Artykuły

Arystokraci w show-biznesie

"Operetka" w reż. Mikołaja Grabowskiego w Teatrze IMKA w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

To poważna lekcja polskości w operetkowym wydaniu, bo sztuka Witolda Gombrowicza okazuje się wciąż aktualna.

W Gombrowiczowskiej "Operetce" przygotowanej w warszawskim Teatrze IMKA Mikołaj Grabowski pełni funkcję demiurga. Pojawia się jako dyrygent orkiestry i kreator rzeczywistości.

Wszystko zaś toczy się w rytm znakomitej muzyki Tomasza Kisewettera, tej samej, która towarzyszyła polskiej premierze "Operetki" wyreżyserowanej przez Kazimierza Dejmka przed niemal 40 laty. Teraz została na nowo zaaranżowana i nie wykonuje jej orkiestra, lecz skromny kwartet.

Spektakl daje gorzki obraz społeczeństwa ukazany w operetkowej formie, taką "niby historię wesołą, a okropnie przez to smutną". To opowieść o ludziach, którzy nieustannie kogoś udają, poszukując własnej tożsamości. Grabowski rozbiera nas do nagości. Pokazuje pustkę, zawiedzione ambicje, niespełnione nadzieje. Idąc zaś za myślą Gombrowicza, mocno dworuje sobie z dzisiejszych demiurgów i dyktatorów różnych mód, do których nakręcone przez media społeczeństwo ma stosunek niemal wiernopoddańczy.

Mistrz Fior w kreacji Jakuba Przebindowskiego stylizowany jest na słynnego Karla Lagerfelda. Przebindowski słynie z nienagannych manier, ma także talent wokalny. Świetnie oddał twórczy niepokój swego bohatera, ale również jego zblazowanie i bezradność. Ten Fior dzielnie nosi brzemię narzucone mu jako kreatorowi mody, ma też świadomość oczekiwań, jakie stawia przed nim ludzkość.

Groźny jest hrabia Hufnagiel w interpretacji Tomasza Karolaka. Z pozoru to brat łata, sympatyczny i otwarty na ludzi, "skory do wypitki i do wybitki", ale to baczny obserwator, badacz społecznych nastrojów. Karolak doskonale wyczuł psychikę trybunów ludowych, którzy potrafią wsłuchać się w głos tłumu, by dojść do władzy. Chłopskim sprytem wciąga w swoją grę szacownego profesora. Andrzej Wichrowski interesująco wcielił się w naukowca, który mimo niekwestionowanego dorobku czuje się niedoceniany. W komitywie z Hufnaglem upatruje szansę wydobycia się z anonimowego cienia.

Reżyser kieruje też ostrze Gombrowiczowskiej satyry na dzisiejszych arystokratów, którzy lekce sobie ważą mezalians i świetne nazwisko, a historię rodu traktują jako kartę przetargową w transakcjach małżeńskich. Aby więc podreperować majątek, Księżna Himalaj (znakomita i wyrazista Iwona Bielska) najprawdopodobniej zgodziła się na poślubienie "sadownika z Grójca" (Andrzej Konopka), który za wniesione w posagu miliony nosi tytuł Księcia Himalaj.

Jeśli zaś ktoś uważa, że Krzysztof Wieszczek (Szarm) i Marcin Kalisz (Firulet) nie przypominają rasowego hrabiego i barona, niech przypatrzy się światu dzisiejszego show-biznesu. Odnajdzie tam niejednego celebrytę podpisującego się arystokratycznym pseudonimem.

Jedyną osobą, która nie pasuje do tej gry obłudy i pozorów, pozostaje Albertynka. W ujęciu Magdaleny Boczarskiej jest uosobieniem tego, co naturalne, kruche i piękne. Jest bezbronna niczym Iwona z "Iwony księżniczki Burgunda". Swoją nagością przywraca pierwotny sens tak bardzo zblazowanemu dziś światu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji