Artykuły

Lublin. Aresztowani za antysemickie plakaty

Do pięciu lat więzienia grozi czterem mężczyznom, którym prokuratura zarzuca udział w grupie przestępczej oraz nawoływanie do przemocy i nienawiści wobec Tomasza Pietrasiewicza, dyrektora Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN.

Sąd na wniosek prokuratury aresztował ich na trzy miesiące.

Postanowienie zapadło w piątek wieczorem. Jest nieprawomocne. Czterej podejrzani mogą złożyć zażalenia do Sądu Okręgowego w Lublinie. Sąd, zamykając ich w areszcie, musiał wziąć pod uwagę argumenty prokuratury, że na wolności mogliby utrudniać postępowanie.

Trzech bezrobotnych trzydziestokilkulatków - Krzysztofa K., Bartłomieja K. oraz Łukasza P. - policjanci ze specjalnej grupy mającej wytropić lubelskich ekstremistów złapali w nocy ze środy na czwartek. Mężczyźni powiesili akurat dwa plakaty na przystanku komunikacji miejskiej przy ul. Doświadczalnej. Były na nich zdjęcia postaci z życia publicznego Lublina: profesora KUL księdza Alfreda Wierzbickiego (ostatnio w "Wyborczej" krytykował biskupów i radnych PiS za gender), artystki Katarzyny Hołdy, współtwórcy Tektury Michała Wolnego, historyka Holocaustu dr. hab. Dariusza Libionki, historyka z Muzeum na Majdanku Roberta Kuwałka i Tomasza Pietrasiewicza, dyrektora Teatru NN, dokumentującego pamięć o lubelskich Żydach.

Jako pierwsi rano ujawniliśmy zatrzymania sprawców antysemickich ataków na Pietrasiewicza.

Ich wizerunki opatrzono hasłami: "Syjoniści won z Lublina" oraz "Nasze ulice!, nasze kamienice!". W skodzie (należącej do zatrzymanego później Rafała I.) policjanci znaleźli jeszcze 14 innych plakatów.

Do tej samej sprawy zatrzymano również 50-letniego pracownika Muzeum na Majdanku Krzysztofa K. Rzecznik lubelskiego komendanta wojewódzkiego Janusz Wójtowicz zapewnił nas, że śledczy mają opinię biegłego, który potwierdził, że na służbowej drukarce muzeum Krzysztof K. wydrukował przynajmniej dwa "narodowe" plakaty.

Do pięciu ujętych w środę i czwartek mężczyzn dołączył jeszcze wczoraj po południu właściciel agencji reklamowej z Łodzi, który pomagał drukować rasistowskie materiały. Jego oraz Rafała I., który użyczył swojego auta na nocną akcję plakatową, prokuratura zwolniła za poręczeniami majątkowymi.

Pietrasiewicz na gorąco: Chciałbym spojrzeć zatrzymanym w oczy

W piątek prokuratura złożyła do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód wnioski o aresztowanie Krzysztofa K. (syna znanego niegdyś z ksenofobicznych poglądów profesora UMCS), Bartłomieja K., Łukasza P. oraz pracownika muzeum.

- Grozi im do pięciu lat więzienia. Uważamy, że na wolności mogliby mataczyć - mówi "Wyborczej" Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie, która połączyła w jedno wszystkie postępowania dotyczące ataków o podłożu rasistowskim i antysemickim z ostatnich trzech lat.

W tym okresie Pietrasiewiczowi wrzucono do domu cegłę ze swastykami, na parapecie okna w jego mieszkaniu podłożono atrapę bomby, rozwieszano też w mieście antysemickie plakaty. Z kolei dom dr. Libionki obrzucono kamieniami i petardami, a na samochodzie dwukrotnie namalowano mu swastyki.

Kończyło się umarzaniem śledztw, bo nie udawało się odnaleźć sprawców ataków. Jednak po licznych publikacjach - przede wszystkim w "Wyborczej" - w prokuraturze okręgowej wyznaczono specjalnego prokuratora, aby od nowa zajął się zamkniętymi wcześniej postępowaniami, a w komendzie wojewódzkiej powołano grupę, która miała wytropić ekstremistów.

Antysemickie plakaty drukował na służbowej drukarce w Muzeum na Majdanku

Według śledczych zatrzymani w ostatnich dniach odpowiadają m.in. za rozwieszenie w maju 2012 r. afiszy opatrzonych przedrukowanym zdjęciem dyrektora Teatru NN. Plakat miał imitować zaproszenie na spektakl, oczywiście fałszywy pt. "Icka ulice, srula kamienice, czyli jak grabić Polskę w majestacie prawa". W rogach umieszczono gwiazdy Dawida.

Zaś w kwietniu ub. roku w mieście pojawiły się kolejne plakaty i tym razem z fikcyjnym zaproszeniem na spektakl "Z ojca na syna". Oprócz Tomasza Pietrasiewicza był na nich także jego syn Szymon, działacz kulturalny i współtwórca alternatywnego klubu Tektura. Podobizny obu mężczyzn zestawiono z zaproszeniem na koncert w Tekturze ze zdjęciem Stalina i ciałem polskiego oficera zamordowanego w Katyniu. Dopisek do plakatu głosił, że Lublin to "Europejska stolica bolszewizmu".

Syn profesora z UMCS wpadł na gorącym uczynku

- W grupie był podział ról. Ktoś projektował plakat, ktoś dorabiał grafikę, ktoś inny to drukował - mówi rzecznik Wójtowicz.

Tłumaczy też, że grupa działała w sposób przemyślany i rozmyślny. Razem z plakatami mundurowi znaleźli listę miejsc, gdzie powinny być rozwieszone. - Pokrywała się z lokalizacjami, których nie obejmują kamery monitoringu - dodaje Janusz Wójtowicz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji