Artykuły

"Anabaptyści" Durrenmatta w Teatrze Dramatycznym

W rok po premierze "Meteora", Teatr Dramatyczny, konty­nuując swe dotychczasowe tra­dycje, występuje z polską pra­premierą nowej sztuki jednego z najwybitniejszych dramatur­gów współczesnych, Friedricha Durrenmatta - "Anabaptyści" (Die Wiedertaufer).

Prapremiera tego utworu od­była się w marcu br. w Zury­chu. Krytyka światowa przyję­ła "Anabaptystów" wielkimi pochwałami.

O sztuce i jej inscenizacji mówią - tłumacz Zbigniew Krawczykowski i reżyser Lud­wik Rene.

- Spośród dotychczasowych sztuk Durrenmatta - mówi Zbi­gniew Krawczykowski - ostatnie jego dzieło przesycone jest może najbardziej teatrem i widowis­kowością. Jest to sztuka, aby użyć określenia jednej z postaci "Ana­baptystów", komediancka aż do

nadmiaru, a że przy tym autor ujmuje jej problematykę i akcję jako "teatr świata", jest ona tym bardziej frapująca zarówno dla tłumacza jak i dla teatru, który ją realizuje. Akcja "Anabaptys­tów" opiera się na postaciach hi­storycznych i rzeczywistych wy­darzeniach, jakie rozegrały się w Munster, siedzibie sekty anabap­tystów, w pierwszej połowie XVI wieku.

Mimo to, sądzę, nie jest to tylko reportaż historyczny, wymowa utworu wybiega chyba poza ramy historii.

- Oczywiście. Jak wszystkie dzieła Durrenmatta sztuka ta skłania do myślenia, prowokuje do dyskusji, a nawet chwilami budzi sprzeciw. Durrenmatt nie jest autorem łatwym i grzecz­nym, a że doprowadził swoje rze­miosło dramaturgiczne i technikę dialogu do prawdziwego mistrzo­stwa, daje to w sumie niezwykle ciekawe efekty.

Czy zechce pan nam powie­dzieć parę słów o pracy nad przekładam "Anabaptystów"?

- Jako tłumacz musiałem po­konywać pewne trudności, ponie­waż autor posługuje się archaizowanym, biblijnym językiem, mie­szając dość obficie własny tekst z dosłownie cytowanymi wersetami Biblii. Stosuje również w dużych partiach mowę wiązaną, od swo­bodnie płynącego, nieregularnego białego wiersza, do rymowanych, świadomie naiwnych zwrotek hymnów i pieśni. Trudno mi sa­memu ocenić, w jakim stopniu uporałem się z tymi trudnościa­mi.

Mówi się powszechnie, że "Anabaptyści" to nowa wersja jednej z pierwszych sztuk Dur­renmatta "Es steht geschrieben...".

- Istotnie. Obie sztuki opierają się na tym samym temacie. Co więcej - w "Anabaptystach" znajdujemy całe ogromne partie tekstu przeniesione niemal żyw­cem z "Es steht geschrieben..." A jednak jest to utwór zupełnie in­ny, nowy.

Z czego wynika ta nowość?

- Z odmiennego potraktowania postaci bohatera sztuki, proroka a później króla anabaptystów, Johanna Bockelsona. Fakt, że hi­storyczny Bockelson uprawiał między innymi zawód aktora, pozwolił autorowi uczynić głów­nym motorem jego działania nie­wyżyte aktorstwo.

Rzecz ludzka, która się chy­ba często zdarza.

- W przypadku "Anabaptys­tów" pociągnęło to za sobą zmia­nę punktu widzenia na wypadki, jakie miały miejsce w Munster i na ich bohaterów. W ten sposób powstała nowa sztuka, komedia obfitująca w elementy teatralnej groteski, zmieniająca w czysty teatr to, co w poprzedniej wersji było wyłącznie demonstracją fa­natyzmu religijnego, ślepej wia­ry i pragnienia władzy.

Czy pan, jako reżyser spek­taklu, pozostaje wierny autoro­wi i czyni Bockelsona bohaterem komediowym?

- Jak najbardziej - mówi Lu­dwik Rene. - Durrenmatt w swoich tezach teoretycznych do "Anabaptystów" zastanawia się nad wieloma możliwościami po­traktowania tematu, a przede wszystkim właśnie Bockelsona. W myśl jego wywodów mógłby on być tragicznym bohaterem po­zytywnym lub bohaterem nega­tywnym, klasycznym złoczyńcą, nihilistycznym zwodzicielem swych wyznawców - anabaptys­tów. Ale istnieje i trzecia ewen­tualność, najgorszy - jak mówi - obrót sprawy, kiedy historia wykonuje zwrot w stronę kome­dii. Durrenmatt wybiera tę właś­nie trzecią możliwość. Więc i my dajemy bohatera komediowego. Gramy komedię, nie obawiając się nawet groteski, wykorzystu­jąc zawarte w tekście, a tak nas pociągające elementy teatru i komedianctwa.

Jak daleko sięga ingerencja pana w tekst autorski?

- Poza dość poważnymi skró­tami i przestawieniem niektó­rych scen, nie zmieniamy w za­sadzie tekstu czy też myśli auto­ra. Zmieniamy tylko naświetle­nie pewnych istotnych dla sztuki spraw i problemów, uwypukla­jąc to, co nas interesuje z punktu widzenia naszego światopoglądu.

Główny nacisk kładziemy na kwestie społeczne i polityczne, na konflikt pomiędzy ubogimi anabaptystami i władzą możnych, książąt i dostojników kościelnych. Nie zatracając ogólnoludzkiej wymowy sztuki staraliśmy się środkami inscenizacyjnymi pod­kreślić niemiecką jej lokalizację, bowiem w miniaturowym królestwie Bockelsona, w XVI-wiecznym Munster, a zwłaszcza wśród prześladowców anabaptys­tów, możemy zauważyć pewne cechy typowe, potęgujące się z biegiem wieków, mogące i dzisiaj odżyć w groźnej dla świata po­staci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji