Artykuły

Dyrektor Szczerski: młodzi reżyserzy proponują mi teraz sztuki Mrożka

Sławomir Mrożek był bohaterem kończącego się sezonu w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Dyrektorowi Piotrowi Szczerskiemu nie udało się zmienić patrona, ale uczcił dramatopisarza, nazywając jego imieniem dużą scenę. Dyrektor opowiada nam też o planach na następny sezon.

Agnieszka Gołębiowska: Koniec końców duża scena teatru została Pokojem Mrożka.

Piotr Szczerski: Chciałem uczcić Mrożka, jako że był z nami wyjątkowo związany. Bywał tu nie tylko na swoich premierach, ale też przyjeżdżał prywatnie, bywał na próbach sztuk innych reżyserów. Czuł się tutaj jak u siebie w domu. Dlatego chciałem nazwać teatr jego imieniem, ale opór środowiska, przywiązanie do tradycji okazały się mocniejsze. Nie chcę z tym polemizować. Gdyby mój projekt autorski został przyjęty entuzjastycznie, miałoby to sens. Wielu kielczan było za, ale wielu było przeciw, a teatr ma łączyć, a nie dzielić. Mamy dość podziałów politycznych, to po co jeszcze w teatrze.

A chciałem zmienić nazwę, bo uważam, że Żeromski jest w tak wielu miejscach uhonorowany w tym mieście, że niekoniecznie musi też być patronem teatru. Przed wojną to był Teatr Polski, nazwę zmieniono w 1946 roku. Cieszę się, że patronem nie została Hanka Sawicka, bo na pewno bym walczył o zmianę. Natomiast Żeromski jest wielkim autorem polskim, co do tego nie ma dwóch zdań, będziemy przecież teraz robić jego "Dzieje grzechu". Ale kiedy zwyciężyło przywiązanie do "Żeromskiego", pomyślałem, że skoro mała scena parę lat temu została nazwana Pokojem Becketta, to dużą nazwę Pokojem Mrożka.

To zdjęcie Becketta z Mrożkiem w foyer jest uzupełnieniem tej idei...

- Przysyłając mi to zdjęcie, Susana Mrożek napisała: "Twoi dwaj przyjaciele". Nie miałem możności poznać Becketta, ale jest moim duchowym przyjacielem, cały mój teatr wywodzi się z Becketta, wszystkie jego sztuki reżyserowałem. A Mrożek jest tym, z którym miałem przyjemność się spotykać, reżyserować jego sztuki. Cieszy mnie fakt, że jeden z najwybitniejszych Polaków, który spoczywa w Krakowie w katedrze św. Piotra i Pawła obok księdza Piotra Skargi, ma swój pokój w naszym teatrze.

Nie udało się w tym roku uzyskać w Ministerstwie Kultury pieniędzy na Festiwal Mrożka, ale nie rezygnuje pan z pomysłu?

- Będziemy jeszcze próbować w przyszłym roku, miejmy nadzieję, że się uda. Gdyby były pieniądze z ministerstwa, dodatkowe byśmy tutaj znaleźli i w tym Pokoju Mrożka teatry by pokazywały sztuki Mrożka. To bycie dramatopisarza tutaj nie może się sprowadzać do kapelusza, który jest w foyer, czy do tablicy. Bardzo mnie cieszy, że młodzi reżyserzy, którzy często krytycznie się odnosili do Mrożka, proponują mi teraz jego sztuki. Pamiętam wywiad z Krzysztofem Warlikowskim, który powiedział, że gdyby miał wystawić Mrożka, to wolałby pracować na zmywaku w Londynie. A tu jeden z najzdolniejszych młodych reżyserów przychodzi do mnie i chce robić "Ambasadora" Mrożka. To bardzo dobry objaw.

W czwartek w teatrze odbyło się głośne czytanie "Ambasadora", które wyreżyserował Michał Kmiecik. Podjął pan już decyzję, czy wystawi tę sztukę?

- Jestem pod wrażeniem tego, co zrobili. Nie mam na razie pieniędzy, ale chciałbym ją wystawić. To jest dobry tekst. Będzie go można posłuchać jeszcze 27 czerwca podczas Białej Nocy. Mrożek zdiagnozował w nim rosyjskie imperialne myślenie.

A co widzowie zobaczą w przyszłym sezonie?

- Najważniejszy jest 17 września i premiera spektaklu "Hemar. Poeta przeklęty". Data jest nieodłącznie związana z agresją wojsk sowieckich na Polskę i koniecznością ucieczki Hemara ze Lwowa z powodu jego piosenki o Hitlerze "Ten wąsik, ach ten wąsik". Ponieważ Stalin był w sojuszu z Hitlerem, to Hemar za ten tekst znalazł się na liście osób do aresztowania i musiał uciekać. Nigdy już do Lwowa nie wrócił. A był poetą przeklętym, bo w PRL wszyscy śpiewali jego szlagiery, a nazwisko Hemara nie istniało. Chcę, żeby widzowie sobie uświadomili, kim był. Chcę go przywrócić polskiej kulturze.

Będzie też Żeromski.

- W listopadzie uczcimy Rok Żeromskiego premierą adaptacji powieści "Dzieje grzechu" w reżyserii Michała Kotańskiego. Wiktor Rubin, po "Joannie Szalonej; królowej" i "Carycy Katarzynie" przygotowuje spektakl autorski z Jolantą Janiczak o Elżbiecie Batory, krewnej polskiego króla, którą oskarżano o kąpanie się we krwi. Będzie to ostatnia część tryptyku o szalonych kobietach w historii. Jeden z najzdolniejszych reżyserów młodego pokolenia Paweł Świątek przygotowuje spektakl, do którego Mateusz Pakuła pisze specjalnie dla nas tekst. Na pewno Mirosław Bieliński zrobi w Pokoju Becketta komediowy horror "Wrócę przed północą" Petera Colleya. Ja jestem cały czas pod wrażeniem Hanocha Levina i po sztuce "Jakiś i Pupcze" chciałbym przygotować spektakl na podstawie jego tekstów kabaretowych "Levin show".

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji