Artykuły

Poznań. Lech Raczak o odwołaniu "Golgoty Picnic"

- Malta spada z I ligi do III czy IV. Między artystami są dyskutowane takie warianty, żeby wręcz zerwać festiwal - powiedział Lech Raczak, były dyrektor artystyczny festiwalu Malta, w rozmowie z Radiem Merkury. Jego zdaniem decyzja o odwołaniu spektaklu "Golgota Picnic" jest przedwczesna i niczym nieuzasadniona.

To kolejny głos w sprawie "Golgota Picnic". Przedstawienie miało być wystawiane w terminie 27-28 czerwca w ramach festiwalu Malta. Jednak po głośnych protestach (ze strony Kościoła, środowisk prawicowych i katolickich, a także władz miasta) i zapowiedziach zamieszek organizatorzy postanowili odwołać spektakl.

Festiwal Malta spada do niższej ligi

W poniedziałek głos w sprawie zabrał Lech Raczak, współzałożyciel Teatru Ósmego Dnia, do 2012 r. dyrektor artystyczny festiwalu Malta. Raczak był gościem porannej audycji "Jest taka sprawa..." w Radiu Merkury. Przyznał, że po odwołaniu "Golgota Picnic" jest mu wstyd za Poznań:

- To niczym nieuzasadnione i przedwczesne. Ta decyzja narusza podstawową ideę festiwalu Malta, który miał być manifestacją wolności, swobody przekonań, ekspresji. I taki był przez wiele lat. Boję się, że bezpowrotnie Malta spada z I ligi światowych festiwali od razu do III czy IV ligi. Poznań, który miał być miastem sztuki, staje się miastem opresji. To kompletny krach wizerunku Poznania w Polsce i za granicą - mówił reżyser.

Zdaniem Raczaka przedstawienie powinno się odbyć, a zabezpieczenie imprezy przed ewentualnymi zamieszkami należało pozostawić policji. Stwierdził, że skoro policja jest w stanie skutecznie oddzielić kibiców Lecha Poznań i Legii Warszawa przy okazji meczów ligowych, to potrafiłaby to zrobić także podczas spektaklu teatralnego.

Nie o to walczyli 30 lat temu

- Zastosowano rodzaj cenzury prewencyjnej - uważa Raczak. - To jest groźniejsza sprawa, bo jednocześnie złamano ludzkie prawo do wolnej ekspresji. Ja i ludzie z mojego pokolenia gromadzili się 30 lat temu pod Zamkiem, pod pomnikiem. Odbierali od ZOMO uderzenia pałek po to, żeby w Polsce kiedyś można było mówić to, co się chce, i robić przedstawienia, jakie się chce.

I kontynuował: - Dziś dyrekcja festiwalu ugina się pod groźbą, że ktoś będzie kogoś bił krzyżem. To niedopuszczalne! Gdyby demonstranci z lat 80. rezygnowali z demonstracji tylko dlatego, że miało wkroczyć do akcji ZOMO, nigdy nie mielibyśmy wolności. Dzisiaj nie wolno rezygnować z prawa do grania, dlatego że ktoś pogroził. Dyrektor Merczyński [szef festiwalu - red.] ugiął się przed groźbami. A nie przed faktami.

Na koniec Lech Raczak dodał: - Między artystami, którzy biorą udział w Malcie i są blisko festiwalu, są dyskutowane takie warianty, żeby wręcz zerwać festiwal. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Ale oburzenie jest absolutne - podkreślił. Nie rozwinął jednak tego tematu. Nie podał żadnych konkretnych nazwisk ani grup artystycznych.

Prowadząca rozmowę Agnieszka Gulczyńska zaznaczyła, że początkowo zaprosiła do studia dyrektora festiwalu Michała Merczyńskiego, jednak odmówił rozmowy i odesłał do oświadczenia, które wydał już w piątek, ogłaszając decyzję o odwołaniu "Golgota Picnic".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji