Artykuły

Agata Kulesza: Zarabiam 1600 zł. Aktorstwo to nie posłannictwo

- Po skończeniu szkoły nawet jeżeli aktor dostaje etat w teatrze, to zarabia niewiele. Ja zarabiam 1600 zł. Wszyscy chcą nam wmówić, że ten zawód to jest wielkie posłannictwo. To się może zdarzyć, że uniesiemy naszą pracę do artystycznego poziomu, ale to jest nasz zawód, z którego my musimy wyżyć - mówiła Agata Kulesza podczas spotkania "Aktor producent. Wolny zawód?".

Trwa 32. Festiwal Szkół Teatralnych. We wtorek zorganizowano spotkanie "Aktor producent. Wolny zawód?".

Według Mariusza Grzegorzka, rektora Szkoły Filmowej, żyjemy w schemacie dwóch dróg. - Jedna jest oficjalna; tam są etaty, dyrektorzy, poczucie bezpieczeństwa. Druga to powstawanie niszowych grup, które tworzą offowe formy teatralne. Spróbujmy się zastanowić, jak aktor ma funkcjonować w tej rzeczywistości po wyjściu ze szkoły? - pytał.

- Po szkole kończy się bezpieczny świat - mówiła Agata Kulesza. - Ja miałam od razu etat w teatrze. Nie potrafiłabym sama się przebić, dlatego mam dobrego agenta. Nie będę się przyjaźnić z producentami i z dyrektorami stacji telewizyjnych. Raz zdarzyła się taka sytuacja przy "Idzie" Pawła Pawlikowskiego, wyprodukowanej przez Opus Film. Ewa Puszczyńska to moje jedyne doświadczenie, kiedy miałam wrażenie, że jestem z producentem w drużynie. Większość wizyt producentów to wrzaski i krzyki. Kiedy Paweł poprosił o dodatkowych dziewięć dni zdjęciowych - wiemy, że to dużo i ile kosztuje - Ewa zdobyła pieniądze na pięć. Jej wiara w ten projekt dawała nam nadzieję.

"Ida" odniosła ogromny sukces w kraju i za granicą. Agata Kulesza odebrała wiele nagród za rolę Wandy, stalinowskiej prokuratorki. W czasie dyskusji podkreślono problem chowania studentów szkół filmowych i teatralnych pod kloszem.

Michał Walczak, dramatopisarz, zastanawiał się, czy szkoła nie przyzwyczaiła aktorów do opiekuńczego modelu i czy to nie przeszkadza w pracy.

Nie zgodziła się z nim Kulesza: - Aktor ma być reżyserem, producentem i dramatopisarzem? Nie można wszystkiego zrzucać na niego. Po skończeniu szkoły nawet jeżeli dostaje etat w teatrze, to zarabia niewiele. Ja ma 1600 zł. Wszyscy chcą nam wmówić, że ten zawód to posłannictwo. To się może zdarzyć, że uniesiemy naszą pracę do artystycznego poziomu, ale to zawód, z którego my musimy wyżyć.

- Te 1600 zł, o których mówisz, dla wielu ludzi po szkole to kupa kasy, która daje im szansę na starcie - odpowiedział Grzegorzek.

- Nie uciekniemy od sporu światopoglądowego. Jest grupa, która twierdzi, że oczekujący wsparcia państwa dla kultury to komuniści. Na drugim skrzydle mamy liberałów. Oni twierdzą, że kultura powinna wyżywić się sama, i my w tej dyskusji dochodzimy do podobnego sporu - podsumował Paweł Potoroczyn, producent i dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza. - W konstytucji jest zapisane, że państwo ma się troszczyć o kulturę, a to także oznacza miejsca pracy. A czasami jak słyszę, że kultura ma się utrzymać sama, to mam taki pomysł, żeby wojsko utrzymało się z tego, co zagrabi na wojnie, a policja z tego, co odbierze złodziejom.

W środę w Szkole Filmowej (ul. Targowa 61/63, budynek Z) ciąg dalszy konferencji, gośćmi będą: Jan Jakub Kolski, Piotr Dzięcioł, Łukasz Dzięcioł, Lucyna Kobierzycka i Magdalena Szwarcbart. Początek o godz. 11. Wstęp wolny.

***

Na zdjęciu: Agata Kulesza i Paweł Potoroczyn podczas konferencji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji