Artykuły

Scenariusz na cztery głosy

Po latach duet aktorski Stanisław Dziedzic - Tadeusz Skoczek zajął się zapisaniem historii teatru kultowego dla kilku pokoleń studentów. Właśnie ukazał się jej trzeci i ostatni tom: "Teatr 38. Grupa Piotra Szczerskiego" - pisze Elżbieta Dziwisz w miesięczniku Kraków.

Do dużych ról w spektaklach Teatru 38 nie zostali zaangażowani. - Ale i tak ze mnie Piotr Szczerski zrobił aktora. W "Procesie" Kafki z Marianem Pankiem, obecnie profesorem, graliśmy postacie obrzydliwe, aresztowaliśmy Józefa K. - przyznał na spotkaniu w Klubie Dziennikarzy Pod Gruszką Tadeusz Skoczek.- Ze mnie Szczerski też zrobił aktora, w tej samej roli ubeka - ujawnił Stanisław Dziedzic.

- Piotrze, prosimy do nas! (to było skierowane do Piotra Szczerskiego, byłego dyrektora odnowionego Teatru 38, obecnie dyrektora Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach). Jako czwartego chcę zaprosić tego, który najwięcej o tym teatrze pisał, a dzisiaj jest dziekanem, nie wiem, czy mi wypada... Krzysztof Pleśniarowicz! -powiedział Stanisław Dziedzic. I chociaż nic na to nie wskazuje, aby wcześniej istniał szczegółowy scenariusz tego spotkania rozpisany na cztery głosy, tak to wyszło.

Fakty

Pierwszy tom historii Teatru 38 ukazał się w 2007 roku (Teatr 38. Awangardowy zespół Waldemara Krygiera), drugi w 2010 roku (Przygody z metacodziennością. Teatr 38 w latach 1960-1972), czyli parę lat minęło, a więc należało zacząć od przypomnienia kilku faktów i Stanisław Dziedzic to zrobił. Bo przecież nie sposób nie wspomnieć dwóch osób. Ireny Wollen (reżyser telewizyjny, filmowy i teatralny, zmarła w marcu ubiegłego roku), która w 1956 roku, jeszcze jako studentka polonistyki na UJ, założyła Teatr 38, oraz Waldemara Krygiera (malarz, grafik, reżyser teatralny, zmarł w 2006 roku), którego ona do teatru przyprowadziła, wtedy jako świeżo upieczonego absolwenta ASP w Krakowie. Korzystając z tego, że Jan Błoński ("to był nasz profesor, mój i Tadeusza, wiele mu zawdzięczamy") i Wanda Błońska, jego siostra, znali świetnie literaturę francuską, zwłaszcza awangardową lat 50. tamtego stulecia, Wollen i Krygier mogli realizować śmiałe, nowatorskie spektakle. Potem do Teatru 38 przyszli inni: Andrzej Skupień, Helmut Kajzar, Bogdan Hussakowski...

- U podstaw odnowionego w 1979 roku przez Piotra Szczerskiego Teatru 38 tkwi założony przez niego, studenta III roku polonistyki, teatr Judasz, potem Fantastron mający siedzibę w klubie AGH. W 1978 roku, w grudniu, Szczerski ze swoją grupą rozpoczął próby do spektaklu opartego na tekstach Becketta. W 1979 roku, za zgodą reżysera Marka Pysia oraz niektórych aktorów dawnego Teatru 38, zespół postanowił premierą Becketta reaktywować tradycję Teatru 38, który upadł przed sześciu laty - mówił Stanisław Dziedzic do wypełnionej do ostatniego miejsca sali w Klubie Dziennikarzy Pod Gruszką (na spotkanie z autorami książki przyszło dwóch rektorów wyższych uczelni, paru profesorów, aktorów, wysokich urzędników, plastycy, pisarze i dziennikarze z Teatrem 38 związani przed laty jako jego twórcy lub jako widzowie).

Po Becketcie i "Nowym Wyzwoleniu" (do tekstów Stanisława Wyspiańskiego i Stanisława Ignacego Witkowicza), które to spektakle reżyserowali wspólnie Piotr Szczerski i Marek Pyś, był "Proces" Kafki, "Hamlet" Szekspira, "Wariacja Pinterowska" oraz "Inne miejsca" Harolda Pintera, "Kubuś Puchatek" A.A. Milnea, "Audiencja" Vaclawa Havla, "Podniesienie kurtyny" Raymonda Coussea, "Próby" oraz "Tutam" Bogusława Schaeffera - wszystkie spektakle w reżyserii Piotra Szczerskiego. Temu reżyserowi i temu zespołowi udało się stworzyć w teatrze nową jakość.

- Bo Szczerski był dyktatorem, nie bójmy się tego powiedzieć. Strasznym dyktatorem. Ale w sztuce demokracja niekoniecznie się sprawdza - zakończył Stanisław Dziedzic (obecny dyrektor Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Urzędzie Miasta Krakowa).

- Teatr 38 to była wspólnota artystyczna i życiowa. Kto ze współczesnych młodych wie, co to była kultura studencka? To pojęcie wymazuje się dzisiaj ze społecznej świadomości. A nas na to wspomnienie rozpiera duma. Dlatego spisaliśmy dzieje jednego z najważniejszych teatrów, który był zjawiskiem w tamtych czasach, aby w ten sposób upomnieć się o swoje wartości - mówił drugi z autorów książki, Tadeusz Skoczek (obecnie dyrektor Muzeum Niepodległości w Warszawie).

Praca obu autorów nad dokumentacją dokonań Teatru 38 miała swoje początku już w 1987 roku. Wtedy ukazała się niewielka i bardzo ubogo wydana (maszynopis powielany) monografia Teatru 38. W obecnie wydanej "trylogii" Stanisław Dziedzic i Tadeusz Skoczek zadbali o bardzo rzetelne i rozbudowane przypisy, wykaz premier, indeks nazwisk, historyczne już zdjęcia, autorskie wypowiedzi twórców. Gdy patrzymy na okładkę ostatniej książki, zwraca uwagę jeszcze jedna z osób związanych z tą studencką sceną. To obecny minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, który wystąpił w Becketcie (na spotkaniu nie był obecny).

- Te bogate przypisy, cytowane przez nas dokumenty dodatkowo skłaniają mnie, aby zaapelować do osób obecnych dzisiaj na tej sali (a mamy zaszczyt gościć establishment kultury i nauki Krakowa, i nie tylko Krakowa), aby skłonili jednego, drugiego studenta teatrologii do kontynuacji opisania działalności Piotra Szczerskiego na przestrzeni wieków...- powiedział Tadeusz Skoczek, na co sala zareagowała brawami. Ten zabawny lapsus przydarzył mu się zapewne z powodu emocji, jakie 21 listopada 2013 roku w Klubie Pod Gruszką wystąpiły u wielu osób, a może nawet u wszystkich.

Wzruszenie

Piotr Szczerski przyznał się do wzruszenia, bo widzi na sali tylu przyjaciół! Jest Gosia Grzesik-Jasiak, Witek Niechciał, inni... Kiedy razem zaczynali, w Krakowie była ciemna, zimna komuna, restauracja Staropolska, Klub Dziennikarzy, Spatif, a tak to martwe miejsca. W takich realiach on, student III roku polonistyki wyskoczył, że chce założyć teatr i organizować spotkania, które były wtedy niemile widziane. No - nic. Najpierw samozwańczo mianował sam siebie dyrektorem tego teatru ("samozwańczo i bezczelnie, ale ta bezczelność sprawiła, że można było coś osiągnąć"), a następnie poszedł do dyrektora Domu Kultury Pod Baranami, aby on dał salę, w której student Szczerski przeprowadzi rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami do zespołu. I ten się na to zgodził! A więc w nocy z kolegami zawiesił plakaty, że ma odbyć się nabór. Zgłosiło się ponad 100 osób, z tego wybrano 10.... Na razie to był teatrzyk Judasz. 1975 rok.

- Ktoś mnie kiedyś zapytał, dlaczego ja wtedy robiłem teatr? Z misji? Z pasji? Odpowiedziałem: nie! Robiliśmy to bez pieniędzy, wbrew wszystkiemu, żeby nie żyć tylko komunistyczną rzeczywistością. A teatr dawał nam inną alternatywę. Był Beckett, Kafka, Schaeffer, Havel, inni. Robiłem i robię teatr oparty na szacunku dla wielkich autorów, dla rzemiosła, dla aktorów. Może

byłem dyktatorem, nawet na pewno byłem, ale akceptowanym, dla ludzi, a nie przeciw nim. A wam dziękuję (zwrócił się do autorów książki), żeście uwiecznili tamten czas, bardzo wam dziękuję! - powiedział Piotr Szczerski, lecz na tym nie zakończył. Bo jeszcze warto wrócić do wyjazdów zagranicznych. Na Zachód. Wtedy. Za komuny. Na przykład z "Procesem" Kafki. Pokazywali go na festiwalach, spotykając się tam z polską emigracją, z ludźmi Wolnej Europy, z osobami wybitnymi, jak profesor Jan Kott, papież Jan Paweł II. Kto wtedy żył, ten pamięta, co takie wyjazdy wówczas znaczyły. A potem za granicą pokazywali "Audiencję" Havla. Wtedy Havel siedział w więzieniu. A oni nic, tylko chcieli tego Havla grać. Zgłosili się do cenzury, a cenzor do nich:

- Na Havla jest zapis!

- Jaki zapis? Co to znaczy? Proszę skreślić, co się panu nie podoba - mówią do cenzora.

No i przyszedł obejrzeć spektakl. Kiedy skończyli grać, pytają:

- Co pan skreśli? Ten odpowiada:

- Nie mogę nic skreślić. Ale efekt będzie taki, że mnie chyba wyrzucą... ("tu by można wtrącić coś na temat nieoczekiwanej więzi łączącej nas z tymi urzędnikami, niby-ubekami, niby-cenzorami").

Premiera Audiencji odbyła się 29 lutego 1988 roku. Jeszcze o ustawieniu w Polsce okrągłego stołu mowy nie było...

- Nie robiliśmy teatru doraźnego, politycznego. Poprzez takich ludzi, jak Havel, jak Beckett, dotykaliśmy jądra tamtej rzeczywistości, w której w 1977 roku został zamordowany Staszek Pyjas, student, mój przyjaciel - powiedział Piotr Szczerski.

Co z tego zostało?

A zostało. Inaczej nikt by się dzisiaj nie silił się na pisanie monografii Teatru 38. A już na pewno nie mówił takich rzeczy, jak prof. dr hab. Krzysztof Pleśniarowicz, znawca teatru, którego obecni w ten listopadowy wieczór w Klubie Pod Gruszką pamięta- : ją jako recenzenta teatralnego "Dziennika Polskiego". Od 1976 roku do 13 grudnia 1981 roku. Na scenach Krakowa oglądał, a następnie pisał o wszystkim, co tam najważniejszego się działo. Lata 70. były wyznaczone przez rytm największych arcydzieł, jakie się zdarzyły w polskim teatrze po wojnie. Przez : "Umarłą klasę" Tadeusza Kantora, "Wyzwolenie" w reżyserii Konrada Swinarskiego, "Wiśniowy sad" Jerzego Jarockiego... ile by jeszcze takich spektakli należało wyliczyć! ("Teraz bym nie potrafił być recenzentem, nie zawsze mam ochotę wysiedzieć w teatrze do końca").

- Wśród najważniejszych spektakli, które zapamiętałem z tamtego czasu, jakie istnieją w mojej świadomości i wyobraźni, dwa mają szczególne miejsce. To jest "Beckett", moim zdaniem najlepsza inscenizacja Becketta, jaką widziałem w życiu, a widziałem ich kilka w Polsce i na świecie, oraz Proces Kafki. To były wielkie przedstawienia, zrealizowane wtedy wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi. Właściwie słusznie powiedziałeś Piotrze. Nie z pasji, a z rodzaju rozpaczy i niezgody na tę rzeczywistość, której próbowaliście się przeciwstawić. Ze swoim znakomitym zespołem robiłeś to w formie ważnej i wybitnej wypowiedzi artystycznej - powiedział Krzysztof Pleśniarowicz.

A potem odwołując się do obrazów zapisanych w pamięci, opowiedział o tym, co na wspomnienie inscenizacji "Becketta", mimo upływu lat, pojawia się od razu. Piotr Szczerski i Marek Pyś, wykorzystując wszystkie zakamarki tego niezwykłego miejsca, w jakim mieścił się Teatr 38 wraz z przyległościami (w oficynie Klubu pod Jaszczurami), stworzyli cały labirynt punktów orientacyjnych, odrębnie zainscenizowanych, po którym wędrowali widzowie, zatrzymując się koło aktorów recytujących fragmenty wielkich dramatów Becketta i nawiązujących dialog z widzami.

- No i ten drugi spektakl, "Proces", wyreżyserowany przez Szczerskiego. Pamiętam początek, scenę z udziałem kolegów tu obecnych. Aresztowanie studenta pod trzepakiem, na podwórku tego pasażu, gdzie znajdował się Teatr 38. To był taki incydent, jak w opowiadaniu Ikar Iwaszkiewicza. Publiczność się gromadziła, rozmawiała, paliła papierosy, a tu nagle wyszli z boku dwaj panowie i aresztowali jednego z nas. Został wyprowadzony w sposób sprawny i profesjonalny. Tak, jakby nic się nie stało. My, widzowie, zostaliśmy wytrąceni z równowagi. To wytrącenie było sytuacją psychiczną, na której reżyser mógł później budować ciąg dalszy teatralnej opowieści - kontynuował wspomnienia autor recenzji, przyznając, że oba te spektakle były w największym stopniu związane z myśleniem o tamtej współczesnej rzeczywistości.

Kontynuacja

Kontynuacja będzie, zapowiedzieli autorzy, może za dwa lata zdołają przygotować jeden obszerny tom, dodać nowe zdjęcia, dokumenty, jeszcze raz spojrzeć na dorobek Teatru 38.

- A skąd nazwa Teatr 38? - padło pytanie z sali.

- Nie wiemy, chyba "z kapelusza" ... - odpowiedział Stanisław Dziedzic. Możliwe, że w następnej książce autorzy do tego pytania powrócą i znajdą odpowiedź. Lub nie znajdą, co też może się zdarzyć.

***

Stanisław Dziedzic, Tadeusz Skoczek: Teatr 38. Grupa Piotra Szczerskiego, Prowincjonalna Oficyna Wydawnicza, Bochnia - Kraków -Warszawa 2013

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji