Wdecha - impuls do działania
Z okazji jubileuszowej, 10. edycji poprosiliśmy laureatów Wdech z poprzednich lat, by powiedzieli, komu w tym roku przyznaliby nagrodę. - Bez zastanowienia glosowałabym na "Pożar w burdelu". To najgłośniejsze wydarzenie minionego roku. Twórcy zogniskowali na widowni różne grupy społeczne i stworzyli nowy język opowiadania o tym mieście. Najbardziej wyraziste zjawisko tego roku - mówi Agnieszka Glińska, dyrektorka Teatru Studio w Warszawie, laureatka Wdechy 2012 w kategorii Człowiek Roku.
Z okazji jubileuszowej, 10. edycji poprosiliśmy laureatów Wdech z poprzednich lat, by powiedzieli, komu w tym roku przyznaliby nagrodę. Dziś swoje typy zdradza Agnieszka Glińska. Już po raz 10. przyznamy Wdechy - kulturalne nagrody "Gazety Co Jest Grane". Wybieramy człowieka, miejsce i wydarzenie 2013 roku. W każdej kategorii wręczymy dwa wyróżnienia: jedno przyznają dziennikarze, drugie - czytelnicy. Rozstrzygnięcie plebiscytu 1 lutego.
Rozmowa z Agnieszką Glińską [na zdjęciu], reżyserką, dyrektorką Teatru Studio, laureatką Wdechy 2012 w kategorii Człowiek Roku:
Izabela Szymańska: Co znaczyła dla pani ubiegłoroczna Wdecha?
Agnieszka Glińska: Ta nagroda przyszła bardzo wcześnie, zaledwie po pół roku mojego bycia w Teatrze Studio. Była niespodzianką. Dała mi kopa. Stała się potwierdzeniem, że obrałam słuszny kierunek i powinnam się go trzymać. Oprócz tego to fajny lans towarzyski (śmiech). No i otrzymałam ją w świetnym towarzystwie: Stasia Celińska zgarnęła w ubiegłym roku wszystko, dostała dwie Wdechy, to był zaszczyt być w takim gronie laureatów.
Jak zareagowali współpracownicy w teatrze?
- Wszyscy się strasznie cieszyli. Dostałam nagrodę Człowiek Roku, ale potraktowaliśmy ją jako uznanie dla miejsca i tego, co razem robimy. Ja tylko symbolizuję zmiany, które tu się odbywają.
Komu w tym roku przyznałaby pani Wdechę?
- W tym roku jest bardzo duży rozrzut nominacji, różne rodzaje działania. Rok temu nominowane były osoby, które zrobiły coś spektakularnego w ostatnim czasie, wiele z nich działa niedaleko nas, jak Joanna Mytkowska w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Kierując się podobną logiką jak w moim przypadku, należałoby przyznać nagrodę Jackowi Kaspszykowi, dyrektorowi Filharmonii Narodowej. Awansem i z wiarą w to miejsce. Wdecha mogłaby dodać sił, być, tak jak dla nas, impulsem do działania. Chciałabym, żeby filharmonia stała się żywym punktem na mapie Warszawy, który kojarzy się nie tylko z cudownymi koncertami Cioci Jadzi, ale tworzy pole dostępu do muzyki dla wielu pokoleń warszawiaków.
Co było najważniejszym wydarzeniem 2013?
- Bez zastanowienia glosowałabym na "Pożar w burdelu". To najgłośniejsze wydarzenie minionego roku. Twórcy zogniskowali na widowni różne grupy społeczne i stworzyli nowy język opowiadania o tym mieście. Najbardziej wyraziste zjawisko tego roku.
A miejsce?
- Skoro nie ma Baru Studio, to wstrzymuję się od głosu. Uważam, że Grzesiek Lewandowski w ostatnim roku wykonał nieprawdopodobną pracę, jego miejsce naprawdę żyje. I to tu byłam najczęściej.