Artykuły

Bez barier i bez norm

"Jak wam się podoba. Las" w reż. Jana Maciejowskiego - dyplom studentów IV roku Wydziału Aktorskiego PWSFTViT w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Pierwszy dyplom tegorocznych studentów IV roku Wydziatu Aktorskiego to energetyczna bomba.

Reżyser Jan Maciejowski elżbietańską komedię ujął w ramy nowoczesnego widowiska. Fajerwerkowe przedstawienie kulminuje wjazdem terenowego gazika do środka studia Filmówki, które gości dyplom!

Ale prawdziwym motorem spektaklu są piosenki, w których prym wiedzie Radosław Osypiuk. Jak gwiazdor z Papa Dance, przeżywający wielki come back, pląsa w białych skarpetkach i zarzuca blond grzywą. I tnie na gitarze szlagiery, których jest współautorem. Studenci tańczą, a hala drży.

Tak zainscenizowane piosenki uczyniły z "Jak wam się podoba. Las" najbardziej żywiołowe przedstawienie dyplomowe studentów Filmówki od lat. I przypomniały sens pytania postawionego w tytule z dystansem przez Williama Szekspira. To bajeczka na modłę widza.

Motywem, który porządkuje przebogatą inscenizację, jest woda. Sama w sobie na scenie się nie pojawia. W dmuchanym basenie pusto, choć ekipa księcia myje w nim ręce i pierze koszule. Białe wstążki, odsyłające do pni i szumiącego listowia lasu Ardeńskiego, rzucają wokół świetlne plamki, jak słońce odbijające się od tafli jeziora. W lesie woda występuje w postaci "ekologicznej", wśród dworzan zaś w formie "komunalnej". Arystokratka Febe mizdrzy się z emaliowanej wanny.

W wodzie - jak przypomina Szekspir - można się przejrzeć i zobaczyć fizjonomię błazna. Albo twarz zakochanego, który powierza naturze miłosne wyznania. W przedstawieniu listy miłosne zastąpiono unoszonymi przez wodę łódkami z kory. W tekście właśnie w korze drzew Orlando (Michał Bieliński) wycina imię ukochanej.

Motyw wody wspomaga naczelny dla spektaklu temat miłości. Równie migotliwej i iskrzącej. Tu uczucie nie zna bariery płci. Jak w pocałunku Rozalindy z Celią (dramatyczny wymiar nadało tej postaci nowoczesne, pulsujące sprzecznościami aktorstwo Marty Góreckiej). Tu miłość nie zna granicy podstępu. Rozalinda, by zatrzymać przy sobie kochanka, udaje Ganimeda. Dzięki Manecie Żukowskiej w przebraniu hiphopowca wierzymy, że Orlando czule całuje czarującego chłopca. Pożąda go (ją) także zwykle melancholijny Jakub (Jakub Mazurek). Nie istnieją normy miłosnych konwencji, tak jak nie ma miar miłosnego szczęścia i cierpienia.

Tyle że w finale przekraczające wszystko uczucie sprowadza, się do pochodu eleganckich par. Każdy kochanek w spodniach od garnituru i koszuli rozchełstanej romantycznie pod szyją wygląda jak blady Romeo. A każda kochanka w sukni Julii. Nic im nie pomoże nawet najbardziej żywiołowy hymn do boga zaślubin.

Jest i druga ułomność. Młodzi aktorzy sprawnie przenoszą w wypowiadanych kwestiach sens słów i towarzyszące im intencje - tylko nie urodę Szekspirowskiego wiersza. Studenci posługują się poetyckim przekładem Czesława Miłosza jak prozą. Tną rytmiczny tok, jak im się podoba.

Ale praca z Janem Maciejowskim to dobry początek ostatniego roku w szkole. Studenci spróbowali, że wolno zrobić wszystko. Teraz spokojnie mogą zrobić coś.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji