Artykuły

Pióro łabędzia

Premierę Jeziora łabędziego" w Poznaniu trzeba uznać za ważne zdarzenie z jednego powodu. Przygotowały ją wspólnie trzy miejscowe instytucje kulturalne: Teatr Wielki, Polski Teatr Tańca i Państwowa Szkoła Baletowa. Tak oto Poznań pokazuje innym ośrodkom, że współdziałanie różnych placówek jest możliwe. To się w Polsce rzadko spotyka, w Poznaniu kilka lat temu było nie do pomyślenia, gdyż jeszcze niedawno Poznański Teatr Tańca nie miał prawa wstępu na operową scenę, tak silne były tu artystyczne zawiści.

W sztuce nie liczą sie same fakty, lecz ich jakość. Na początek zaś współpracy wybrano w Poznaniu najtrudniejsze chyba dzieło z literatury baletowej. Ambicje były zatem duże. Postanowiono pokazać "jezioro łabędzie" w klasycznej wzorcowej wersji, czyniąc jednocześnie z niego spektakl prawdziwie współczesny. I rzeczywiście oba tzw. białe akty baletu pozornie zrealizowano tak, jak nakazuje tradycja. Ale w balecie klasycznym wierność polega nie na zachowaniu ogólnej koncepcji czy kolejności scen, lecz na niesłychanej precyzji w mnóstwie rozmaitych detali. Istotny jest każdy drobiazg w sylwetce tancerza i każdy ozdobnik poszczególnych figur. Liliana kowalska, która w Poznaniu zajęła się opracowaniem obu klasycznych aktów "Jeziora", dokonała istotnych uproszczeń w choreografii Petipy i Iwanowa, a mimo to nie w każdym momencie zespół i tak potrafił sprostać wymaganiom. Oczywiście, jak na początek współpracy trzech różnych zespołów, końcowy efekt jest całkiem niezły. Dobry poziom zaprezentowały zwłaszcza uczennice szkoły baletowej. "Jeziora łabędziego" nie można jednak zatańczyć nieźle. Jeśli nie zrobi się tego bardzo dobrze, z romantycznej baśni baletowej ulatuje cały wdzięk i poezja.

Największą wartością poznańskiego spektaklu pozostaje zatem akt III w opracowaniu Ewy Wycichowskiej. Szefowa Polskiego Teatru Tańca przeniosła bowiem akcję w czasy współczesne. Jej bohater nie jest księciem lecz współczesnym chłopcem, który urzeczony pięknem tajemniczego łabędzia wkracza w świat baśni. Tak poprowadzono prolog, mocno okrojony w stosunku do wersji klasycznej i zresztą nie najciekawszy w koncepcji choreogra-ficznej. Akt III rozgrywa się zaś nie na książęcym dworze lecz w pałacu czarnoksiężnika Rotbarta. W tych właśnie scenach, zrywając z tradycją, Ewa Wycichowska potrafiła stworzyć widowisko zwarte dramaturgicznie, atrakcyjne i w dobrym wykonaniu jej zespołu, z jedną znakomitą kreacją (Piotr Halicki w roli Błazna).

Rozczarowują natomiast odtwórcy głównych ról, mimo że zaproszono solistów Opery Narodowej z Warszawy, Elżbietę Kwiatkowską i Sławomira Woźniaka. Oboje niejednokrotnie już występowali w "Jeziorze łabędzim", a mimo to Woźniak tańczy bez wewnętrznego przekonania, dopiero w kilku skokach popisowego pas de deux przypominając o swych możliwościach. Elżbieta Kwiatkowska zaś przez cały spektakl zmaga się z technicznymi trudnościami, co widać było wyraźnie choćby w sposobie kręcenia fouettes, którymi tancerka o takiej pozycji artystycznej powinna ozdobić zakończenie pas de deux.

Symbolem poznańskiego spektaklu jest łabędzie pióro umieszczone na plakacie i okładce plakatu i odgrywające istotną rolę w prologu. Łabędź wszakże nie składa się z samych piór, tak więc symbolicznie rzecz ujmując można powiedzieć, że łabędzi żywot ukazano w Po-znaniu fragmentarycznie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji