Artykuły

Schiller (słowa o)

(jakie to wygodne, no ale dobrze, niech będzie, tym razem w punktach)

1. Schiller to początek sztafety pokoleń, w której (zawsze po mieczu) przekazywano sobie pałeczkę:

Schiller-Axer-Swinarski-Lupa-Warlikowski, Jarzyna, Klata (kto zostanie na liście, od czyjego nazwiska pójdzie kolejna strzałka, to się dopiero okaże, w chwili obecnej tu trop się urywa, w ostatnim pokoleniu jeszcze żaden z panów nie pozostawił dziedzica, ani dla lutni, ani dla imienia - być może to jest właśnie koniec). Nie ma matek w historii polskiego teatru - tu wszystko spada z krwią ojca na syna, chociaż były też reżyserki (Zamkow, Skuszanka, Lipińska, Cywińska i tak dalej), wspomina się o nich jednak tylko przy specjalnych okazjach.

2. Schiller to repertuar, być może z pominięciem niektórych tytułów, jak choćby "Krakowiaków i Górali" - kanon. ("Dziady", "Nie-Boska komedia", "Kordian", Shakespeare i tym podobne, które wciąż na nowo trzeba robić, i robić, i robić). A z drugiej strony: polskie prapremiery (choćby Brechta, co było przecież nie do przecenienia, Berliner Ensemble w Warszawie, rok pięćdziesiąty drugi, niedowierzanie, fascynacja, Helene Weigel na wozie, Swinarskiego notatki z prób, "Karabiny pani Carrar", Kalina Jędrusik na statku o siedmiu żaglach, czterdziestu armatach, zawstydzony Łomnicki, który nie miał odwagi dosiąść się do stolika w SPATiF-ie, gdzie siedzieli Schiller z Axerem i Brechtem, chwilę później: wielki Ui Łomnickiego, co by tam jeszcze).

I teatr, nie bójmy się tego słowa, zaangażowany (plakatowy i polityczny, najgorsze, niedżentelmeńskie agitki, obrzydliwe, czy to jeszcze w ogóle jest teatr, no i co, że się wyskrobała, było nie dawać dupy, poza tym to w ogóle nie jest uniwersalne, ja nigdy się nie skrobałem), zeittheater i faktomontaże (ten okropny niemiecki teatr, najświeższa dostawa prosto z Berlina).

3. Schiller to bohater pewnej fantazji, którą miewam od czasu do czasu: lubię wyobrażać go sobie, jak z Alei Solidarności skręca w ulicę swojego imienia, wychodzi na Miodową, gdzie przeniesiono jego PIST, teraz Akademię Teatralną imienia Aleksandra Zelwerowicza, idzie po schodach, może go to męczy i przystaje na chwilę, widzi na zdjęciach choćby Łomnickiego, tego samego, wielu, wielu innych, o istnieniu części z nich w ogóle nie miał pojęcia, rozpoznaje znajome twarze na zdjęciach, może tylko nazwiska, łapie oddech i wchodzi jeszcze kilka pięter do góry, zasiada w sali swojego imienia, gdzieś na strychu, krztusi się od kurzu, wychodzi wkurwiony, może przystaje przy wyjściu (czy oddał płaszcz w szatni, czy też było tak ciepło, że przyszedł w samym garniturze?), idzie Miodową do końca, skręca w Krakowskie Przedmieście, idzie Krakowskim Przedmieściem do końca, skręca w lewo (jak mógłby inaczej?), idzie w dół, przystaje, wymienia znaczące spojrzenia ze swoim popiersiem, milczy, idzie do kasy i kupuje bilet, idzie na balkon, balkon zawsze reagował najbardziej żywiołowo - teraz balkon milczy, ma dość kindersztuby, żeby milczeć, choć też mu się pewnie nie przelewa, gdyby było inaczej balkon siedziałby przecież na parterze. Nie podoba mu się to, co widzi, wychodzi w przerwie - albo nie, wychodzi przed końcem pierwszego aktu, teatr nosi imię Arnolda Szyfmana (czy myśli "ten chuj wyrzucił mnie z pracy, a ja teraz muszę z pomnika świecić oczami za to, co tam się wyrabia?) - jak widać, bardziej niż o samego Leona Schillera, chodzi o ducha ojca Hamleta.

Zrezygnowany jedzie do Łodzi (to przecież człowiek-instytucja, choć nigdy nie miał nic wspólnego z filmem). Nie wiem, co myśli na ten temat.

4. To dobry patron - nie zachowały się żadne rejestracje spektakli, a i zdjęcia nie są w najlepszej jakości. Niestety, podobnie jak Hübner i Axer, zostawił po sobie pisma, z którymi trzeba się czasem zmierzyć (na szczęście, nie wznawiane po roku '89, po roku '89 wydano tylko "Pastorałkę", najwyraźniej była znacznie ważniejsza od "Theatrum militans" czy "Na progu nowego teatru"). Nie pozostawił po sobie niestety bon motów, które by można bezrefleksyjnie przywołać przy tej czy innej okazji, chociaż są jeszcze w Łodzi ludzie, którzy wspominają go z pewnym szacunkiem, może nawet z tęsknotą.

5. Bojówki, gaz, gaz, gaz na widowni, nagonki, demonstracje ("Dziennik Polski" może się schować ze swoimi gwizdkami), powód, by myśleć o trzeciej RP, że jest drugą, choć nie doczekaliśmy się jeszcze przewrotu majowego, no i poetów mamy znacznie słabszych - nie ma co zresztą porównywać jednego z drugim, można za to - myślę, że nie miałby nic przeciwko - wziąć go sobie jako patrona (jak na bierzmowaniu, Leon Schiller na trzecie imię, to przecież dobry patron), święty Schiller, patron zwolnionych z pracy ludzi teatru (dobrze jest uczestniczyć w jakiejś wielkiej tradycji kultury polskiej, nieprawdaż?) i niejaka obietnica na przyszłość, że, drodzy bracia i drogie siostry, też będziecie (będziemy) mieć ulice swojego imienia, pomniki i przede wszystkim, małą czarną salkę na strychu Akademii Teatralnej (a kto wie, może i nagrodę przyznawaną przez ZASP, o ile oczywiście ZASP nas przeżyje).

6. Polska teatrologia - no tak, też Schiller. Chociaż warto zadać sobie to pytanie, czy - gdyby nie on - nie pojawiłaby się w Polsce nauka o teatrze w jakimś innym wariancie? Ostatecznie, przecież i tak wygląda ona teraz trochę inaczej niż wtedy, gdy w głowie Leona Schillera de Schildenfelda pojawił się pomysł, który stał się ciałem. Na pewno dużo rzeczy wyglądałoby wtedy (teraz) inaczej. Być może nie byłoby Raszewskiego, a wraz z nim wielu kobiet i mężczyzn. Być może z kim innym wymieniałaby listy Małgorzata Musierowicz. Być może nie byłoby Instytutu Teatralnego albo powstałby w innej formie. Może powstałby wcześniej. Albo później. Albo wcale. Myślę, że nie można przypisywać mu (Schillerowi) wszystkich zasług (za wszystko, za Brechta, za "Dziady", za "Cyjankali" i tak dalej, i tak dalej, bez końca) - myślę, że gdyby go nie było, tak czy owak coś musiałoby się wydarzyć. Oczywiście, wiele rzeczy mogłoby wtedy wyglądać zupełnie inaczej. Może inny model teatru starano by się przywracać po wojnie? Może teatr stawiałby przed sobą inne zadania? Jeśli w ogóle stawiałby przed sobą zadania. Bo, co zresztą bardzo dobrze można zauważyć siedząc na widowni, są teatry, które nie mają takich ambicji. W tym sensie, nie bałbym się postawić tezy, że nawet ci, którzy ciepło myślą o Schillerze, jego wizji teatru i jego spuściźnie, tak naprawdę mają go w dupie.

7.

- Jaki teatr robiłby teraz Schiller?

- Nie wiem. Czy to ważne?

- Wydaje mi się, że to ważne.

- Nie wydaje mi się.

- Pomyślmy.

- Dobrze. Chyba nie robiłby tak dużych inscenizacji. Chociaż może dostałby taki budżet, żeby zrobić coś dużego. Ale pewnie w jakiejś koprodukcji. Albo musiałby zgłosić projekt na "Klasykę Żywą". Albo rozłożyć realizację na raty. Dużo możliwości.

- Myślisz, że wniosek zostałby rozpatrzony pozytywnie?

- To zależy. Może. Nie wiem zresztą. Ale gdyby nie, myślę, że być może robiłby jakieś kameralne spektakle, nawet, gdyby scenografia była tak duża, jak ta Pronaszków, miałby znacznie mniejsze obsady. No i mógłby się pożegnać z tłumami statystów.

- Czemu?

- No bo nie ma już tłumów statystów. Może jakiś chór, ale tylko w musicalu.

- Myślisz, że zrobiłby teraz musical?

- Nie wiem. Raczej nie zrobiłby "Opery za trzy grosze".

- Jak to?

- Najprawdopodobniej nie dostałby praw. No i może nie wierzyłby już w to, że tym tekstem można cokolwiek załatwić. Albo za bardzo dusiłby się z panią Weill na plecach, która pilnowałaby partytury. I dbałaby o tekst znacznie bardziej niż Brecht. (Są dowody, że nie dbał)

- A czy to nie jest tak, że coś sobie projektujesz, że starasz się coś teraz załatwić, swoje marzenia, rozczarowania i frustracje?

- To swoją drogą.

8. Wreszcie, z Leonem Schillerem wiąże się dosyć dziwna historia urodzinowa sprzed kilku lat (to nie były moje urodziny) i zadanie, którego koniec końców nie udało mi się wykonać (wszyscy byli już mocno pijani). "Podejdź tam i powiedz tej pani, że jej tatuś wstydziłby się za to, co ona mówi teraz o moim spektaklu." Więc przynajmniej jeszcze kilka lat temu byli tacy, którym Leon Schiller nie był obojętny. A jak jest z tym dzisiaj? Trudno powiedzieć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji