Artykuły

Najbardziej zapracowany bezrobotny aktor w Polsce

- Wiecie co, gdyby ktoś tak od ręki dał mi jakieś extra stanowisko, na przykład posła w Parlamencie Europejskim, gdzie zarabiałbym niezłe pieniądze, mógł jeść kanapki z hajsem i latać na wakacje na Marsa, to mimo wszystko nie skorzystałbym z tej oferty. Bo jedyną rzeczą, jaka daje mi satysfakcję, jeśli chodzi o pracę, to aktorstwo - mówi MARCIN ZARZECZNY, autor i wykonawca "Zwierzeń bezrobotnego aktora".

"Jest coś fajnego w bezrobociu, bo w pewnym momencie zaczynasz robić rzeczy o które byś się nigdy nie podejrzewał" - to fragment monodramu "Zwierzenia bezrobotnego aktora", o którym opowiada jego twórca Marcin Zarzeczny i zapowiada swój feed na F5.

21 grudnia 2012 roku - w planowany dzień końca świata - otrzymuję telefon od reżysera kinowej fabuły, w której mam grać główną rolę (po raz pierwszy w życiu). Reżyser informuje mnie, że z powodu nie domknięcia budżetu, zdjęcia przesuwają się o 9 miesięcy. Masakra. Wiem, że to oznacza, że cały projekt staje pod wielkim znakiem zapytania. Staję się totalnie bezrobotny. Na dodatek jeszcze się rozkładam. Leżę w łóżku dwa tygodnie. Na siłę szukam czegoś pozytywnego. 9 miesięcy, 9 miesięcy. Może to znak? 9 miesięcy - przecież to takie symboliczne. Tak, to znak! Coś się musi urodzić. Rodzi się.

Postanawiam zrealizować pomysł, który od pół roku chodzi mi po głowie - monodram pod tytułem "Zwierzenia bezrobotnego aktora".

Tytuł jest, ale to za mało. Proszę znajomą, która jest dramaturgiem, o pomoc. Ja opowiadam jej swoje historię, a ona ma z nich stworzyć tekst sceniczny. Współpraca nie wypala. Zaczynam więc sam pisać monologi z założeniem przesłania ich do kogoś, kto je lepiej przepisze. Rozpisuję się, przesyłam teksty do dramaturgów i znajomych, którzy zajmują się pisaniem. Feedback bardzo pozytywny. W ciągu około 12 wieczorów powstaje tekst. Szukam miejsca do pierwszej publicznej próby tekstu. Łapię kontakt z Piwnicą na Wójtowskiej w Warszawie. Umawiam termin na kolejny tydzień, by na spokojnie dopisać jeszcze jeden monolog. Dostaję telefon, że jednak to niemożliwe, że sala będzie dostępna dopiero za dwa tygodnie lub... dnia następnego. Rzucam się na głęboką wodę. Do próby zostają 24h. Zaproszenia idą na Facebooku i drogą smsową. Zjawia się ponad 30 osób. Publiczność fantastycznie reaguje na scenariusz. Organizuję kolejne próby tekstu w Warszawie, Katowicach, Zabrzu i Krakowie. 7 próba tekstu. Czuję, że mogę już odłożyć scenariusz, znam tekst na pamięć.

Opowiadanie własnej historii jednak sporo kosztuje. Inaczej jest kiedy czytasz o swoich doświadczeniach, a inaczej kiedy masz spojrzeć ludziom w oczy. Przełamuję się. Organizuję kolejne próby, tym razem już otwarte próby przedstawienia. I tak na oczach widzów rodzi się spektakl. Wysyłam setki maili, wykonuję tysiące telefonów, sypią się zaproszenia z całej Polski, w tym także z teatrów.

Dzieje się rzecz niezwykła. W obliczu szukania pracy w gastronomii, po raz pierwszy w życiu realizuję autorski spektakl o bezrobociu, który sprawia, że staję się najbardziej zapracowanym bezrobotnym aktorem w Polsce.

Zaczynam dowcipnie nazywać wystawienia w różnych miastach jako Tournee bezrobotnego aktora. Po 8 miesiącach kończę pierwszy objazd. Robię bilans: 12 360 kilometrów, wystawienia w 15 miastach (od Buga po Odrę, od Cieszyna po Sopot), w sumie 41 przedstawień. Obecnie trwa II Tournee, zaliczyłem 19 miast, a jutro czyli 1 czerwca w warszawskim Resorcie odbędzie się 52 przedstawienie.

No dobra, ale po co to wszystko?

Wiecie co, gdyby ktoś tak od ręki dał mi jakieś extra stanowisko, na przykład posła w Parlamencie Europejskim, gdzie zarabiałbym niezłe pieniądze, mógł jeść kanapki z hajsem i latać na wakacje na Marsa, to mimo wszystko nie skorzystałbym z tej oferty. Bo jedyną rzeczą, jaka daje mi satysfakcję, jeśli chodzi o pracę, to aktorstwo. I tyle. Kropka. I na koniec jeszcze amen. Oczywiście próbowałem robić różne rzeczy w życiu, podejmowałem się różnych prac, od tarocisty, przez kelnera, gondoliera w Łazienkach (to akurat nie wypaliło, terminy nam się nie zgrały) do organizatora pielgrzymki do Watykanu - w programie nawet miało się znaleźć spotkanie z księdzem, który widział polskiego papieża. Ale nie!

Po co robić coś, co cię tylko irytuje albo coś jeszcze gorszego z tobą robi? Tak sobie myślę, że skoro żyję i mogę o sobie decydować, to chcę być szczęśliwy i rozwijać się w tym co mnie totalnie pochłania.

Kiedyś moja przyjaciółka powiedziała coś bardzo fajnego, że jeśli robi się coś, co się kocha, to praca i pieniądze same przyjdą. No i proszę. Minęło 9 miesięcy, film nie wypalił, a ja marzę o chwili odpoczynku. Bo oprócz pracy nad promocją monodramu, jego graniem, ciągłymi wyjazdami, wciąż szukam pracy. Najlepiej etatu. Nie pieniędzy, ale rozwoju. Wiadomo, że z etatu w teatrze trudno wyżyć. Ale wiem, że fajosko jest stanąć na scenie jeszcze z kilkoma innymi aktorami, niż ciągle tylko z samym sobą. No i oczywiście marzy mi się praca nad nowymi rolami. I właśnie o drodze do tego celu będę pisał na F5.

***

Marcin Zarzeczny

W związku z bezrobociem i utratą tzw. życiowej szansy (kinowej fabuły w której miał zagrać główną rolę) napisał i zrealizował monodram pt. "Zwierzenia bezrobotnego aktora". Spektakl stał się najgłośniejszym i najczęściej granym w Polsce monoaktem w 2013 roku.

***

"Zwierzenia bezrobotnego aktora"

Monodram autorski Marcina Zarzecznego 100 minut

scenariusz i reżyseria: Marcin Zarzeczny

opracowanie muzyczne: Marcin Zarzeczny

występuje: Marcin Zarzeczny

muzyka do Piosenki Bezrobotnego Aktora: Anita i Bartek Dermontowie, Marcin Zarzeczny

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji