Artykuły

Festiwal objawień

Tegoroczna edycja dowiodła nie tylko świetnej kondycji polskiego teatru, lecz także hegemonicznej niemal pozycji krakowskiej imprezy na festiwalowej mapie kraju - VI Międzynarodowy Festiwal Teatralny Boska Komedia podsumowuje Michał Centkowski z Nowej Siły Krytycznej.

W trzech sekcjach - Inferno, Paradiso i Pugatorio - zaprezentowano w tym roku kilkanaście spektakli, wśród których znalazły się dzieła wybitne, poruszające i nierzadko zaskakujące.

Boskiej nie zabrakło dramaturgii, właściwej udanym i ważnym festiwalom. Dziewięć festiwalowych dni zdołało pomieścić w sobie artystyczne olśnienia, aktorską i reżyserską wirtuozerię. Zdarzały się także spektakularne porażki.

Tym, co tegoroczną Boską Komedię czyni festiwalem niezapomnianym, są wspaniałe, przejmujące kreacje aktorskie. Brawurowe sceny, hipnotyzujące monologi, totalne, wstrząsające i poszukujące aktorstwo. Autentyczny, nieustanny dialog z tym, co wydarza się na scenie, i z widzem - współuczestnikiem tej fascynującej, a nieraz przerażającej podróży. Dialog wolny od tego wikłającego, nieznośnego dla współczesnego widza kłamstwa konwencji.

W "Chopinie bez fortepianu" Michała Zadary Barbara Wysocka nadludzkim niemal wysiłkiem stworzyła kreację wybitną. Tocząc swój heroiczny bój z orkiestrą po batutą Jacka Kaspszyka, walczyła nie tyle o uwagę widza, lecz o prawdę, zawłaszczaną przez byle jaką, ckliwie sentymentalną, narodowojczyźnianą opowieść. Osobistą prawdę największego bodaj kompozytora swojego czasu, barbarzyńcy wdzierającego się na klasycyzujące salony ówczesnej Europy. W pierwszej części spektaklu Wysocka stara się za pomocą słów wypowiedzieć muzyczne frazy autora etiudy rewolucyjnej, w drugiej staje się głosem nieustannie zmagającego się z niepokojem i dojmującym poczuciem wykorzenienia kompozytora, profetycznego autora ścieżki dźwiękowej naszej kompulsywnej, wypełnionej lękiem, fragmentarycznej i przygodnej ponowoczesności.

W zwycięskim "Nietoperzu" Kornela Mondruczo z TR-u świetne role stworzyli m.in. Adam Woronowicz i Sebastian Pawlak. Najbardziej przejmujące są końcowe sceny, w których pojawia się Dawid Ogrodnik, wcielający się w rolę przykutego do wózka chłopaka chcącego uwolnić się od cierpienia.

Głównie dzięki wspaniałym kreacjom bydgoskich aktorek, wstrząsającą zimową podróż w głąb piekła, jakie człowiekowi niezmiennie funduje drugi człowiek, odbywają widzowie za sprawą znakomitego acz niedocenionego przez konkursowe jury spektaklu Mai Kleczewskiej. Julia Wyszyńska wciela się w rolę gwałconej przez własnego ojca dziewczyny, zamieszkującej obskurną piwnicę, gdzieś płytko, tuż pod powierzchnią naszych szczęśliwych, strzeżonych, wolnych od zła i niebezpieczeństwa osiedli. W tym samym spektaklu poruszającą rolę uwikłanej w toksyczną relację z matką kobiety tworzy Karolina Adamczyk Oleszczuk. Choć przyglądamy się jej tragicznej, właściwie od początku skazanej na porażkę walce o siebie, o swoją dawno i bezpowrotnie zdeptaną niewinność, jest w niej jakaś zdumiewając wewnętrzna energia, niewyobrażalna siła, która nie pozwala jej poddać się w tej nierównej walce z brutalnie okaleczającą traumą. I wreszcie finałowy monolog Michała Czachora - wstrząsające świadectwo sprzeciwu wobec świata zobojętniałego na zło i cierpienie. To wspaniały manifest etycznej i artystycznej postawy twórców spektaklu.

Skoro mowa o mocnych zakończeniach - wyłaniający się w finale spektaklu "Na Boga" Marcina Libera z obskurnego namiotu pielgrzymów-podglądaczy Bóg Ojciec w interpretacji Włodzimierza Dyły, choć pełen złości, przychodzi, by powiedzieć kilka gorzkich słów o nas i o Polsce, w której pielęgnujemy umysłową ciasnotę i bylejakość. Mówi rzeczy mądre i ważne. Rzeczy warte wysłuchania i zapamiętania. Jest w tym monologu jakaś dojmująca troska.

Popisem aktorskim Marty Ścisłowicz oraz Tomasza Nosińskiego trzeba określić "Carycę Katarzynę" w reżyserii Wiktora Rubina. To właśnie dzięki ich kreacjom spektakl wymyka się prostym definicjom, jednoznacznym sądom, zaskakuje, intryguje, zachwyca. "Caryca" z początku wydaje się historycznym studium opresyjnej polityki ciała i seksualności oraz kulturowych determinantach matrycującej płci. Zakończenia wskazuje, że to błyskotliwa refleksja o narodzie, który w godle winien umieścić sobie sępa raczej niż orła, bo któż bardziej od nas lubi się babrać w trupach...

Szkoda, że aktorskiego potencjału Nosińskiego nie udało się uruchomić w najnowszym spektaklu Radosława Rychcika. Zrealizowany w Szczecinie "Diabeł" inspirowany kultowym serialem Lyncha, okazał się niestety, głównie za sprawą słabego tekstu, największym chyba rozczarowaniem tegorocznego festiwalu.

Marcin Pempuś, Michał Majnicz i Andrzej Kłak - jako trzej chłopcy z małego miasteczka, w trampkach i flanelowych koszulach, którzy po prostu chcieli grać, niekoniecznie zmieniając przy tym oblicze współczesnego przemysłu muzycznego - opowiedzieli w spektaklu Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego raz jeszcze wspaniałą baśń o wolności, buncie, przyjaźni, bezpretensjonalnie, ironicznie, grunge'owo, w stylu amerykańskiego kina lat 90., niczym bohaterowie "Szczurów z Supermarketu". Baśń tyleż naiwną, co piękną i urzekającą, mimo tragicznego finału.

Pośród wszystkich zrealizowanych z rozmachem opowieści znalazł się także dyplomowy spektakl studentów PWST, który z powodzeniem mógłby właściwie natychmiast wejść do repertuaru któregoś z progresywnych polskich teatrów (wliczając w to krajową czołówkę). W opartej na tekście Norena "Pływalni" Krystiana Lupy rozbłysło kilka aktorskich talentów. Zachwycały Aleksandra Pisula oraz Sandra Staniszewska, jednak objawieniem okazał się Bartłomiej Kotschedoff. Jako wściekły, chimeryczny, pełen gniewu Heiner zdołał (z wielką swobodą graniczącą z nonszalancją) zawładnąć sceną w finałowej improwizacji.

W tym roku w Krakowie teatralnych objawień na szczęście nie zabrakło. To dobra wróżba nie tylko dla VII edycji Boskiej Komedii, lecz przede wszystkim dla nadchodzącego sezonu w polskim teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji