Artykuły

Ewa Podleś i poznaniacy podbili Wrocław

Mieczysław Dondajewski z impetem wszedł w muzyczny Wrocław. Jednego wieczora dał premierę "Samsona i Dalili" C. Saint-Saensa i "drobiazg" G. P. Telemanna - "Pimpinone" w Auli Leopoldina. Wrocławianie owacjami na stojąco przyjęli pierwsze realizacje nowej dyrekcji: wystarczyły aż albo tylko cztery miesiące wytężonej pracy.

Opera Saint-Saensa rzadko gości na scenach. Wymaga od realizatorów wielkości i pokory jednocześnie. Mieczysław Dondajewski (kierownictwo muzyczne) i Robert Skolmowski (reżyseria) podeszli z estymą do dzieła i zrealizowali każdą nutę. Epicka opera opowiadająca dzieje miłości i nienawiści Samsona i Dalili opiera się w zasadzie tylko na dwóch postaciach tytułowych i bardzo łatwo podczas realizacji można popaść w śmieszność bądź nudę. Skolmowski zrezygnował z rodzajowości na korzyść uniwersalnej metafory i symbolicznego skrótu. Rozlewność epicką rekompensuje dyskretną inscenizacją scen zbiorowych. Siłą przedstawienia jest Dalila w wykonaniu Ewy Podleś. Artystka nie tyle grą aktorską, ile głosem cieniuje nastroje i emocje, które nią targają. Kiedy śpiewa, magnetyzuje partnerów i widownię. Szkoda tylko, że we Wrocławiu zabrakło Samsona. Tomasz Madej, dobrze zapowiadający się tenor, zmierzył się z tą partią za wcześnie. W jego ładnym głosie wyczuwa się jeszcze niepewność.

Pisząc o tej premierze, nie można nie wspomnieć o znanej poznaniakom Teresie Kujawie. Po dłuższej przerwie znów zobaczyłem pomysłową choreografię, która nie była li tylko operową wstawką.

Po wielkim śpiewaniu Opera Wrocławska zaprosiła swoich gości na wielkie intermezzo do Auli Leopoldina. Jan Kulma zrealizował po raz wtóry "Pimpinone" między innymi dlatego, że zachowały się projekty niesamowitych wręcz kostiumów nieżyjącej Zofii Wierchowicz. Opera znalazła też świetnych odtwórców, można by rzec mistrzów śpiewania oper Telemanna: Agnieszkę Dondajewską i Józefa Fraksteina. Vespetta, służąca, szuka pracy. Wykorzystując swój spryt, stara się omotać sknerę Pimpinone. Szybko przestaje jej wystarczać taka rola i dzięki intrygom zostaje jego żoną. Niespożyta, zmierza do zawładnięcia całym majątkiem. I tak ucieszna krotochwila zamienia się w tragedię. Tekst opery Telemanna skrzy się dowcipem, kalamburami a Agnieszka Dondajewska i Józef Frakstein potrafią , wszystko atrakcyjnie wyśpiewać i aktorsko wygrać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji