna Polony. - Przypomnę też, że w czasie wojny matka Konrada przechowywała w swoim domu Żydów, którzy uciekli z Oświęcimia. Nigdy nie przypuszczałam, że dożyję czasu, w którym na Konrada spadną takie pomówienia. To dla mnie bardzo bolesne. Na pewno ani Swinarski sobie na to nie zasłużył, ani my, aktorzy jego teatru.

Jerzy Trela, jeden z najwybitniejszych aktorów Starego Teatru, współpracujący przez lata z Konradem Swinarskim, dodaje: - Przypisywanie Swinarskiemu antysemityzmu to już nie jest arogancja czy prowokacja, to nieuczciwość.

Nie graliśmy w sztuce antysemickiej

Izabella Olszewska (grała Anioła): - Nigdy nie przyszło mi na myśl, że uczestniczę w czymś, co zawiera jakiś element szowinistyczny, antyżydowski. Konrad zawsze starał się w sztuce wszystko wyważać, u niego nic nie było czarno-białe i choćby z tego względu nie mogło to być przedstawienie tendencyjne. Nie znosił ideologii i nigdy nie narzucał jej swoim spektaklom. Należę wraz mężem Tadeuszem Juraszem, także występującym w tym spektaklu Swinarskiego, do pokolenia, które przeżyło różne ideologie i jesteśmy na nie szczególnie wyczuleni. Przypomnę też, że Swinarski zrobił wspaniały, mądry, głęboki, czysty spektakl: "Sędziów", w którym grałam dużą rolę Jewdochy, dotykający świata żydowskiego i ani publiczność, ani krytycy nigdy nie dostrzegli w nim cienia antysemityzmu.

Tadeusz Malak (jeden z Przechrztów): - Budzi moje przerażenie i zdumienie, że po tylu latach od premiery można nagle formułować taki zarzut. Brałem w tym spektaklu udział i to jako jeden z Przechrztów, którzy w dramat Krasińskiego, na co zwracają uwagę literaturoznawcy, wnoszą element antyżydowski. Ale na pewno nie było go w inscenizacji Swinarskiego. Jestem na to uczulony, podobnie jak był uczulony Jerzy Nowak, grający w tej "Nie-Boskiej" Pankracego, potem wcielający się w Żydów w tylu filmach i spektaklach - aktor, który ponad 600 razy stał na scenie obok mnie jako Hirsz Singer w naszym spektaklu "Ja jestem Żyd z Wesela". Mówię o tym, mając na uwadze fakt, że wielu kolegów z tego spektaklu już nie żyje - właśnie Jerzy Nowak, Ewa Lassek, Marek Walczewski, Jerzy Biń-czycki... Oni już nie mogą dać świadectwa, nie mogą bronić imienia ani swego, ani Konrada Swinarskiego. Dlatego my, żyjący, musimy gwałtownie protestować. Dotyczy to wszak Konrada Swinarskiego, a także teatru, mającego w swej nazwie przymiotnik narodowy.

***

Najstarsi aktorzy Starego Teatru nie pamiętają, by w ciągu paru miesięcy, za jednej dyrekcji doszło do oddania ról przez tyle osób. A ostatnio w Starym zdarzyło się to już dwukrotnie - także przed marcową premierą "Pocztu Królów Polskich" w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego ("Dopuszczenie do premiery widowiska w takim kształcie jest wspólną kompromitacją reżysera, dyrektora teatru oraz całego zespołu" - pisał Łukasz Maciejewski w recenzji "Nieznośny ciężar bełkotu").

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy wybitnego aktora, dyrektora Teatru Polskiego w Warszawie, Andrzeja Se-weryna: - Aktor jest kimś niezwykle ważnym, kto swą twarzą, swym nazwiskiem firmuje przedstawienie. Musi zatem mieć prawo odmowy udziału w spektaklu, którego z jakichś powodów - artystycznych czy ideowych - nie akceptuje. Ale wycofanie się z obsady to zawsze dla aktora decyzja z wielu powodów przykra i trudna. Rezygnacja z ról przez wielu aktorów, i to znaczących, zdarzająca się w tym samym teatrze po raz drugi w tak krótkim czasie, jest w polskim teatrze, jeśli mnie pamięć nie myli, czymś wyjątkowym. I jest poważnym sygnałem, zwłaszcza dla dyrektora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji