Artykuły

Moje Bagatelne półtorej dekady

Dla dyrektora HENRYKA JACKA SCHOENA Bagatela miała być przelotnym romansem, a okazała się wielką miłością. - Gdy obejmowałem teatr, atmosfera w zespole nie była dobra. A przecież najważniejsi w teatrze, każdym teatrze, są aktorzy oraz ich zespołowy wysiłek. Są jak orkiestra - wspólnie pracują na sukces, wzajemnie się napędzają i ładują pozytywną energią, którą potem odbiera widownia - mówi w rozmowie z Alicją Szyrszeń

Czym jest dla Pana Bagatela?

- Moja żona mówi, że nie chodzę do pracy, tylko do Bagateli (śmiech). A to miał być tylko przelotny romans. Kiedyś Anna Dymna, która chodziła ze mną do liceum, poprosiła mnie, żebym pomógł jej mężowi, Krzysztofowi Orzechowskiemu, ówczesnemu dyrektorowi Bagateli. Zgodziłem się i zostałem jego zastępcą. Miałem akurat wolne pół roku... A dziś nie widzę dla siebie innej przyszłości. Miałem propozycję, aby wyreżyserować kolejny film, ale jej nie przyjąłem, bo musiałbym zawiesić swoją działalność tutaj. Pracownicy Bagateli to dla mnie duża rodzina, a praca z nimi jest moją autentyczną pasją.

O czym Pan marzył, obejmując teatr w 1999 roku?

- Pamiętam, że chciałem wystawić "Makbeta" z Danutą Stenką i Aleksandrem Domogarowem. Udało się wspaniale. Codziennie, przez trzy tygodnie graliśmy ten spektakl, który odniósł ogromny sukces, zarówno marketingowy, jak i artystyczny. Z mojego punktu widzenia był to świetny spektakl i chętnie bym to powtórzył.

Czy to znaczy, że "Makbet" wróci na deski Bagateli?

- Raczej nie. Do roli tytułowej potrzeba niezwykłego aktora. Aleksander Domogarow, który wówczas przyjechał do Polski, aby grać Bohuna w "Ogniem i mieczem" Jerzego Hoffmana, był w idealnym wieku i idealnej formie aktorskiej. To było dla nas niezwykłe doświadczenie - w tamtych czasach Bagatela była pozbawiona wybitnych aktorów i nie cieszyła się dobrą marką.

Na szczęście to odległa przeszłość. Co Pana zdaniem stoi za sukcesem, do którego teatr dojrzewał przez kilkanaście lat?

- Gdy obejmowałem teatr, atmosfera w zespole nie była dobra. A przecież najważniejsi w teatrze, każdym teatrze, są aktorzy oraz ich zespołowy wysiłek. Są jak orkiestra - wspólnie pracują na sukces, wzajemnie się napędzają i ładują pozytywną energią, którą potem odbiera widownia. Zespół, który udało mi się zbudować przez te lata, to ludzie, którzy odnoszą się do siebie niezwykle serdecznie i są szczęśliwi, gdy razem pracują, a każdą premierę traktują jak kolejny szczebel w swym zawodowym rozwoju. Równie ważny jest dobór repertuaru i reżyserów, którzy rozumieją, na czym polega przekazywanie sobie na scenie pozytywnej energii. Kimś takim jest Waldemar Śmigasiewicz, który zrealizował u nas wiele spektakli nagradzanych na festiwalach.

Podobno Pana konik to marketing.

- No tak, przemyślany marketing to kolejny czynnik warunkujący sukces. Jako pierwszy teatr w Polsce przekształciliśmy dział organizacji widowni w dział promocji i marketingu i nie stronimy od posunięć, o jakich dotąd w teatrze nie słyszano. Na przykład w zeszłym roku widz mógł wykupić nasz "Indeks Teatralny", który dawał mu nie tylko prawo do obejrzenia 10 spektakli, ale i do udziału w losowaniu samochodu Peugeot 208. W tym roku planujemy podobną akcję.

Największy sukces Bagatela odnotowała w ubiegłym roku, gdy teatr odwiedziło ponad 160 tys. widzów.

- To prawda, i każdy kolejny rok jest lepszy.

Pod Pana rządami Teatr Bagatela wzbogacił się o scenę kameralną przy ul. Sarego, a w 2012 roku odbyła się inauguracja sceny Strefa K-805 przy al. Waszyngtona. Jakie nadzieje wiąże Pan z tym miejscem?

- Miejsce jest przepiękne, bo to działka wielkości połowy Rynku Głównego, tuż obok kopca Kościuszki. Chcemy tam zorganizować scenę, na której będą się mogły odbywać koncerty oraz duże spektakle, wystawiane częściowo wewnątrz, a częściowo w plenerze.

W październiku Teatr Bagatela będzie świętował 95-lecie istnienia. Co planuje Pan na tę okazję?

- Myślimy o musicalu "Skrzypek na dachu", który byłby wystawiony w jednej z sal nowego Centrum Kongresowego przy Rondzie Grunwaldzkim. To oczywiście wstępna przymiarka.

A jakie premiery czekają na widzów w tym sezonie?

- Cały czas gramy sztukę Małgosi Bogąjewskiej "VIP", która miała premierę w styczniu. W czerwcu wystawimy jej kolejną sztukę pt. "Ojciec". Zapraszam też na "Mefisto" w reżyserii Michała Kotańskiego i "Pod wulkanem" Waldemara Śmigasiewicza. Można będzie też zobaczyć komedię "Prawda" w mojej reżyserii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji