Artykuły

Srebrnej róży czar

Spektakl "Kawaler srebrnej Róży" Ryszarda Straussa odbędzie się w niedzielę o godz. 19 w Teatrze Na­rodowym. Jest to jedna z najwybit­niejszych oper w całej historii tego gatunku.

Po premierowym przedstawieniu 26 stycznia 1911 r. chętnych do obejrze­nia opery było tak wielu, że zostały uru­chomione specjalne pociągi do Drezna, które dowoziły widzów z innych miast niemieckich. Od tej pory ta poetycka komedia na wielkich scenach świata cieszy się nie słabnącym powodzeniem. Z czasem stała się najpopularniejszym dziełem kompozytora, a nawet całej. XX-wiecznej opery.

"Kawaler srebrnej róży" zawdzię­cza to niebywałe powodzenie genialne­mu połączeniu oryginalnego libretta i muzyki. Mimo że partytura skompo­nowana została na olbrzymią Orkiestrę, wciąż zachowuje lekkość i wdzięk. Opiera się na szybkiej, błyskotliwej kon­wersacji, ozdabianej przejmującymi, li­rycznymi frazami. Nad wszystkim góru­je walc - tanieć dziś kojarzony nierozłącznie z miastem nad Dunajem, gdy w połowie XVIII wieku nikt podob­nej muzyki nie słyszał.

Wiedeń cesarzowej Marii Teresy, ja­kim go odmalowali Strauss i autor li­bretta, wybitny poeta i dramaturg Hugo von Hoffmannsthal, jest bliski każde­mu. Głównie dzięki barwnym posta­ciom na scenie. - Tu nie starczy już tyl­ko znakomitych śpiewaków, tu potrzeba aktorów - mówi życiu Hanna Lisowska, występująca w warszawskim przedstawieniu w roli Marszałkowej.

- Bohaterowie tej komedii używają róż­nych dialektów, jak baron Ochs mówią­cy prostą, wiejską gwarą, lub wyrażają­cy się w stylu arystokratycznym Marszałkowa i Oktawian. Musimy znać nie tylko swoje role, ale też partie part­nerów, bo tempo dialogu jest zawrotne. Jedno potknięcie i wypada się z gry. Miałam okazję śpiewać Marszałkowa już wiele razy za granicą, głównie w Berlinie, ale pamiętam jak wielkim stresem było dla mnie pierwsze podej­ście do tej roli. Dziś przygotowuję ją z dużym bagażem doświadczeń i zrozu­miałam, dlaczego "Kawaler srebrnej ró­ży" cieszy się takim powodzeniem.

Pracujący nad tą operą muzycy, a potem publiczność świetnie się bawią, czekają na swoje ulubione kwestie, z których wiele przeszło już do teatral­nego żargonu. W Warszawie, zamiast podobnej lekkości musi pojawić się ciężka praca, bo przecież całe pokole­nie muzyków nie grało tego trudnego dzieła. Na szczęście inscenizacja, którą w ramach kooprodukcji przywiózł z Teatro Carlo Felice w Genui Pier Luigi Pizzi jest bardzo czytelna i piękna. Pomoże widzom nadążać za wartką akcją komedii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji