Artykuły

Z przemian w Polsce skorzystała większość Polaków

Dyskusja Demirskiego i Żebrowskiego na antenie TVN niewiele wniosła, choć pokazała, że w kulturze pracują zarówno osoby bardzo krytycznie nastawione do przemian w Polsce, jak i osoby bardzo pozytywnie oceniające dwadzieścia kilka lat polskiego kapitalizmu - pisze do Gazety Wyborczej Jacek Jaśkowiak.

Dyskusji Pawła Demirskiego i Michała Żebrowskiego w programie "Tak jest" wysłuchałem z zażenowaniem. Rozumiem intencje autorów, by w jednym programie przedstawiać tak różne osoby, jak Michał Żebrowski i Paweł Demirski.

Swojego rodzaju popis gry aktorskiej Michała Żebrowskiego nie wpłynął na poziom przedstawienia na antenie TVN.

Mam podobny stosunek do komentarza Romana Pawłowskiego ("Ludzie teatru bywają oderwani od rzeczywistości"), jak Agnieszka W. w swoim tekście "Niepiękny atak na entuzjastę "wolnej Polski".

Socjalizm pamiętam ze swojej młodości, a biedę i socjał w socjalizmie poznałem z tej strony, z której nie życzę nikomu, by je poznawał. W okresie słusznie minionym pracowałem na czarno na Zachodzie. Sądzę, że ci obecnie pracujący poza granicami Polski mają w sumie łatwiej, bo mogą pracować legalnie, a wyjechać czy wylecieć mogą bez żadnych przeszkód. Żyją w wolnym kraju.

Znam życie tych głodnych w Polsce 2014 roku, chociaż obcuję głównie z tymi sytymi kapitalistami polskimi i zagranicznymi, dla których od lat pracuję (a oni mi za moją pracę płacą znacznie lepiej, niż dwadzieścia kilka lat temu, gdy pracowałem w Niemczech na czarno).

Sam zresztą żyję już częściowo z kapitału, a częściowo z własnej pracy. Nie podzielam poglądu prezentowanego przez Pawła Demirskiego, iż z przemian w Polsce skorzystała niewielka grupa, do której należy między innymi Michał Żebrowski.

Uważam, iż z przemian w Polsce skorzystała zdecydowana większość Polaków, chociaż części społeczeństwa było bardzo ciężko, a są i tacy, którzy sobie nie poradzili. Bezdomni i wykluczeni byli i są w niemal wszystkich krajach i systemach. Byli w ZSRR, Polsce Ludowej, Szwecji. Są i obecnie w Szwajcarii i Norwegii, jak i na Białorusi, Kubie czy w Meksyku. W rozwiniętych kapitalistycznych krajach bezdomni i wykluczeni mają w mojej ocenie lżej i lepiej.

Po kilku ostatnich przedstawieniach teatralnych, na których byłem, mam wrażenie, że coraz częściej ludzie teatru widzą tę Polską rzeczywistość oczyma anarchistów. Sądzę, że to pochodna fascynacji romantyczną postawą młodych buntowników.

Widać to w "Buntownikach" reżyserowanych przez Romana Pawłowskiego, jak i "Gorączce czerwcowej nocy" Remigiusza Brzyka i Tomasza Śpiewaka. W sumie to nawet rozumiem, bo jak, będąc artystą reżyserem, fascynować się neomieszczanami zasuwającymi na etatach w korporacjach i spłacającymi kredyty. Ciekawsza dla reżysera jest z pewnością postawa młodych buntowników - anarchistów walczących z czyścicielami kamienic i wyzyskiem klasy robotniczej.

Teatr podąża drogą mediów. Tak jak media głosem Żakowskiego i Wybieralskiego pokazują Polskę niesprawiedliwości społecznych, Polskę zawłaszczoną przez kapitalistów - spekulantów - oszustów żyjących na koszt pracowników na umowach śmieciowych, tak podobnie przedstawia obecną Polskę teatr Demirskiego i Strzępki poprzez "Firmę".

Może za jakiś czas pojawią się w teatrze przedstawienia Cezarego Gmyza pokazujące wybuchy na pokładzie prezydenckiego samolotu. Gmyzowi podobnie jak Demirskiemu ta obecna Polska się nie podoba. Jeżeli mamy zupełnie różne Polski przedstawiane w mediach, to możemy mieć zupełnie różne Polski przedstawiane w teatrze.

Będziemy mieli nie tylko media dedykowane osobom o określonych poglądach, ale również teatr. Ja się akurat z obrazem Polski przedstawionym w "Firmie" i "Gorączce czerwcowej nocy" nie zgadzam, tak jak nie zgadzam się z obrazem Polski przedstawianym przez Macierewicza czy Tadeusza Rydzyka.

Jest w Polsce sporo osób, które uważają te dwadzieścia kilka lat niepodległej Polski, dokonania Tadeusza Mazowieckiego, Leszka Balcerowicza i Lecha Wałęsy za stracony czas i niszczenie Polski i Narodu Polskiego. Mają prawo przedstawić swój punkt widzenia.

Lubię współczesny teatr i współczesną Polskę. Zasadnicza różnica pomiędzy Demirskim i Pawłowskim jest taka, że dla jednego jestem wrogiem klasowym i kapitalistą, dla drugiego tylko osobą prezentującą inne poglądy i stan posiadania.

W przypadku Romana Pawłowskiego nie ma różnicy, czy przedstawia w swoim przedstawieniu anarchistów, których lubi ("Buntownicy"), czy też kapitalistę, beneficjenta przemian i zwolennika Balcerowicza ("Gracze"). Miałem przyjemność użyczyć swojej osoby kapitalisty dla przedstawienia "Gracze" Romana Pawłowskiego i cieszę się, że tej sztuki nie reżyserował Paweł Demirski.

Wolę szukać w teatrze współczesnym przedstawień wolnych od ideologii i sensacji, tak jak wolę szukać w mediach tekstów czy audycji wolnych od namolnych rewolucyjnych kazań, indoktrynacji czy taniej sensacji. Na szczęście udaje mi się znacznie częściej trafiać na dobre przedstawienia, niż na takie w rodzaju "Firmy".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji