Artykuły

Gej na szczytach władzy

- Gejostwo Edwarda ma inny wymiar - jest kluczem do wolności. Jednocześnie otwiera drzwi do wielu tematów, przede wszystkim nietolerancji, ale i braku akceptacji ustalonego porządku. Obie te sprawy dla ludzi nieuznających odmienności, pragnących dominować i zdobyć bezwzględną władzę stanowią pretekst do agresji, represji, a w końcu przejęcia władzy za wszelką cenę - o roli Edwarda II w Starym Teatrze w Krakowie mówi JAN PESZEK.

Jan Peszek - aktor o roli Edwarda II w Starym Teatrze i o odmienności, która budzi agresję, mówi Jackowi Cieślakowi:

Rz: Jak pan zareagował na propozycję zagrania Edwarda II? Czy pomyślał pan, że to kolejna pana gejowska rola, a może ucieszył się, bo dawno w Polsce nie grano sztuki Marlowe'a?

Jan Peszek: Homoseksualny kontekst postaci Edwarda na pewno nie wysunął się na pierwszy plan. Najważniejsze jest dla mnie to, że Marlowe napisał fantastyczną sztukę, świetnie przetłumaczoną przez Juliusza Kydryńskiego. To wielka przyjemność móc obcować z wybitnym tekstem, której współczesne na ogół mi nie dają. Jeśli miałem jakieś wątpliwości, to dotyczyły mojego wieku. Zastanawiałem się, czy nie jestem za stary na rolę Edwarda, który był co najmniej dwukrotnie młodszy ode mnie.

Chociaż skończył pan 70 lat, utrzymuje pan sprawność 40-latka. Ale czy coś wynika ze zmiany wieku postaci?

- Anna Augustynowicz przygotowała ascetyczną adaptację sztuki. Ograniczyła liczbę postaci, które grają tylko aktorzy. W jej scenariuszu wiek i płeć nie mają szczególnego znaczenia.

W roli królowej Izabeli występuje pana syn Błażej.

- Tak, i nie tylko z powodu nieobecności kobiet w teatrze elżbietańskim. Reżyserka zrezygnowała z wielu wątków, ale dzięki temu widzimy Edwarda w coraz to nowym świetle. Oczywiście, osią dramatycznej sytuacji jest jego orientacja seksualna, która była jednak ewenementem na szczytach władzy w XIV wieku, a nawet wtedy, gdy Marlowe rzecz opisał trzy wieki później. Tym bardziej że Edward II panował 20 lat. Ostatecznie jednak, przez fakt swojego homoseksualizmu, został odsunięty od władzy przez oligarchów i brutalnie przez nich zabity. Ale nawet dziś dla niektórych to, że na samym szczycie władzy znajduje się gej, brzmi strasznie. Nie muszę przypominać, co się działo w naszym kraju po zwycięstwie Conchity w konkursie Eurowizji. Gejostwo Edwarda ma jednak inny wymiar - jest kluczem do wolności. Jednocześnie otwiera drzwi do wielu tematów, przede wszystkim nietolerancji, ale i braku akceptacji ustalonego porządku. Obie te sprawy dla ludzi nieuznających odmienności, pragnących dominować i zdobyć bezwzględną władzę stanowią pretekst do agresji, represji, a w końcu przejęcia władzy za wszelką cenę.

W jakiej przestrzeni grany będzie spektakl?

- Scenografia jest ograniczona, przestrzeń niemal przezroczysta, wszyscy przebywamy na scenie, obserwujemy siebie non stop, a nasze miejsce gry można by nazwać umownie męską szatnią. Panują tam kryteria bezwzględnej męskości i konieczności bycia macho. Postać królowej Izabeli można traktować jako zcwelowanego chłopaka. Faceci, którzy uważają się za supermenów, najczęściej bywają lub okazują się tchórzami. W czasie gry, która jest podszyta hipokryzją, maski opadają. Świadkiem jest publiczność, której obecność Marlowe wpisał do monologów przez fakt bezpośredniego zwracania się do niej.

Jak zostanie pokazany wątek hierarchów kościelnych?

- Marlowe stworzył postać Edwarda jako zdecydowanego antyklerykała, który zachowuje się wobec legata papieskiego i biskupów obcesowo i brutalnie. Pojawia się wtedy pytanie o Boga w jego życiu.

Arcybiskupa i biskupa zagra Michał Majnicz, a jego postać, będąca sumą wielu, nazywa się Joker. Dlaczego?

- Nie wydaje mi się, żeby to był pomysł wynikający z chęci ograniczenia zespołu aktorskiego. Joker, czyli bohater z diabelskiej karty, ma zdolność mimikry, przyjmuje różne maski - może się podszyć pod każdego. Działa na zasadach irracjonalnych i zawsze wygrywa. Jest uosobieniem dziwnych wyroków losu, a ostatecznie śmierci.

W Polsce w latach 80. Edwarda II grał Roman Wilhelmi. Mamy słynną ekranizację Dereka Jarmana. Szukał pan inspiracji?

- Widziałem film Jarmana i produkcję BBC, utrzymaną w konwencji historycznego poematu, zrealizowanego z ikonograficzną dbałością. Interesujące dzieła zawsze dostarczają inspiracji, a raczej poszerzają przestrzeń, w której aktor ma się znaleźć. Rzecz w tym, jak aktor z tego korzysta. Nasz spektakl jest wolny od fizyczności. My nawet się nie dotykamy. Tak jak w przypadku gombrowiczowskiego Gonzala - gram człowieka dążącego do totalnej wolności. Wolności ograniczanej, gdy Edward jest więziony, przerzucamy z miejsca na miejsce i coraz bardziej upokarzany. W tej skrajnej sytuacji dojrzewa w nim przekonanie o nonsensie świata. "Kimże jest ten, którego by władza nie uczyniła nędznym w życiu albo i w śmierci" - mówi. Ma świadomość krótkotrwałości i kruchości władzy. Kiedy osiąga taki stan wiedzy o życiu, zaczyna prowadzić błazeńską grę z ludźmi, którzy mają zadecydować o jego przyszłości i śmierci.

Homoseksualizm był kiedyś tabu, a jego opisywanie w teatrze służyło poszerzaniu wolności. Teraz w niektórych spektaklach, często słabych, bywa przejawem mody, a nawet koniunkturalizmu.

- Niestety, bywa i tak. Nie zawsze twórcy kierują się własnymi poglądami. Być może nawet nie mają swoich poglądów i dlatego zasłaniają się błyskotkami. Myślę jednak, że wyrobiony widz od razu takie rzeczy wychwytuje. Anna Augustynowicz nie zajmuje się charakterystyką gejów. Edward jest inny, a mnie interesuje temat odrębności i prawa do niej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji