Artykuły

Podobnego wydarzenia jeszcze w Zielonej Górze nie było! Na premierze nowego polskiego filmu pojawiła się grająca w nim aktorka. Mowa o Sandrze Staniszewskiej, zielonogórzance, wychowance teatru PiiP. Można było zdobyć jej podpis na plakacie filmowym, zrobić sobie wspólne zdjęcie.

"Kamienie na szaniec", nowy film Roberta Glińskiego, budzi spore kontrowersje. Kombatanci i harcerze mają do filmu najwięcej zastrzeżeń. Chodzi m.in. o rzekome "sceny erotyczne", jakie pojawiły się na ekranie. Reżyser tłumaczy swoją wizję potrzebą odbrązowienia pomnikowych postaci i przybliżenia ich współczesnemu młodemu widzowi. Przekonuje, że chciał pokazać miłość i codzienne życie ówczesnych dwudziestolatków.

W jednej z nich wzięła udział Sandra Staniszewska [na zdjęciu], absolwentka III LO w Zielonej Górze, wychowanka teatru PiiP. "Kamienie na szaniec" to jej debiut na dużym ekranie. Aktorka przyznaje, że na planie musiała zmierzyć się z trudnymi scenami. - Miałam duży dylemat w związku z nagością w filmie. Ale zaufałam świetnemu operatorowi [to nominowany do Oscara Paweł Edelman, który pracował m.in. przy "Wenus w futrze" Romana Polańskiego oraz "Katyniu" Andrzeja Wajdy - red.]. To nie są wulgarne sceny. Podczas samego kręcenia nie byłam tak pewna siebie jak w innych scenach. Miałam mnóstwo wątpliwości. Mogłam liczyć na kolegę, który grał ze mną tę scenę. Pomógł mi się przemóc. Było warto - twierdzi Staniszewska.

Młoda aktorka, świeżo upieczona absolwentka krakowskiej PWST, wielokrotnie podkreśla swoje przywiązanie do rodzinnego miasta. Stąd pomysł, by zorganizować pokaz specjalny "Kamieni..." z jej udziałem. Sala w zielonogórskim Cinema City wypełniła się po brzegi. Przyszli przyjaciele (zafundowali Sandrze tort w formie statuetki Oscara), znajomi, rodzina. Aktorka podpisywała się na plakatach filmowych i robiła wspólne zdjęcia.