Artykuły

Nowy Durrenmatt

Friedrich Durrenmatt należy do pisa­rzy, którzy chętnie mówią o swojej twórczości. Wypowiedzi te, ciekawe, często frapujące i zaskakujące, są nie tylko czymś w rodzaju spowiedzi, ale stanowią pewnego rodzaju klucz do bo­gatej i bujnej twórczości pisarza. Zna­jąc je, łatwiej rozszyfrować pewne aspekty utworów Durrenmatta. "Ana­baptyści", rozgrywający się na tle nie­mieckich walk religijnych w Niem­czech w XVI wieku, to w myśl intencji autora nie kronika historyczna, nie dramat czy tragedia, lecz ponura gro­teska, makabryczne ukazanie prawdy historycznej w reflektorach współczes­ności.

Durrenmatt ukazuje dwa światy, świat możnych, bogatych, sytych i wy­zyskujących oraz rządzony przez nich świat nędzy, ubóstwa i poniżenia. Kie­dy to ubóstwo i poniżenie zaczyna po­rastać w piórka okazuje się, że i tu­taj nie wszystko jest w porządku. W swej makabrycznej grotesce pisarz rzu­ca hasło konieczności zmiany tego świata. Nie wie tylko, jak jej doko­nać i jakie to przyniesie rezultaty. Sztuka pełna paradoksów, wymagająca od widza i słuchacza nie tylko napię­tej uwagi, ale i znajomości niezliczo­nej ilości spraw i problemów, poru­szanych przez autora, jest całkowicie przejrzysta i niedwuznaczna w frag­mentach aluzyjnych natury ogólnej. Natomiast aluzjom historycznym przy­dałby się w programie jakiś popular­ny komentarz. Nie wszyscy widzowie i słuchacze są przecież z historyczny­mi partiami utworu tak znakomicie obeznani, jak kierownik literacki tea­tru oraz tłumacz.

Durrenmatt, jak to wynika z jego wypowiedzi, chciał swojej sztuce na­dać charakter barwnego, szerokiego widowiska. Idąc po tej linii reżyser Ludwik Rene pomyślał o tym, aby ca­łość miała blask, rozmach i tempo. Nie przeciągając zbytnio groteski Rene na­wet najbardziej epizodyczne postacie wyposażył w rysy i cechy, pozwalające zobaczyć wnętrze człowieka. Na konto dodatnie reżysera należy zapisać, że choć na scenie jest prawie ciągle lud­no, rojno i gwarno, tekst dochodzi do słuchacza w całej swej wyrazistości i pełni. Brak miejsca nie pozwala na analizę poszczególnych pomysłów reżyserskich; prawie wszystkie wzbogaca­ją sztukę i grę wykonawców. Z ogrom­nej ilości wykonawców na czoło wbija się w roli niewydarzonego aktora - anabap­tysty Bockelsona - Ryszard Pietruski. Jest prosty, szczery, zabawa w wojnę religijną, w cytowanie fragmentów róż­nych ról jak gdyby sprawiała mu roz­kosz nie tylko intelektualną. Głęboko ludzki jako burmistrz - pokutnik, Mie­czysław Milecki. Trudno chyba o lep­szego wykonawcę epizodycznej roli cesarza Karola V niż Andrzej Szczep­kowski. Obok nich na bardzo wysokim poziomie wykonawczym Czesław Ka­linowski (kardynał), Piotr Pawłowski (biskup), Zbigniew Zapasiewicz (mnich). Z pozostałych nikt nie tworzy dysonan­su, nie wyłamuje się z linii generalnej, nakreślonej przez autora, reżysera i scenografa. (Dawno już wspaniały ta­lent scenograficzny Jana Kosińskiego nie znalazł dla siebie wyrazu i ujścia bardziej wartościowego. To samo po­wiedzieć można o kostiumach zaprojek­towanych przez Ali Bunscha).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji