Artykuły

Bezkształt i forma

Stary szlak teatralny wiodący z Łodzi do Kalisza przetarło już wielu twórców, teoretyków i historyków teatru. Styczniowa premiera "Iwony, księżniczki Burgunda" W. Gombrowicza, zrealizowana w Teatrze im. Bogusławskiego ma również swoje łódzko-kaliskie ko­neksje.

Interesująca, choć chwilami obrazoburcza propozycja interpretacyj­na poprowadzona reżyserską ręką Anny Augustynowicz została sil­nie wsparta scenografią Waldemara Zawodzińskiego (reżysera i sce-nografa Teatru im. Jaracza w Łodzi.

Przestrzeń sceniczna podzielona schematyczną zabudową wydobywa starannie plan pierwszy - miejsce dworskich spotkań otwartych i skrytych, jest raz parkiem, raz miejscem uczt, raz znowu, komnatą. Za nią splot korytarzy, komnat i przejść, przezroczystych dla uczestników dworskiego szaleństwa, gdzie tętni podskórne życie dwo­ru. Ani król Ignacy, ni też ukazująca dwa oblicza Królowa Mał­gorzata, nie są dyktatorami we własnym otoczeniu, choć w zgodzie z rytuałem wypełniają swoje role. Faktycznym aranżerem zachowań, dyktatorem mody i inscenizatorem dworskiego widowiska staje się Szambelan. Pełni w spektaklu funkcję, podobną jak Fior w "Operet­ce". Najpierw panuje więc moda rodem z pierwotnych obrzędów fallicznych, której podporządkowują się wszyscy, by "funkcjonować w radosnej rozkoszy" zgodnie z rytmem i dyrygenturą opracowaną przez Szambelana. Ten trend przerywa jednak jedyna nieuformowana postać - Iwona - bezkształtna w sobie jak magma. W prze­stawieniu stanowi przemieszczającą się, jedyną jasną plamę i choć ta bryła przeistacza się, dopiero w scenie końcowej, już po śmierci, w pogrzebowym rytuale uzyska obraz klarowny. Dworska moda nie jest jednorodna - inna dla uciech codzienności zamkniętego świata, inna dla potrzeb zewnętrznych i zadań oficjalnych. Wszyscy szukają wybiegu, by unicestwić bezkształt, denerwujący i fascynujący mło­dego księcia, zniszczyć nijakość, która stała się nagle jakimś rytual­nym centrum. Tu znów ostateczna rozgrywka - nowa pogrzebowa procedura - ziści się dzięki zabiegom Szambelana. W tej roli wielorakość możliwości kreowania rzeczywistości znakomicie wydobywa Tadeusz Trygubowicz (aktor znany też z Łodzi), konfrontując siłę własnego dyktatu z utajonymi słabościami królowej (równie udana kreacja Ireny Rybickiej) oraz najmodniejszą - a właściwie całkowi­cie bezwolną Izą (konsekwentnie poprowadzoną rolą Beaty Kolak). Król jest tu z innej bajki, nie utrzymuje się w groteskowej struk­turze.

Bardzo sugestywny, plastycznie modelowany końcowy obraz nadają przedstawieniu wielowymiarowości. Spektakl dobrze zrytmizowany jest jednak za długi i dla wytrzymania napięcia wymagałby większej kon­densacji. Mimo wszystko pozostaje mieć nadzieję, że będzie okazja do skonfrontowania go z innymi, także łódzkimi propozycjami sezo­nu w czasie majowych Spotkań Teatralnych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji