Artykuły

Czy ten ptak swoje gniazdo kala, co je kala, czy ten, co mówić o tym nie pozwala

- Aktorzy dostają listy z pogróżkami, ja też. Wykradają nam notatki z prób. Na portalach można się dowiedzieć, że jestem Żydem, tęczowym pedałem, porno-Klatą. Jest pytanie o jakiś polityczny podkład tego, co się dzieje - mówił w RMF FM reżyser Jan Klata.

- Dwa tygodnie temu mieliśmy okazję obcować z tak zwaną spontaniczną reakcją grupy osób, które przypadkowo zupełnie zabrały gwizdek, żeby spontanicznie zademonstrować przeciwko, jak to określono, aktowi kopulacji - co było delikatną sceną erotyczną. To, co się dzieje, to paranoja medialna. W rezultacie dzwoni do mnie babcia i mówi: "wy tam podobno kopulujecie w teatrze" - skomentował w "Kontrwywiadzie" Klata.

Awantura w Starym Teatrze

Przypomnijmy: 14 listopada w Starym Teatrze w Krakowie na przedstawieniu Jana Klaty "Do Damaszku" podczas sceny, w której para aktorów - Dorota Segda i Krzysztof Zarzecki - symuluje w ubraniach akt seksualny, grupa widzów gwizdami i okrzykami próbowała zerwać spektakl.

Aktorzy spektaklu wyszli na scenę razem z reżyserem, który wezwał protestujących do opuszczenia sali. Ci nawoływali publiczność do wyjścia, ale większość z 300 widzów pozostała na miejscach i wyklaskała protestujących. Kolejny protest miał miejsce po spektaklu "Zamach na Swinarskiego" - dyrektorowi artystycznemu wręczono list, który zarzuca pracownikom teatru brak kultury.

"Artyści są od tego, żeby tę naszą tkankę narodową badać, nakłuwać"

- Jest fascynujące, że cała Polska fascynuje się Starym Teatrem, gdy kilkunastoosobowa grupka przychodzi pokrzyczeć "Hańba", a na czele tej grupki staje pan, który pracował w Starym Teatrze 20-30 lat temu i jest przekonany, że wtedy było lepiej i prawdziwie narodowo. I że my w Teatrze Narodowym powinniśmy robić wyłącznie narodowe sztuki, w Teatrze Rozmaitości rozmaite, a w Łaźni Nowej powinni grać na golasa - stwierdził reżyser. Dodał, że "artyści są od tego, żeby tę naszą tkankę narodową badać, nakłuwać, sprawdzać". - To jest norwidowskie pytanie: czy ten ptak swoje gniazdo kala, co je kala, czy ten, co mówić o tym nie pozwala - podkreślił.

Prowadzący "Kontrwywiad" Konrad Piasecki pytał też Klatę o pogłoski dotyczące rezygnacji części aktorów z gry w "Nie-boskiej komedii". Według "Dziennika Polskiego" aktorzy zrezygnowali, bo przygotowywana inscenizacja "jest wielką prowokacją, niemającą nic wspólnego z tekstem wieszcza ani z inscenizacją jego tragedii wystawioną w 1965 r. przez Konrada Swinarskiego".

- Jeśli robi się z tego wotum nieufności Anny Dymnej czy Mieczysława Romanowskiego dla mnie, to my wczoraj popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy i wybuchliśmy śmiechem. Pamiętajmy - gramy 40 spektakli w miesiącu. Spontaniczni widzowie z gwizdkami nie są nam potrzebni, żebyśmy realizowali swoją misję w Narodowym Starym Teatrze - odparł Klata.

"Ci ludzie nie odróżniają Doroty Segdy od siostry Faustyny"

- Kiedy Anna Polony mówi do pana i o panu: "Wy młodzi źle się bawicie", to pewność siebie w panu nie gaśnie? - pytał Piasecki.

- Jestem fanatycznym wręcz zwolennikiem pani Anny Polony, natomiast mówi ona do nas na podstawie zmanipulowanych informacji, jakobyśmy pokazywali Konrada Swinarskiego jako antysemitę - odparł Klata.

- Wie pan - mówię to żartobliwie - słodko i zaszczytnie jest umrzeć w odpowiedniej sprawie, natomiast faktem jest, że nakręca się jakaś idiotyczna spirala, aktorzy dostają listy z pogróżkami, ja dostaję pogróżki, szykują się jakieś kolejne nakręcane akcje - stwierdził reżyser. - Zaczęło się od protestów ludzi, którzy nie odróżniają Doroty Segdy od siostry Faustyny, a u aktorów z Plebanii chcieliby się wyspowiadać - zakończył Klata.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji