Artykuły

I czary nie pomogą

"Bramy" w reż. Jerzego Murawskiego w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.

Do Białostockiego Teatru Lalek na spektakl autorski widzów zaprosił Jerzy Murawski. Znakomity scenograf znany jest z bogatych, często barokowych w swym przepychu scenografii, zapadających w pamięć. Tym razem pokusił się o przygotowanie całego spektaklu. Wymyślił "Bramy" - teatralny hybrydę, z wiele mówiącym podtytułem: "rzecz na magię, sny, wizje, halucynacje, głosy, marzenia i dźwięk". Wcześniej zapowiadał, że widowisko nie ma wyraźnej fabuły, że jest rodzajem kontemplacji, modlitwy do niewidzialnej mocy. I nie skłamał. Tyle że poza kilkoma interesującymi - z estetycznego punktu widzenia-elementami, niewiele w jego propozycji jest wartego uwagi.

Oto w niedużej salce, zewsząd otoczonej widzami, szeptucha (Agnieszka Sobolewska) mamrocze do siebie. Przyzywa wizje, ciemne moce, mity. Rozciera zioła, pobrzękuje wisiorkami, okadza krąg. Widzi coś, czego publika nie widzi, pozostaje jej tylko uwierzyć, że gdzieś tam na swym wierzchowcu frunie król Artur i skądś lani wylania się Dobry Duch Wschodniego Kamienia.

Mnóstwo tu tzw. magicznych słów: "bezczas". "orszak gromnic". ..prastara pamięć", "głębia kosmicznej mocy", "pęka materia świata" itp. Dużo dymu (od którego jeden z widzów, biedac/ysko. lak się rozkaszlał, że musiał zrezygnować z uczestnictwa w magicznym kręgu). Dużo bębnienia (fakt, na żywo). I właściwie nic poza tym.

Jakoś trudno uwierzyć w ten wyimaginowany świat. Za dużo w nim nienaturalności, patosu, pustych frazesów, tanich sztuczek. Agnieszka Sobolewska, skądinąd zdolna absolwentka Akademii Teatralnej, choćby nie wiem jak się starała, niewiele może z siebie wykrzesać, mając do dyspozycji tak infantylny tekst, a właściwie jego brak. Bo też wyliczankę "prastaro" brzmiących zaklęć, spisanych z różnych źródeł, trudno nazwać tekstem. W efekcie dostajemy nużącą s/kolną etiudę,

I nie jest w stanie jej pomóc nawet scenografia. Choć ta naprawdę jest ciekawa, przykuwa uwagę. Strój szamanki to niezliczona liczba kawałeczków materiału, przypominających liście. Tyle samo zalega ich na podłodze, tworząc niezwykłe poszycie. Na środku salki - sękate drzewo. W rogach - rozmaite szamańskie rekwizyty...

Problem w tym, że samą scenografą widowiska zrobić się nie da.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji