Artykuły

Nowa sztuka o Gombrowiczu i Mrożku

- Decyzja, że spektakl powstanie w Teatrze Narodowym, zapadła jeszcze za życia Sławomira Mrożka, ale realizacja rozpoczęła się już po jego śmierci. Teatr posłał Sławomirowi Mrożkowi tekst do przeczytania. Mrożek nie był szczęśliwy - tyle mogę powiedzieć - rozmowa z Maciejem Wojtyszką, reżyserem sztuki "Dowód na istnienie drugiego".

W Teatrze Narodowym prapremiera sztuki o spotkaniu Witolda Gombrowicza i Sławomira Mrożka. "Dowód na istnienie drugiego" napisał Maciej Wojtyszko, który jest również reżyserem spektaklu.

Gombrowicza zagra Jan Englert, Mrożka - Cezary Kosiński [na zdjęciu]. Prapremiera odbędzie się w sobotę na Scenie przy Wierzbowej.

Rozmowa z Maciejem Wojtyszką

Dorota Wyżyńska: To sztuka-fantazja, która "nie ma ambicji dokumentalnych" - pisze pan w posłowiu. Ale punkt wyjścia jest prawdziwy: Gombrowicz i Mrożek rzeczywiście spotkali się w 1965 roku.

Maciej Wojtyszko: Spotkali się we Francji, na Lazurowym Wybrzeżu. Mrożek odwiedzał Gombrowicza w Vence. Zachowały się ich zdjęcia z wakacji. Zrobił je Bohdan Paczowski, architekt i fotograf, którzy wraz z żoną Marią również znalazł się wśród bohaterów mojej sztuki. Mrożek był Gombrowiczem zafascynowany, czemu dał wyraz w swoim dzienniku, natomiast Gombrowicz nie wspomniał o tym spotkaniu ani słowem. To też jest ciekawe.

Ukończył pan tę sztukę jeszcze za życia Mrożka. Dramatopisarz miał okazję ją czytać, dawał uwagi?

- Proces powstawania sztuki był dość długi. Przeciągało się nie tyle samo pisanie, ile oczekiwanie na wyznaczony termin prapremiery. Decyzja, że spektakl powstanie w Teatrze Narodowym, zapadła jeszcze za życia Sławomira Mrożka, ale realizacja rozpoczęła się już po jego śmierci. Teatr posłał Sławomirowi Mrożkowi tekst do przeczytania. Mrożek nie był szczęśliwy - tyle mogę powiedzieć. Ja z nim o sztuce nie rozmawiałem. Miałem możliwość prowadzenia z Mrożkiem rozmów wcześniej, kiedy przygotowywałem w Krakowie prapremierę jego "Miłości na Krymie". Jak wyglądało tamto spotkanie, już pisałem - myślałem sobie wtedy, że książę Filip miał chyba lżej z Iwoną, księżniczką Burgunda. Bo Mrożek był niełatwym rozmówcą. Jest na ten temat wiele anegdot, część z nich wykorzystałem w sztuce. Pisarz dowcipny, niezwykle inteligentny, był jednak bardzo introwertyczny. To niejedyny taki przypadek wśród wielkich pisarzy. Wystarczy przypomnieć autora "Zemsty". "Aleksander Fredro jest w złym humorze" - to tytuł książki Jarosława Marka Rymkiewicza, w której poznajemy wspaniałego komediopisarza wiecznie umęczonego podagrą i innymi chorobami.

Z jakich materiałów źródłowych pan korzystał?

- Z "Dzienników" Mrożka, z listów Mrożka do Jana Błońskiego, z listów Mrożka do Stanisława Lema, korespondencji Błońskiego z Mrożkiem, korespondencji Jeleńskiego z Gombrowiczem. Ze wspomnień Kazimierza Głaza "Gombrowicz w Vence". A konkretne dialogi? Jest ileś dialogów w sztukach Mrożka i Gombrowicza. Ktoś, kto wystawiał ich teksty, odruchowo słyszy tę frazę. Jesteśmy w kurorcie. Aż się prosiło, żeby sięgnąć po dialogi np. z "Garbusa" Mrożka. Epilog sztuki powstał zaś na podstawie tekstu napisanego przez Sławomira Mrożka po śmierci Witolda Gombrowicza i fragmentów jego dziennika z tego okresu.

Ale mimo tych cytatów i źródeł sztuka jest fantazją, moim zmyśleniem. Film "Zakochany Szekspir" też przedstawia historię, która prawdopodobnie nigdy się nie wydarzyła, a jednocześnie jest piękną przygodą z kulturą tamtego czasu. Moja sztuka też próbuje być taką przygodą z polską kulturą tamtego czasu. Kulturą, z której wyrośliśmy, która nas stworzyła.

W tym samym czasie ukazała się też drukiem i miała już swoją prapremierę w Teatrze Miejskim w Gdyni sztuka Pawła Huelle o Gombrowiczu.

- Przeczytałem ją z zainteresowaniem. Życie Gombrowicza jest prezentem dla nas wszystkich. Jego życie było teatrem. Dał nam szansę fantazjowania na swój temat. Pan Paweł Huelle skorzystał z tej szansy w sposób mądry i błyskotliwy.

A jak "Dowód na istnienie drugiego" przebiega podczas prób?

- Dyrektor Englert staje się coraz bardziej Gombrowiczem. Oczywiście żartuję, ale widzę, że już nawet w wywiadach cytuje Gombrowicza. Obaj panowie (Mrożka gra Cezary Kosiński) traktują role bardzo serio. Tekst zmienia się podczas prób dzięki całemu zespołowi aktorskiemu. Kamila Baar, Monika Dryl, Dominika Kluźniak, Grzegorz Kwiecień i Marcin Przybylski również są życzliwymi współtwórcami. Atmosfera podczas prób pozostanie dla mnie na zawsze pięknym wspomnieniem, niezależnie od tego, jak się potoczą dalej losy tej sztuki i tego spektaklu.

W posłowiu do sztuki pisze pan, że na YouTubie można znaleźć wykład nauczycielki, która tłumaczy licealistom, jakie są różnice i podobieństwa twórczości Mrożka i Gombrowicza. "Nie uważałbym za błąd zakończenie przedstawienia tą prezentacją" - pisze pan. Rzeczywiście włączy pan ten cytat z sieci do spektaklu?

- Nie, nie włączę do spektaklu, także dlatego, że "wykład" zniknął z YouTube'a.

A czym pana ujął?

- Pryncypialnością. Nauczycielka mówi na przykład, że jeden ma poczucie humoru społeczne, drugi egzystencjalne. Jeden jest bardziej biologiczny, a drugi wiąże swoje myślenie z socjologiczną wizją świata. Prawda. Tyle że w tym wykładzie widać było jak na dłoni, że klasyfikacja zwykle okalecza. Oczywiście od tego są osoby uczące, żeby porządkować. Ale to nie jest takie proste, bo ci dwaj panowie z trudem dają się zmieścić w jakichkolwiek rubryczkach. Dwa ważne nazwiska polskiej kultury XX wieku. Jest pewna prawidłowość w naszej literaturze, że jak jest Mickiewicz, to musi być Słowacki, jak Sienkiewicz, to Prus. Jak Gombrowicz, to Mrożek.

*Zdjęcie z próby przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji