Artykuły

Pięć pytań

W sprawie konfliktu wokół Macieja Nowaka pojawia się co najmniej kilka znaków zapytania. Po pierwsze: jakie były przyczyny odwołania dyrektora? Po drugie: co dalej z Teatrem Wybrzeże i jego dorobkiem, wypracowanym za czasów ostatniego dyrektora? Po trzecie: jaki pomysł na teatr mają władze województwa? Po czwarte: co z nieudanym, nieskutecznym konkursem na dyrektora? I wreszcie po piąte: co dla Trójmiasta oznacza odejście Nowaka? - pyta Przemysław Gulda w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Konflikt związany z dyrektorem teatru Wybrzeże Maciejem Nowakiem [na zdjęciu] trwa już od czerwca. Wtedy marszałek województwa pomorskiego Jan Kozłowski podjął decyzję o odwołaniu Nowaka. Następcy nie znaleziono do dziś. Marszałek cofnął swoją decyzję, ale Nowak ma sam złożyć rezygnację 30 czerwca.

Wszystko zaczęło się jeszcze w ubiegłym roku, kiedy okazało się, że mimo podjęcia nadzwyczajnych środków (sprzedaż nieruchomości należących do teatru, dodatkowa subwencja z budżetu województwa) wciąż nie udało się zlikwidować długu, który ciągnie się za teatrem Wybrzeże już od kilku sezonów.

Pod koniec roku marszałek województwa pomorskiego Jan Kozłowski spotkał się z dyrektorem teatru Maciejem Nowakiem. Już wtedy miał zamiar go odwołać, ale zgodził się na półroczne odroczenie tej decyzji. W tym czasie Nowak miał spróbować oddłużyć teatr albo przynajmniej wskazać sposoby, którymi można by ten cel osiągnąć. Nie udało się - w czerwcu Kozłowski poinformował Nowaka o wyczerpaniu się możliwości dalszej współpracy. Nowak poprosił o kilka miesięcy na dokończenie właśnie przygotowywanych w teatrze projektów, a przede wszystkim - sztuki o Lechu Wałęsie.

Decyzja Kozłowskiego wywołała protesty zespołu teatru. Podczas debaty na ten temat, z udziałem ważnych osobistości polskiej kultury (m.in. Izabela Cywińska, Jacek Żakowski), marszałek stwierdził, że "nie chce być grabarzem tego teatru" i wydawało się, że swą decyzję cofnął. Jednocześnie jednak trwał konkurs na nowego dyrektora, a Kozłowski twierdził, że ani Nowak, ani przedstawiciele teatru nie przedstawili zadowalającego planu naprawy sytuacji finansowej tej instytucji.

Teatr Narodowy

W tym samym czasie minister kultury nadał teatrowi Wybrzeże rangę narodowej instytucji kultury, co oznacza m.in. wspólne finansowanie z budżetu wojewódzkiego i ministerialnego, a więc zwiększenie dotacji na działalność. Nie zmieniło to jednak decyzji marszałka dotyczącej Nowaka. Na spotkaniu obu stron w Warszawie, w obecności ministra kultury, doszło do kolejnej rozmowy, która nie doprowadziła do kompromisu, a wręcz - jak się wydawało - zaostrzyła konflikt. Jednak dwa dni później marszałek Kozłowski dość nieoczekiwanie oświadczył, że cofa decyzję o odwołaniu Nowaka, ale oczekuje, że ten złoży rezygnację ze stanowiska wraz z końcem bieżącego sezonu artystycznego, czyli w czerwcu. Nowak się zgodził.

Bolesna lista wątpliwości

W sprawie konfliktu wokół Macieja Nowaka pojawia się co najmniej kilka znaków zapytania. Po pierwsze: jakie były przyczyny odwołania dyrektora? Po drugie: co dalej z teatrem Wybrzeże i jego dorobkiem, wypracowanym za czasów ostatniego dyrektora? Po trzecie: jaki pomysł na teatr mają władze województwa? Po czwarte: co z nieudanym, nieskutecznym konkursem na dyrektora? I wreszcie po piąte: co dla Trójmiasta oznacza odejście Nowaka?

Jeśli chodzi o pierwszą kwestię, mimo wielomiesięcznego sporu, kilku spotkań, debat i dyskusji, między głównymi oponentami nadal istnieje rozbieżność w podejściu do tej sprawy. O ile marszałek Kozłowski konsekwentnie powtarza, że chodzi o sprawy finansowe, dyrektor Nowak zdecydowanie skłania się ku tezie, że prawdziwą przyczyną jest raczej niezadowolenie władz z artystycznego profilu teatru i kontrowersyjnej osoby samego dyrektora. Ostatnie wypadki, a przede wszystkim decyzja o przyznaniu gdańskiej scenie specjalnego statusu i dodatkowych pieniędzy, zdają się potwierdzać wersję Nowaka. Dodatkowa dotacja pozwoli z pewnością w krótkim czasie rozwiązać problemy finansowe teatru, czemu więc pozbywać się dyrektora, który doprowadził do przyznania placówce rangi narodowej instytucji kultury? Nawet jeśli uznać, że zdarzało mu się popełniać błędne decyzje finansowe czy organizacyjne?

Nie ma bowiem wątpliwości, że za czasów dyrekcji Nowaka Wybrzeże znacznie poprawiło swoje notowania i pozycję w świecie polskiego teatru. Z podupadłej, prowincjonalnej sceny Nowak stworzył placówkę, która realizuje odważny, trudny program artystyczny, oparty na zainteresowaniu najważniejszymi problemami współczesności i posługiwaniu się nowoczesnymi środkami teatralnymi. Nowakowi udało się także stworzyć sprawny, pracowity i zgrany zespół artystyczny, który potrafi poradzić sobie z dużymi wyzwaniami artystycznymi, a także bez wahania rzucić się na barykady w obronie swego dyrektora.

Co dalej?

Wszystkie te osiągnięcia można łatwo roztrwonić nieumiejętnymi decyzjami artystycznymi i organizacyjnymi. Pytanie o to, jak powinien wyglądać program teatru Wybrzeże w oczach urzędników samorządu wojewódzkiego, bezpośrednio się z tym wiąże. Marszałek Kozłowski kilkakrotnie dawał do zrozumienia, że nie podoba mu się uprawiany przez Nowaka teatr: wykrzyczany, wyszczekany i wyrafinowany. Podobne stanowisko prezentował dyrektor departamentu kultury, sportu i turystyki Arkadiusz Rybicki - prawdopodobnie największy adwersarz Nowaka po stronie urzędników. Ale jakiego teatru chcieliby urzędnicy? Trudno powiedzieć, tym bardziej że marszałek Kozłowski twierdzi, że nie jest specjalistą w tych sprawach, a dyrektor Rybicki właśnie został posłem. Nie wiadomo, kto będzie jego następcą na stanowisku w samorządzie wojewódzkim i jakie będzie miał zdanie w tej sprawie.

Żadnych odpowiedzi nie przyniósł także zakończony niedawno konkurs, który miał wyłonić nowego dyrektora teatru. Konkurs, jak się wydaje, zupełnie niepotrzebny, nieskuteczny i źle przygotowany. Wiele wybitnych osobowości polskiego życia teatralnego nie zdecydowało się wziąć w nim udziału, czekając na rozwiązanie konfliktu wokół Nowaka i nie chcąc postępować wobec niego nielojalnie. W rezultacie komisja konkursowa uznała, że nie ma możliwości wybrania godnego następcy dyrektora spośród sześciu osób, które ostatecznie stanęły w szranki. Uczestnicy konkursu są rozżaleni - piszą protesty do ministra kultury i władz wojewódzkich, domagając się powtórzenia konkursu, a nawet - ukarania niektórych członków komisji. Urzędnicy samorządu otrzymali jednocześnie zgodę ministra na dalsze poszukiwania dyrektora na drodze pozakonkursowej. W najbliższym czasie zgłoszą się do wybranych osób z propozycją objęcia stanowiska szefa gdańskiej sceny.

Mają pół roku na znalezienie następcy Nowaka, który w czerwcu ma złożyć rezygnację ze stanowiska. Zapowiada, że przeprowadzi się do Warszawy. I to jest ostatni problem związany z tą sprawą - Trójmiasto straci kolejną w ostatnim czasie ważną i ciekawą osobowość życia kulturalnego i towarzyskiego. Nawet jeśli przyjąć za trafne uwagi urzędników o błędach Nowaka, nie sposób nie zgodzić się z tezą, że w ciągu ostatnich kilku lat był on sprawcą wielu ciekawych wydarzeń artystycznych w mieście i jednym z najaktywniejszych animatorów lokalnej kultury. Równie twórcze i oryginalne osoby w Trójmieście policzyć można na palcach jednej ręki. Przeprowadzka Nowaka do Warszawy będzie dla lokalnej kultury jak wyrwanie jednego z tych palców: poleje się krew, będzie bardzo bolało, a niektórych czynności nigdy nie da się już wykonać niesprawną dłonią. I tego szkoda w tej całej sprawie najbardziej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji