Artykuły

Zbrodnia i sumienie

(INF. WŁ.) - Po raz pierwszy zmierzyłem się z "Makbetem" w latach 70., reżyserując widowisko telewizyjne. Po latach wracam do niego w teatrze, bo jego dotychczasowe realizacje sceniczne nie satysfakcjonują mnie do końca - powiedział Andrzej Wajda na wczorajszym spotkaniu w Starym Teatrze, gdzie reżyser przygotowuje premierę tragedii Szekspira.

Z pomysłem powrotu do realizacji "Makbeta" Andrzej Wajda nosił się od kilku lat. Wtedy też zaproponował Krzysztofowi Globiszowi i Iwonie Bielskiej role protagonistów: Makbeta i Lady Makbet. - Już wówczas zrozumiałem, że to ludzie dojrzali, wbrew temu jak widziano ich w dotychczasowych inscenizacjach. Kiedyś myślałem, że ich gwałtowność, nieobliczalność czynów to przywilej młodości. Postarzałem się i doszedłem do wniosku, że bohaterowie dokonują zbrodni, bo to ostatnia okazja, aby z tego życia coś jeszcze zgarnąć. Nie interesuje mnie "Makbet" jako utwór polityczny. Polityka tak intensywnie istnieje w naszej rzeczywistości poprzez telewizję, prasę, że dziś nie tego szukamy w teatrze. Dla mnie tematem "Makbeta" jest problem zbrodni i kary. Ten tekst, opowiadając o świecie zbrodniczym, jest jednocześnie o wiele głębszy, bo pokazuje, co dzieje się z człowiekiem, który zabił. Hasłem wywoławczym naszego przedstawienia są słowa jednego z bohaterów Dostojewskiego: "Kto sumienie ma, będzie mu ono karą". Dzięki temu czytamy tekst psychologicznie a nie politycznie.

Reżyser poświęcił również wiele uwagi kondycji współczesnego teatru. Stwierdził m.in., że dziś na scenie słowo próbuje się zastąpić obrazem, bo właśnie do obrazu przyzwyczaiła widzów estetyka telewizyjna. - Współczesny teatr, w strachu przed telewizją, filmem, ucieka wręcz w obrazy, aby w ten sposób imitować rzeczywistość i konfrontować się z mediami. Ta degradacja słowa zmierza w kierunku teatru naturalistycznego, czyli imitującego życie. A rolą teatru nie jest zaspokajanie wyobraźni, ale jej uruchamianie, czyli kreacja.

Reżyser podkreślił, że sprawą nadrzędną w tej realizacji jest skupienie się na słowie, gdyż dialog z publicznością, stawianie pytań i odpowiedzi są dla teatru najważniejsze. - Kiedy profesor Norman Davis spytał mnie, co aktualnie reżyseruję i odpowiedziałem, że "Makbeta", usłyszałem: "Świetnie, XI wiek". I wtedy pomyślałem: nie, nie będziemy imitować tamtej rzeczywistości, nie ubierzemy Makbeta w zbroję. Nie będziemy oszałamiać widza obrazem. Będziemy z nim rozmawiać. Bo nasz "Makbet" dzieje się nie w Szkocji, nie w Polsce, ale w teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji