Artykuły

Dziecko, musisz śpiewać!

ELŻBIETA KACZMARZYK-JANCZAK na występ Placida Dominga Warszawa czekała bardzo długo. Początkowo miał to być tylko recital z orkiestrą, a tu całe i ogromnych rozmiarów dzieło Wagnera!

Jednym z najważniejszych wydarzeń muzycznych mijającego roku w Polsce było estradowe wykonanie dramatu muzycznego Ryszarda Wagnera "Walkiria" na deskach Opery Narodowej. Publiczność i licznych sponsorów przyciągnęło jednak nie tyle nazwisko geniusza z Bayreuth, co wielkiego hiszpańskiego śpiewaka Placida Dominga. Jednak nawet najlepsza muzyka i jedyna gwiazda w obsadzie nie są gwarantem pełnego sukcesu. Na szczęście u boku Dominga wystąpili świetni śpiewacy, m.in. Elżbieta Kaczmarzyk-Janczak [na zdjęciu]. Szczecinianka.

Ta młoda i utalentowana śpiewaczka swoje pierwsze muzyczne kroki stawiała w Chórze Politechniki Szczecińskiej. - To dzięki Janowi Szyrockiemu uwierzyłam, że potrafię i powinnam śpiewać - opowiada primadonna Opery Wrocławskiej. - Do Chóru PS trafiłam po maturze zdanej w szczecińskiej "szóstce". Moim głosem zainteresowała się sama Krystyna Szostek-Radkowa, która zawyrokowała: Dziecko, musisz śpiewać! No i tak to się zaczęło.

Kandydatka na gwiazdę opery wzięła kilka lekcji u pani Szostek-Radkowej, spakowała walizki i pojechała do Wrocławia. Tam najpierw zakwalifikowano ją jako sopran (w zespole Szyrockiego od razu trafiła do altów!), ale w trakcie studiów ostatecznie została mezzosopranem/altem. - Śpiewać nauczyła, mnie przede wszystkim pani Jolanta Żmurko - opowiada - Potem zaufaniem obdarzył mnie Ryszard Karczykowski, który dobrze - jego zdaniem - rokującym młodym śpiewakom udziela lekcji prywatnych lub zaprasza na swoje kursy mistrzowskie. Po akademii dostałam angaż do Opery Wrocławskiej, gdzie teraz śpiewam czołowe partie mezzosopranowe, m.in. w "Tetralogii" Wagnera Zaproszono mnie też na naszą kolejną superprodukcję w Hali Ludowej - "Carmen", w której zaśpiewam rolę tytułową.

Mimo wielu udanych kreacji w repertuarze włoskim (choćby Azucena w nagraniu "Trubadura" Verdiego, gdzie śpiewa u boku znakomitej Barbary Kubiak) Wagner wydaje się w życiu szczecińskiej wrocławianki "motywem przewodnim". Propozycja występu u boku Placida Dominga nadeszła, gdy primadonna w najlepsze pucowała okna - Myłam sobie te okna - opowiada artystka - a tu nagle telefon! Bardzo niechętnie podeszłam i ze zniecierpliwieniem odebrałam, a tu w słuchawce... No, własnym uszom nie wierzyłam! Maestro Kaspszyk widzi mnie w roli Fricki na scenie Opery Narodowej. Oczywiście, okno jest do dzisiaj nie umyte! Zwłaszcza że za chwilę lecę do Bonn, gdzie w tamtejszej operze zaśpiewam rolę Wenus w "Tannhauserze" Wagnera...

Na występ Placida Dominga Warszawa czekała bardzo długo. Początkowo miał to być tylko recital z orkiestrą, a tu całe i ogromnych rozmiarów dzieło Wagnera! Recenzenci byli zgodni: obok wielkiej kreacji Dominga znakomitą Fricką była Elżbieta Kaczmarzyk-Janczak.

- Byłam pewna, że Maestro nie będzie chciał mnie posłuchać. Fricka pojawia się w II akcie. Sądziłam, że Domingo na porannej próbie zaśpiewa swoje fragmenty i wróci do hotelu się wyspać albo pójdzie pozwiedzać Warszawę. A tymczasem, gdy skończył śpiewać, zasiadł na widowni i zaczął bardzo uważnie mnie obserwować. Gdy skończyłam, podszedł do mnie, dał kilka wskazówek i... obsypał takimi komplementami, że... Tyle się mówi w naszym środowisku o jego życzliwości i koleżeństwie. Przekonałam się, że nie ma w tym cienia przesady, a wręcz przeciwnie - opowiada śpiewaczka.

Warto przy okazji wspomnieć, że komplementy Placida Dominga mogą mieć (i zazwyczaj mają) przełożenie na konkretne propozycje występów. Gwiazdor jest przecież równocześnie dyrygentem i dyrektorem dwóch prestiżowych teatrów: w Los Angeles i Waszyngtonie. Życzymy pani Elżbiecie wypłynięcia na szerokie wody. Okna wprawdzie nie umyła, ale czasem warto zainwestować w okno na karierę.

I tylko pytanie: dlaczego nie występuje w rodzinnym mieście? Czy Opera na Zamku nie wie o istnieniu tej utalentowanej śpiewaczki, która bardzo chętnie przyjmie zaproszenie do "Carmen" czy "Trubadura"? - Często tęsknię za rodzinnym miastem. Mam tu nadal przyjaciół i rodzinę. Bywałabym częściej, gdyby pojawiały się propozycje występów. Zawsze się dziwiłam, dlaczego śpiewając w różnych polskich teatrach, nie mam jakoś szczęścia do szczecińskiej opery. Warcisław Kunc bywał we Wrocławiu na premierach, obsypywał mnie komplementami, ale nigdy nie wystosował zaproszenia - żali się śpiewaczka.

A może obecna dyrekcja Opery na Zamku [w Szczecinie] naprawi ten błąd?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji