Artykuły

Powtórka z nauki latania

- Teatr jest jak lustro, które raz wykrzywia, a raz upiększa. Czasem kopie boleśnie w tyłek - przypomina Ewa Obrębowska-Piasecka, autorka książki "Miasto w teatrze". To urodzinowa biografia Teatru Strefa Ciszy, który w mijającym roku świętował swoje 20-lecie - pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Warto tę książkę mieć na półce. Nie tylko z powodów teatralnych. Autorka - wieloletnia recenzentka teatralna poznańskiej "Wyborczej" - przemierza w niej raz jeszcze Poznań, który przez ostatnie 20 lat ulegał gwałtownym przemianom - nie tylko architektonicznym.

Nasze miasto, niestety, nie zawsze zmieniało się na lepsze, choć dwie dekady temu wydawało się pewnie, że teraz możemy się już tylko wspinać coraz wyżej.

Teatr Strefa Ciszy, który swoją popularność zdobywał wraz z rozrastającym się festiwalem Malta, na zachodzące w mieście zmiany reagował jak barometr. I w ramach odautorskiego komentarza zabierał publiczność na swoje spektakle w kolejne "nieteatralne przestrzenie" - na Stary Rynek, na Święty Marcin końca lat 90., przed ratusz, na dworzec PKP czy do miejskiej pływalni działającej od czasów II wojny w zniszczonej synagodze.

Spektakle Strefy Ciszy były niejednokrotnie podróżami w czasie. Tak było na przykład w "Obrazie mojego miasta" zagranym w zakamarkach ulicy Wronieckiej. Niczym na planie włoskiego filmu aktorzy robili tutaj pranie i odgrywali sceny rodzinnej awantury z pierzem sypiącym się z okna kamienicy. Jeden z artystów podjął się nawet roli pucybuta oferującego swe usługi wszystkim chętnym. W innym spektaklu - "Wodewilu miejskim" - widzowie zostali zaproszeni na "oficjalne otwarcie sezonu kąpieli miejskich" do... starej fontanny na placu Wolności. Było brodzenie po kolana w wodzie, były dmuchane kółeczka, piłki, a także dekoracje jakby żywcem wyjęte ze zdjęcia w kolorze sepii - stroje w paski, falbaniaste majtki, koronkowe czepki i spiczaste wąsy aktorów.

Spektakle Strefy Ciszy opowiadały widzom także o naszym współczesnym świecie: niekiedy zatrważającym, jak w "Koktajlu z martwą naturą w tle" zagranym przy Urzędzie Miasta. Wybebeszając na oczach widzów malucha i zapraszając publiczność do wielkiego żarcia i picia, aktorzy z właściwą sobie ironią przedstawili obraz politycznej samowolki, która w sprzyjających warunkach przeradza się w niekontrolowaną orgię.

W mieście zamienionym w teatr artyści opowiadali nam też o urzędniczej machinie ("36,6"), o tym, jak kochamy się wzajemnie podglądać i co z tego wynika ("Judasze"), i o tym, że zawsze idziemy po czyichś śladach ("Salto mortale").

Połowę z 20 spektakli Strefy widziałam na własne oczy, część znam, niestety, tylko z opowieści. I "Miasto w teatrze" jest na pewno znakomitym uzupełnieniem tych ustnych przekazów. Pewnie dlatego książkę o mieście w teatrze przeczytałam od deski do deski (choć autorka sugeruje we wstępie, że można to robić także na wyrywki, oglądając obrazki, dopisując się albo dorysowując. I że ze swoimi przemyśleniami można coś zrobić, ale można też zająć się zupełnie czymś innym).

Do wielu spektakli Strefy chciałoby się powrócić na żywo. Dla aktorów ich zagranie byłoby pewnie bardzo trudne. Nie tylko dlatego, że zmieniło się miasto, a razem z nim - publiczność. Inny jest także skład zespołu, który - jak zauważa jedna z osób wypowiadających się w książce - był zawsze bardziej grupą indywidualistów niż karną kompanią dowodzona przez demiurga reżysera.

Bardzo trafnie podsumowuje 20 lat funkcjonowania zespołu właśnie jego reżyser, a zarazem jeden z głównych aktorów - Adam Ziajski. - Ja w ogóle nie widzę wyraźnych cezur w naszej historii. Coś się z tej szklanki przelewa, coś ją uzupełnia. Wszystko jest procesem. Wciąż zadajemy sobie i widzom te same pytania, tylko na różnych etapach dojrzałości - wyznaje.

Na zdjęciu: "Wodewil miejski", prem. 1996

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji