Artykuły

Kraków. Klata - Związkowcy. Pierwsze rozmowy

Dyrektor Starego Teatru postanowił zwołać zebranie wszystkich pracowników, chce też kontynuować rozmowy z "Solidarnością".

Po piśmie z 19 zarzutami, jakie zakładowa "Solidarność" Narodowego Starego Teatru skierowała do dyrektora Jana Klaty 5 marca, oskarżając go o nieprzestrzeganie prawa, w tym mobbing, niegospodarność i brak kontroli nad funkcjonowaniem teatru, wczoraj doszło do spotkania obu stron. Jedyne, co z niego wynika, to obustronna chęć kontynuowania rozmów.

Spotkanie zwołał sam dyrektor Jan Klata, zapraszając na nie wszystkich członków "Solidarności", czym naruszył ustawową niezależność związkowców. Ci postanowili jednak nie ominąć okazji do rozmowy i przyszli w składzie 4-osobowej Komisji Zakładowej. Pojawiły się też zaledwie cztery inne osoby z kilkudziesięcioosobowego związku. Zamysł był bowiem taki, by związkowcy zbojkotowali zebranie zwołane nie przez statutowy organ.

Jan Klata również przybył w gronie 4-osobowym - z dwoma zastępcami i radcą prawnym.

Oficjalnie spotkania nikt ze związkowców komentować nie chciał. - Wykazaliśmy się dobrą wolą, bo mogliśmy w ogóle nie przyjść. To spotkanie o niczym nie świadczy. Efekty mogą przynieść jedynie konkretne dalsze rozmowy - powiedział nam przewodniczący zakładowej "Solidarności", Tadeusz Kulawski, który podpisał wspomniane pismo z 5 lipca.

- Uważam, że to spotkanie się nie udało - uznała inna osoba z "Solidarności". - Tę rundę wygrał Klata, który sprytnie ją rozegrał. Ale jeśli w przyszłości dojdzie do rozmów merytorycznych, to on polegnie.

- To była ze strony dyrekcji konfrontacja, o czym świadczy już fakt, że spotkanie związkowe ogłosił Jan Klata, co innego, gdyby zwołał zebranie pracowników - powiedział nam inny przedstawiciel władz "Solidarności" Starego Teatru.

- To niejako ciąg dalszy odpowiedzi na nasze pismo z 5 marca, które, zdaniem Jana Klaty, albo mówi nieprawdę, albo przerzuca winę na przewodniczącego naszego związku. Nazwałbym to spotkanie pyrrusowym zwycięstwem. Pokazaliśmy, że nie jesteśmy chłopcami, którymi można manewrować i wyszliśmy. Ale też niczego nie osiągnęliśmy. Czas rozmów przed nami. Łatwo nie będzie, gdyż Jan Klata ma przekonanie, że może sprawować rządy autorytarne, że Układ Zbiorowy, który podpisał, nie obowiązuje, podobnie jak inne przepisy - dodał działacz "Solidarności".

Wczoraj rozmów o konkretach prawie nie było, z wyjątkiem wątku godzin nadliczbowych, których temat poruszył sam dyrektor (przypomnijmy, w jednym miesiącu skumulowały się do 860 godzin, w innym - do ponad 500). Jan Klata, ustami radcy prawnego, wytłumaczył się z nieudzielania przez ponad dwa miesiące odpowiedzi na marcowe pismo, był to rzekomo czas potrzebny na jej przygotowanie.

Odpowiedź, jak słyszymy, dalece nie zadowoliła związkowców, podobnie jak wczorajsze spotkanie, przerwane przez stronę związkową.

Na razie Tadeusz Kulawski ma dziś odpowiedzieć na pismo dyrektora Klaty, którego wreszcie się związkowcy doczekali. Dodajmy, że w ostatnich dniach zapisało się do teatralnej "Solidarności" sześć osób.

Po wczorajszym spotkaniu Jan Klata postanowił zwołać zebranie wszystkich pracowników, chce też kontynuować rozmowy ze związkowcami.

Obszernie o zarzutach wobec Jana Klaty pisaliśmy w środę 7 maja w artykule "Stary Teatr. Szczątki. Bilans szesnastu miesięcy dyrektora Jana Klaty". '

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji