Artykuły

Piosenki o ludobójstwie

- Nie chcę epatować cierpieniem, choć słowa mnie do tego pchają. Ale nie możemy zapomnieć o tym kraju sierot, morderców i dzieci gwałtu - mówi reżyser Jan Naturski. Premiera spektaklu "Umwuka", który wyreżyserował na podstawie reportażu Wojciecha Tochmana, w czwartek w Capitolu.

100 dni w 1994 roku przeszło do historii jako ludobójstwo w Rwandzie. Według różnych szacunków milion ludzi zostało zamordowanych wskutek masakry osób pochodzenia Tutsi dokonanej przez ekstremistów z plemienia Hutu. To ludobójstwo jest nazywane największą porażką ONZ w historii jej istnienia. W 2010 roku Wojciech Tochman opublikował reportaż "Dzisiaj narysujemy śmierć", w którym opisał te wydarzenia.

Rozmowa z Janem Naturskim*

Dorota Oczak: Musical na podstawie reportażu o ludobójstwie - to brzmi karkołomnie.

Jan Naturski: Rzeczywiście, nie słyszałem, aby ktoś wcześniej robił taki spektakl. Jakieś trzy lata temu przyszedł do mnie Mikołaj Woubishet z książką Tochmana. Zapytał, czy wiem o Rwandzie, i kazał przeczytać reportaż. Zadziałał na mnie bardzo mocno. Podjęliśmy decyzję, że robimy ten spektakl. Jest on połączeniem teatru dokumentalnego i muzycznego. Czerpiemy z prawdziwych wypowiedzi ludzi, którzy przeżyli tę tragedię. Porażająca jest świadomość, że słowa, które wypowiada aktor, są prawdziwe. Nikt tego nie wymyślił, nie napisał, lecz ktoś rzeczywiście przeżył. Z kolei muzyka opowiada to, czego słowa nie są w stanie wyrazić. Stąd pomysł na połączenie tych środków wyrazu.

Zaczęliście pracę z myślą o akcji "Kwibuka 20"?

- Początkowo planowaliśmy premierę na ubiegły rok. Ale cieszę się, że wpisujemy się w tę akcję, choć nie było to naszym zamiarem. Kwibuka w kinyarwanda, urzędowym języku Rwandy, znaczy "pamiętaj". To studniowa akcja w 20. rocznicę masakry, odbywająca się w różnych krajach. Świat przez lata trochę zapomniał o Rwandzie. Pojawił się film "Hotel Ruanda", ale to było już 10 lat temu. Potrzebnych jest więcej wydarzeń. Ostatnio podczas obchodów rocznicy prezydent Rwandy obwinił o bierność Francuzów i Belgów, którzy mieli tam silne wpływy w czasie masakry. W związku z tym francuski rząd momentalnie odmówił oficjalnego udziału w akcji "Kwibuka". To pokazuje, jak bardzo ten temat wciąż jest niewygodny i bolesny, także w Europie. Dlatego powinniśmy o nim mówić w Polsce. Jeśli ktoś na drugim końcu świata będzie pamiętać o Rwandyjczykach, to wszyscy będą pamiętać.

W reportażu pojawiają się wstrząsające relacje naocznych świadków. Jak pracowałeś nad tekstem spektaklu?

- Sięgnąłem po fragmenty książki - monologi ofiar i ich bliskich, które Tochman spisał jeden do jednego. W spektaklu pojawiają się także sceny dramatyczne, które puentują napisane przeze mnie piosenki. Chcę tę historię pokazać z różnych stron. W spektaklu pojawiają się Tutsi - ofiary, które cudem przeżyły masakrę i o niej opowiadają. Są też Hutu, którzy mordowali, część z nich siedzi w więzieniach. Oni też muszą uporać się ze zbrodnią, jaką popełnili, i próbują odnaleźć się w rzeczywistości. Nie zapominając, kto był katem, a kto ofiarą, staram się pokazać dzisiejsze społeczeństwo Rwandy. Absolutna większość osób, które przeżyły, była świadkami mordów swoich bliskich. Dziesiątki tysięcy dzieci zostało osieroconych. Dwie trzecie kobiet było zgwałconych. Z tych gwałtów narodziły się tysiące dzieci, które dziś są już dorosłe i muszą żyć ze świadomością swojej historii.

Widzisz analogię z historią Polski?

- Zastanawiałem się, jak opowiedzieć o wydarzeniach, które rozegrały się daleko, na drugim końcu świata. Okazało się, że Rwanda ma wiele wspólnych punktów z polską historią. Wydarzenia z 1994 roku to rodzaj współczesnego Holocaustu. Tragedia w Rwandzie wzięła się ze sztucznego podziału społeczeństwa podsycanego przez władze i media, które napuszczały na siebie nawzajem dwa plemiona. Doprowadziło to do nienawiści w kraju młodej demokracji. Czy w Polsce nie jest dziś tak samo? Uczestniczymy w wojnie polsko-polskiej. Wmawia się nam, że jest źle, że istnieje jakiś konflikt. Nie mamy jeszcze maczet w rękach, ale już rodzi się w nas nienawiść do tych, którzy myślą inaczej. A przecież odmienne poglądy są podstawą demokracji. To nie jest tak, że ja sobie założyłem pokazanie analogii między Polską a Rwandą. To mi po prostu wyszło w trakcie pracy.

Spektakl nasyca afrykański rytm?

- Muzykę skomponował Grzesiek Mazoń, który wcześniej badał tamte brzmienia. Nie jest to próba odtworzenia, lecz raczej inspiracja folkowymi melodiami. Kompozycje bazują na ludowych rytmach, ale całość spaja współczesna europejska muzyka, głównie jazzowa. Aktorom na scenie towarzyszy trzyosobowy zespół, który gra na żywo. Mają tak bogate instrumentarium, że ja nawet nie potrafię wszystkiego nazwać. Bębny, bongosy, kora, kalimba, shekere...

Bohaterowie mówią wieloma głosami?

- Próbujemy podejść do każdej historii osobiście, aby mówiąc o ludzkich dramatach, znaleźć pewne uniwersum. Każdy aktor w kolejnej scenie staje się innym bohaterem, a pozostali aktorzy wspierają go w sferze oddechowej. To może być trudne do wyobrażenia, ale opowiem przykład. W spektaklu pojawia się postać kobiety, która została wielokrotnie zgwałcona. Z tych gwałtów urodził się syn, którego ona nienawidzi, ponieważ przypomina jej wszystkie cierpienia. Jej opowieści na scenie towarzyszą inne postaci, które oddają jej emocje za pomocą oddechu. Pokazują, co ma w środku, co naprawdę czuje. To pozwala uchwycić pełny obraz sytuacji. Stąd wziął się też tytuł spektaklu. Słowo "Umwuka" ma dwa znaczenia. Jedno z nich to oddech, drugie - duch. Pierwsze odnosi się do życia, drugie do tego, co po życiu. To dla nas trop, który pomaga zrozumieć współczesną Rwandę i jej dziwne społeczeństwo - sieroty, dzieci gwałtu i morderców. Rwanda kojarzy mi się z muchą, która wpadła w pajęczą sieć. Jedną nogą jest w świecie żywych, drugą - w świecie martwych.

* Jan Naturski - aktor, reżyser, dramaturg. Absolwent wrocławskiej PWST, współzałożyciel Teatru EKIPA, występował w Ad Spectatores, w Capitolu przygotował scenariusz "Murów Hebronu" , a teraz reżyser "Umwuka".

Premiera spektaklu "Umwuka" w reżyserii Jana Naturskiego w czwartek 5 czerwca o godz. 19 na Scenie Ciśnień w Teatrze Muzycznym "Capitol". Kolejne przedstawienia 6, 7, 8 i 11, 12 czerwca, bilety 25-30 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji