Artykuły

Dialog po łódzku

Otrzymałem z sekretariatu Teatru Wielkiego pismo od Pani Mecenas, reprezentującej dobra osobiste pana dyrektora Nowickiego oraz instytucji, którymi kieruje - pisze w nowym felietonie Michał Centkowski.

Cóż, najwidoczniej w Łodzi polemiki w sprawach kondycji instytucjonalnej kultury prowadzi się za pośrednictwem prawników - pomyślałem.

W tym uroczym piśmie zarzuca mi się m.in. wyjątkową jednostronność w ocenach przekraczającą normy kultury, kolokwialność formy i w ogóle głęboko krzywdzącą i niesprawiedliwą tendencyjność w "szkalowaniu" Pana Dyrektora oraz instytucji, którą kieruje.

Pośród wszystkich tych niegodziwości okazuje się także, że rozpowszechniam (rzecz jasna tendencyjne i wybiórczo) informacje "zniekształcone".

Zarzut "szkalowania" Panów Dyrektorów litościwie przemilczę.

Co do ostrości sformułowań, czy też szerzej - formy literackiej, odsyłam do definicji słownikowej felietonu jako gatunku publicystycznego.

Radość z niezwyklej wprost wyrozumiałości Pani Mecenas, przyznającej ostatecznie publicystom prawo do krytycznej oceny instytucji kultury i osób nimi kierujących zatruwa z kolei oczywista dość konstatacja.

Jeśli w kanonie sformułowań dopuszczalnych i akceptowalnych przez pana dyrektora Nowickiego, czy też w ogóle "łódzkie środowisko artystyczne" nie mieszczą się sformułowania w rodzaju "niekompetencja urzędnicza" czy "kolesiostwo", zwłaszcza w ramach dyskusji o kondycji publicznej instytucji kultury, w której np. od kilkunastu lat nie miała miejsca transparentna procedura konkursowa, to jest to wyłącznie problem pana dyrektora i "łódzkiego środowiska", zaś próba wyrugowania tego rodzaju stwierdzeń z debaty stanowi groteskowy wręcz rodzaj prewencyjnej cenzury.

Z niemałym zaskoczeniem odnotowałem również fakt, że wielokrotnie w swym tekście znacząco rozminąłem się z prawdą. No cóż, być może pan Zawodziński w samym tylko sezonie 2012/2013 wcale nie został zatrudniony przy trzech produkcjach Teatru Wielkiego? Może panowie Nowicki i Zawodziński nie kierują jednocześnie dwoma teatrami, a co za tym idzie, 9 scenami!

Być może także zamieszczona na oficjalnej stronie internetowej Teatru Jaracza w zakładce repertuar informacja, iż teatr ów swoje produkcje na wspomnianych scenach zamiejscowych pokazuje raz w miesiącu, jest fałszywa, zmanipulowana, bądź celowo zniekształcona.

Trudno powiedzieć, pismo Pani Mecenas generalnie poprzestaje (w tej kwestii) na dużym poziomie uogólnienia.

Kolejnym zaskoczeniem jest odkrycie, iż moja publikacja stanowi element jakiejś przedziwnej, zapewne świadomej i cynicznej "praktyki" publicznego szkalowania dyrekcji łódzkich teatrów, która to "praktyka" nasila się w "ostatnim czasie".

Ta zmasowana kampania nienawiści w postaci kilku krytycznych artykułów musi być zapewne dla mocodawców Pani Mecenas, przyzwyczajonych wyłącznie do laudacyjnych laurek autorstwa publicystów lokalnych, niezwykle przykrym doświadczeniem.

Stąd też zapewne ta nadzwyczaj nerwowa reakcja Panów Dyrektorów.

Kończące ów list kuriozalne "wezwania" do zaprzestania formułowania "krzywdzących i niesprawiedliwych" ocen pod adresem Teatru Wielkiego, Teatru Jaracza no i oczywiście przede wszystkich ich kierownictwa, odczytuję jako element świadomej strategii zniechęcania opinii publicznej do nazbyt uważnego przyglądania się sytuacji instytucjonalnego życia kulturalnego w tym mieście. A co za tym idzie, jako próbę ograniczenia fundamentalnego z punktu widzenia standardów życia publicznego mechanizmu kontroli społecznej nad publicznymi instytucjami, także instytucjami kultury.

Panie Marszałku Stępień, czy to jest właśnie ów właściwy, przyjęty i akceptowany przez Pana model komunikacji pomiędzy marszałkowskimi instytucjami kultury oraz opinią publiczną i mediami?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji