Artykuły

Wrocław. Prawica chce powstrzymać pokaz "Golgoty Picnic"

Pomysł pokazania zapisu wideo "Golgoty Picnic" we Wrocławiu wywołał burzę. Protestują związkowcy "S", radni PiS, a także działacze Obozu Narodowo-Radykalnego. Ci ostatni zamierzają bombardować e-mailami i telefonami Teatr Polski. Wszyscy chcą odwołania spektaklu.

"Rozpowszechnianie i upublicznianie tego rodzaju przekazu powinno być zabronione" - tak dolnośląski zarząd "Solidarności" w środę skomentował informacje o tym, że szef Teatru Polskiego Krzysztof Mieszkowski przyłącza się do ogólnopolskiego protestu przeciw cenzurze. Wymusiły ją środowiska katolickie i narodowe nie dopuszczając do pokazu "Golgoty" podczas poznańskiego Malta Festival. Gorąco zrobi się też we Wrocławiu.

Apel do marszałka

Wycofania spektaklu w czwartek na sesji od marszałka, któremu podlega Teatr Polski, będzie domagał się klub PiS. - Chcemy, by wpłynął on do dyrektora. "Golgota" wielu krajach wywoływała krytyczne reakcje, ponieważ szydzi z symboliki religijnej i śmierci Chrystusa przedstawiając go w sposób obsceniczny i kpiarski - mówi radny PiS Piotr Sosiński zasiadający w komisji kultury w sejmiku.

PiS nie jest w tym odosobniony. "S" zaapelowało już do władz samorządu województwa o podjęcie "natychmiastowych działań w celu niedopuszczenia do prezentacji tego spektaklu", a ONR w mediach społecznościowych zachęca do "masowego przekazywania swojego niezadowolenia poprzez telefony do Teatru Polskiego". I to nie będzie cała ich akcja. Na wszystkie możliwe adresy mejlowe teatru zamierzają wysłać swój apel o odwołanie pokazu. Wręczą go też Mieszkowskiemu. Zapowiadają, że jeżeli nie zmieni zdania, z gwizdkami i transparentami tłumnie stawią się w piątek o godz. 20 na Scenie im. Jerzego Grzegorzewskiego przy ul. Zapolskiej.

Wicemarszałek Radosław Mołoń, który w zarządzie województwa odpowiada za kulturę, w żadną sztukę prezentowaną przez Teatr Polski nie zamierza ingerować. Także w "Golgotę".

"Mieszkowski kreuje się na skandalistę"

Za to radni PiS jej prezentację uważają za nieprzypadkową. - Krzysztof Mieszkowski zdaje sobie sprawę, że zostanie odwołany, bo nie trzyma się planu finansowego. Mogłoby mu to przynieść złą opinię jako menedżera nieudolnego i niegospodarnego. Widać woli, by w świat poszło, że odchodzi jako skandalista - przekonuje Sosiński.

Na razie nigdzie nie odejdzie. Mołoń za zarządem województwa jeszcze wstrzymują się z decyzją. - Zapadnie ona pod koniec wakacji - mówi Mołoń. - Musimy poczekać na zakończenie kontroli w teatrze.

Bez niej wiadomo jednak, że Teatr Polski ma teraz ponad 600 tys. zł długu m.in. za niezapłacone rachunki za media i podatki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji