Artykuły

Nóż był na gardle

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli {#au#163}Zapolskiej{/#} to sztuka wiecznie żywa. Choć osadzona w realiach początku XX wieku, celująco opowiada o tym, co może zagnieździć się w każdym człowieku: o kołtunie.

Zapolska w "Moralności..." piętnuje obłudę moralną świata mieszczańskiego, obnaża jego kulisy i ciemne strony. Mieszczaństwo zresztą było najczęstszym celem ataków literatury naturalistycznej, która uważała, że jest to grupa ludzi zacofanych, zamkniętych w schematach codziennych zajęć i przekonań, obłudnych i zakłamanych.

Sztuka poprzeplatana jest licznymi akcentami komediowymi i farsowymi. Wydarzenia nie odgrywają tutaj wielkiej roli - są jedynie czynnikiem wyzwalającym reakcje psychiczne bohaterów, sposób ich zachowania się w nowych okolicznościach.

Anna Augustynowicz reżyserująca "Moralność..." w szczecińskim Teatrze Współczesnym zdziera z Dulskiej gorset mieszczki początku ubiegłego wieku, ubierając ją we współczesny kostium. Aniela Dulska AD 2002 wraz z rodziną mieszka pośród tych samych co sto lat temu ludzi i ma te same problemy.

Augustynowicz nie interesuje jednak dziś gust Dulskiej, jej zamiłowanie do tandety. Reżyserka pokazuje Dulską jeszcze bardziej potworną niż Zapolska; pokazuje Dulską jakby wynaturzoną. Jak w soczewce skupiają się w niej cechy, które odnaleźć w sobie może nie tylko kołtun.

W interpretacji Augustynowicz i grającej Dulską Anny Januszewskiej postać tytułowej bohaterki, stosując terror psychiczny, opanowuje cały dom. Jest zimna jak lód, stosuje pokerowe zagrywki, ze stoickim spokojem umiałaby dokonać najgorszych czynów, jeśli pomogłoby to jej w utrzymaniu pozycji.

Augustynowicz nie chodzi już tylko o to, że "własne brudy należy prać we własnym domu". Jej Dulską, poza kołtunem mieszczańskim, wyhodowała w sobie kołtuna zła. Stwarzanie pozorów jest - w jej przypadku - rodzajem alibi.

Anna Augustynowicz już w pierwszej scenie kładzie widzom nóż Dulskiej na gardło. Trzeba siedzieć spokojnie, żeby nam gardeł nie poderżnięto. I - co nietrudno przewidzieć - wszystko dzieje się z wolą Dulskiej.

Zło, jak w klasyce gatunku, pozornie pokonane, odrodzi się. Dulską w finale zakomunikuje, że "można znowu zacząć żyć po bożemu", a pod jej "opiekuńczym nożem" wzrastają następcy: Hesia będąca kalką mamusi i złamany Zbyszko.

Inscenizacja Augustynowicz jest dynamiczna i agresywna. Atmosferę, bądź co bądź nieprzyjemną, wzmaga światło i dekoracja Waldemara Zawodzińskiego. Szkoda jedynie, że z równą siłą nie wspomagają jej występujący w "Moralności..." aktorzy.

Obok silnej, choć zbytnio szarżującej Anny Januszewskiej (Dulska), odważnej Ewy Sobczakówny (Hanka) i zabawnie naiwnej Grażyny Madej (Mela), pojawiają się na scenie aktorzy zupełnie nieprzekonujący, wręcz z trudem dający sobie radę na scenie. Szkoda.

Dobrze jednak, że na Festiwalu Sztuk Przyjemnych pojawił się zespół szczeciński. A że nie tylko spektakle warszawskie wzbudzają zainteresowanie publiczności, świadczyła wypełniona po brzegi sala Teatru Powszechnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji